- Co jest?
Ostry gitarowy riff rozbrzmiał w pokoju. Moja komórka zawibrowała i zaczęła natarczywie domagać się odebrania połączenia. W święto! Wcześnie rano! Kiedy moim najważniejszym i najświętszym prawem jest wreszcie się jako tako wyspać!
A był wczesny ranek, w przytulnym, krakowskim hoteliku, w którym właśnie odsypialiśmy wczorajszy wieczór, spędzony na koncercie The Scorpions, a potem też trochę w różnych knajpkach na Starym Mieście.
W pierwszej chwili pomyślałem, że zapomniałem wyłączyć budzik w komórce, a ta przecież nie odróżnia świąt od dni powszednich. Czyli mój błąd i natychmiastowa, bardzo bolesna kara. Ale nie zgadzał mi się dźwięk. „Sweet child o’mine” oznaczało połączenie przychodzące, podczas gdy budzik zawsze ściąga mnie z obłoków na ziemię dźwiękami „Estranged”.
- Co za debil dzwoni w święto o tej porze? – mruknąłem niezadowolony, próbując zogniskować rozespany wzrok na małym ekraniku.
Numer nieznany. Albo z pracy, albo próba wyłudzenia danych. Kilkakrotnie próbowałem dotknąć znaczka zielonej słuchawki – za czwartym razem zadziałało.
- Słucham – jęknąłem zaspanym i bardzo zrozpaczonym głosem.
- Cześć, masz chwilkę?
Miałem ochotę warknąć, że owszem, ale nie o szóstej rano, ale wciąż nie miałem pojęcia, z kim rozmawiam.
- Kto mówi?
Chwila ciszy.
- No jak to, kto? – głos po tamtej stronie wydawał się zaskoczony i oburzony. – To ja, twój blog!
Nie byłem pewien, czy się obudziłem.
- Kto?
- No twój blog, Nitagerowe Opowieści! Z księżyca spadłeś? Słuchaj, bo sprawa jest. Powiedz mi, które nalewki można już pić, a które zostawić, bo tu taki bałagan na tych półkach…
Zdębiałem. Ja chyba jednak wciąż śnię! O co tu chodzi?
- No, a o co może chodzić? – prychnął mój blog. – Świętujemy od bladego świtu! Teraz słońce wstaje wcześnie... Tylko wina się skończyły. Dokończyłem też twój rum i to takie białe, więc tego nie szukaj. Polazłem do piwnicy po nalewki i nie wiem, które mogę wziąć.
- Moje nalewki? – zacząłem się budzić. – A co ty chcesz od moich nalewek? I jak to, dokończyłeś rum? Wszystkie butelki?
- Impreza jest, to nie będziemy menzurką odmierzać. Krupnik mogę zabrać?
- Krupnik nie! – zaoponowałem odruchowo. – Za świeży! Ale o jakiej imprezie ty mówisz? I z kim ty pijesz? I z jakiej racji!? I dlaczego tak wcześnie!?
- Skleroza staruszku, co? – jego głos dotknął tonów, określanych jako irytujące. – Że ty zapomniałeś, to nie dziwota, ale ja, wyobraź sobie, pamiętam. Więc dla twojej informacji: dziś kończę osiemnaście lat! I mogę już jeździć samochodem, pić nalewki i głosować na każdego debila, co będzie miał chrapkę na państwowe pieniądze.
- Wszystkiego najlepszego – wygęgałem odruchowo. – Ale z kim ty tam imprezujesz?
- No, jak to z kim? Z innymi blogami! Zaprosiłem pół blogosfery, więc zapotrzebowanie na trunki jest spore. Tę imbirówkę mogę zabrać? Co tam jeszcze… Rozmarynówka! Biorę! Dereniówka, palce lizać…
- Wszystko mi wyżłopiesz? – jęknąłem.
- W ramach prezentu na osiemnastkę – odrzekł wyniośle. – Ale spokojnie, coś tam zostanie. Trzymaj się!
Połączenie zostało przerwane.
- Kto to był? – spytała Koleżanka Małżonka.
- I tak nie uwierzysz – ziewnąłem. – Śpij, potem ci opowiem.
- A dlaczego nie teraz?
Niedorobiony śledczy, psiakrew!
- Bo teraz śpię i tobie radzę to samo – burknąłem. – To nic ważnego – skłamałem.
Przewróciłem się na drugi bok, zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć. Ale przed oczami wciąż miałem niesamowity bałagan, jaki zapewne zastaniemy po powrocie do domu. Na pewno po sobie nie posprząta! Blogi już tak mają.
Mistrzu - gratuluję pełnoletności!!!!! 100 lat dla Ciebie!!!!!
OdpowiedzUsuńJa ją osiągnę pełnoletność dopiero w listopadzie 2026 roku, na blogu "procontra anabell", który teraz jest od pewnego czasu jest moim blogiem grafomańskim.
Dziękuję, zwłaszcza za tego "mistrza". Zawsze kojarzy mi się to z filmem "Jak rozpętałem II wojnę światową", jedna z pierwszych scen, w której Franek, wysiadając z pociągu, pyta niemieckiego generała: "Mistrzu, co to za stacja?".
Usuńimbirówka mnie mocno zaciekawiła...
