Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


wtorek, 29 października 2024

O kapturku-niewidku i starym kapelutku

     Nie każdy być może słyszał o mojej sportowej pasji. Tak, jestem zapalonym sportowcem! A co?! Niemal codziennie uprawiam sport. A dyscyplina, którą z taką pasją uprawiam, to tzw. kolarstwo robocze.

     Innymi słowy, jeżdżę rowerem do roboty. Ale tylko wtedy, gdy nie pada deszcz. Bo nie lubię potem siedzieć w biurze w mokrych ciuchach.

     Zdarza się jednak, że gdy jadę do pracy, pogoda mieści się w zakresie „cudna – w miarę”. Ale pogoda ma to do siebie, że często się zmienia i zdarza sie, że droga powrotna wypada mi w strugach deszczu, czego absolutnie nie można było przewidzieć. Co wtedy? No cóż, wożę w plecaku lekarstwo na tę sytuację, w postaci krótkiej, przeciwdeszczowej kurtki. Wprawdzie spodnie po takiej jeździe mam mokre, ale to nic, w domu mogę je zmienić na suche. Wytrzymam.

     To rozwiązanie ma jednak inną wadę. A jest nią tzw. „Kapturek-niewidek”. Działa podobnie jak czapka-niewidka, tylko w drugą stronę: mnie widać, ale ja nie widzę.

     Kaptur w tej kurtce – i w zasadzie nie tylko w tej – jest doprawdy nieznośny. Nie dość, że wciąż nasuwa mi się na oczy, to jeszcze uniemożliwia mi rozglądanie się na boki. Co głowę przekręcę w bok, mam przed oczami płótno! A na rowerze trzeba się rozglądać często i gęsto. Absolutnie nie można sobie pozwolić na ślepotę.

     Cóż więc robić? Zwykle, mniej więcej w jednej trzeciej drogi, zniecierpliwiony ściągam ten kaptur z głowy i jadę dalej bez niego, bolejąc nad swoim losem, bo deszcz zimny, mokry i leje prosto w oczy.

     Rozwiązaniem problemu miał być pewien kapelutek. Znalazłem go gdzieś na dnie szafy i przez pół dnia bezskutecznie próbowałem odgadnąć, logo jakiej formy na nim widnieje. W końcu uznałem, że to nieistotne. Zacząłem go stosować zamiast kaptura. Początkowo wydawało mi się, że trafiłem. Widoczność w kapelutku była bez porównania lepsza niż w kapturze, choć nie chronił tak dobrze przed deszczem, zwłaszcza w okolicach zakołnierzowych. Jednakże, gdy nagły poryw wiatru zerwał mi kapelutek z głowy, w dodatku prosto pod koła autobusu, uznałem, że to rozwiązanie jest mocno niedopracowane. W mojej głowie, pod ubłoconym, przejechanym przez autobus kapelutkiem, pojawił się nowy plan. Plan nosił kryptonim „Czapka z daszkiem”.

     Niespecjalnie lubię popularne „bejsbolówki”, bo wyglądam w nich dziwnie – jakby mi się mózgoczaszka zapadła. Ale spróbowałem raz włożyć taką czapeczkę pod kaptur. I wiecie co? To był strzał w dziesiątkę! 

     Po pierwsze, czapka nie spadała mi z głowy, więc niestraszne mi były autobusy. Była nieco ciaśniejsza, a w dodatku przykrywał ją kaptur. Kaptur, który nie zsuwał się na oczy – bo nad oczami był daszek od czapki. I ten daszek… Ech, co za cudo! Ten daszek, wystający z kaptura, przy każdym przekręceniu głowy sprawiał, że otwarta część kaptura podążała za daszkiem i miałem ją zawsze przed oczami. Czyli sprawa widoczności została rozwiązana!

     Wynalazek nazwałem Zabezpieczenie Anty-Deszczowe Umożliwiające Podgląd, Instalowane Ergonomicznie.