OdpowiedzUsuńnajzabawniejszy budzik w telefonie miał kiedyś mój kolega, to był po prostu ekonomiczny /chodzi o ekonoma/ wrzask: "do roboty kurwa! do roboty!"...
osiemnastkę blogową miałem w zeszłym roku we wrześniu, ale dnia nie pamiętam, bo mnóstwo postów, także pierwszy, poszło się huśtać, dużo się działo... no cóż, witaj w klubie pełnoletnich blogerów i blogerzyc... nie piszę "dojrzałych", ani "dorosłych", bo to ilością lat nie ma nic wspólnego...
p.jzns :)
Ano, stary już człowiek... znaczy blog... Osiemnaście lat to w blogosferze epoka. Tyle się działo - jest co wspominać.
UsuńNo jak to zapomniałeś, a my już kończymy, nalewki robisz przednie, rumu nie zdążyłam spróbować, zresztą nie przepadam.
OdpowiedzUsuńŚwiętować można wszędzie, więc otwórz szampana i wznieś toast! To dopiero pełnoletność!
Gratulacje!
A wiesz, że naprawdę otworzyłem wtedy szampana? Tyle, że z innej okazji - wyjazdu do Krakowa. Szampan z truskawkami - to jest to!
UsuńNa bloga świętego (mam nadzieję, że święci też blogują)! Jak tak dalej pójdzie, to jubilat Ci wyfrunie z domu i wtedy dopiero poczujesz, co to syndrom opuszczonego gniazda! Imprezowanie w piwnicy szybko mu się znudzi, jeśli go czymś konstruktywnym nie zainteresujesz.
OdpowiedzUsuńGratuluję, słuszny jubileusz, cieszę się że piszesz!
To leń - nigdzie nie wyfrunie, bo musiałby się usamodzielnić i stanąć na własnych nogach. A tak - już osiemnaście lat ciąży mi na kwadracie. Razem z Kolumbusem...
UsuńWszystkiego Najlepszego.
OdpowiedzUsuńOd bloga który będzie pełnoletni za rok. Twoim nalewkom nic więc z mojej strony nie grozi.
Dziękuję bardzo, choć zapewniam, że gdybym tylko znał sposób na poczęstunek przez sieć, na pewno nalałbym Ci kieliszek czegoś smakowitego.
UsuńGratuluję wytrwałości! Mam nadzieję, że nie spoczniesz na laurach i solidnie zapracujesz na następne jubileusze :-)
OdpowiedzUsuńA ja tu już o emeryturze pomyślałem... No, ale teraz mi nie wypada!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńOby blogowi nalewki nie zaszkodziły, a pełnoletność w gigabajtach nie przewróciła. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Zaszkodziły - jak widzisz, dopiero po kilku dniach się uaktywniłem jako bloger ;). A tak naprawdę, to po prostu włóczyłem się po Krakowie i nie miałem komputera pod ręką - bo na telefonie, to ja nie potrafię.
UsuńA tak mi sie chcialo Krupniku a zabraniasz!!!!!!
OdpowiedzUsuńGratuluje Nitagerze tej duzej i pieknej rocznicy - takze dziekuje za umilanie nam codziennosci jako ze Twe wpisy to wielka przyjemnosc.
Liczyles ze sie wyspisz w hotelu?! Nie na swoim materacu, nie na swej poduszce? W dodatku wiedzac ze jesli nie wstaniesz na czas to przegapisz pore sniadaniowa?
Bardzo lubie Scorpions - zazdroszcze.
Zycze nastepnych 18tu.
Krupnik jeszcze za świeży, niedawno zlany, musi dojrzeć.
UsuńI właśnie, że wyspałem się w hotelu, choć konieczne było użycie stoperów. Kraków to miasto artystów i pijaków - i oba te gatunki mocno dają w kość w pogodną noc, wydzierając się pod oknem.
Stoooo laaaaat, stooooo laaaat!!
OdpowiedzUsuńFajnie na tej imrezie. ;)
Niech żyję żyję Wam! ;)
UsuńGratulacje👏🏻 To już tyle lat? Tyle się wydarzyło. Fajna przygoda.
OdpowiedzUsuńA, jestem tu kilka dni po imprezie, blog bez kaca, goście w formie.
Dzięki, blogowa Siostrzyczko! Blog dopiero dzisiaj powstał z martwych :)
UsuńPo prostu, wcześniej byłem poza domem i nie miałem dostępu do sieci (na telefonie nie umiem). Ten wpis przygotowałem wcześniej i potem wystarczyło tylko w telefonie kliknąć ten samolocik, żeby się pojawił.
Ja wszystko robię na telefonie. Nie chce mi się czekać aż wrócę do domu i siądę do laptopa, nauczyłam się więc działać na telefonie. Nie wiem, jak Wy to widzicie, ale u mnie wszystko działa ok. Piękna ta ‚blogowa siostrzyczka’ - dziękuję 🙏
UsuńOj, to już dorosłość, można wszystko😊
OdpowiedzUsuńGratuluję, czytam, uwielbiam i tyle💙
Oj, nie wszystko! Częstować gości ciepłym piwem dalej nie wolno!
UsuńCo za rocznica! 18! Gratulacje i mam nadzieję, że nalewki smakowały :)))))
OdpowiedzUsuńWolałem nie pytać, a do piwnicy do dziś boję się zejść. Co ja tam zastanę?
Usuń