     Teraz tylko trzeba kupić nową czapkę z daszkiem. No i trzeba jeszcze pamiętać, żeby jej nie wrzucać do pralki, jak to uczyniłem z tą starą. Tylko po to, by z pralki wyciągnąć jakiś niedefiniowalny kształt, którego nijak nie dało się dopasować do głowy.


20 komentarzy:

  1. Gratuluje tak praktycznego wynalazku - w imie ze potrzeba jest jego wynikiem.
    Nitager - istnieja spacjane "urzadzenia" do prania tych czapek w pralce - taki plastykowy gadzet uksztaltowany jak czapka, otwarty bedac tylko szkieletem sklada sie z dwoch czesci - na jedna nakladsz czapke , druga zamykasz by utrzymywala ksztalt i gotowe do prania.
    Moze google Ci podrzuci jak to wyglada i gdzie kupic.
    Jak chcesz moge sama poszukac i zdjecie przeslac Ci wpisem blogowym by ulatwic szukanie.
    Ja tak pralam czapki meza wiec moge powiedziec ze dziala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkrycia są na wyciagnięcie ręki. Szerokości

      Usuń
    2. Antoni, to nie jest do prania czapek, to jest do prania biustonoszy

      Usuń
    3. Klarko - jesli Twa uwaga tyczy mej porady to musze Cie poprawic - biustonosze maja swoje gadzety do prania a te czapki swoje - choc idea bardzo podobna.

      Usuń
    4. Ja tu raczej staram się ograniczać stan rzeczy posiadanych, zamiast go rozwijać. Na moim metrażu każdy element mniej to większa możliwość wyprostowania kolan, w czasie siedzenia. Po prostu, wrzucę w pralkę i poszukam, gdzie się ustawia niższą temperaturę.
      Niemniej, za wskazówki dziękuję :)

      Usuń
  2. Tak zapewne czuje się każdy wynalazca! Moi (wnuki i ich rodzice) też głównie uprawiają kolarstwo robocze zamiast korzystania z metra lub autobusów. Tyle tylko, że młodszy nawet gdyby bardzo chciał to do swojej szkoły nie dojechałby komunikacją miejską, więc jeździ rowerem. Starszy z kolei może dojechać kawałek autobusem, ale i tak musi kawałek dociągnąć per pedes, więc - jeździ hulajnogą, bowiem hulajnogę można wszak złożyć i wziąć ze sobą do autobusu. No a jeśli od rana pada, to rodzice jeżdżą do pracy metrem, co coraz bardziej wygląda tak jak w japońskim metrze, tyle tylko, że tu brak tzw. "upychaczy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie sobie wyobraziłem metro w moim mieście. Przy naszym poziomie wód gruntowych, musiałoby być szczelne. Bardzo szczelne! I posiadać napęd śrubowy.

      Usuń
  3. Już myślałem, że będziesz jeździć w czepku pływackim. To całkiem niezłe rozwiązanie, jeśli się nie uprzesz, by założyć też płatwy. Co do Twojego rozwiązania jest tylko jedno ALE: mój wewnętrzny program antyplagiatowy od razu odnalazł jego prawdziwego i jedynego wynalazcę, emerytowanego zbawcę narodu, patriotycznego, żółtozębego nawigatora roweru zwanego Wolską.

    KLIKNIJ TU BY OCZOM TWYM UKAZAŁ SIĘ JEGO WIZERUNEK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet przy najlepszych chęciach, nie potrafię sobie wyobrazić tej lebiegi na rowerze. Musiałby ze dwóch goryli biec po bokach i go przytrzymywać, a trzeci za nimi, trzymając przymocowany do roweru kij.

      Usuń
  4. Stosuję to rozwiązanie. :)
    Natomiast nie przyszła mi do głowy taka fantastyczna nazwa. Zwłaszcza skrót jest genialny :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo miało to się nazywać Zabezpieczenie Anty-Deszczowe, ale ten skrót jakoś mi nie podszedł.

      Usuń
  5. Jeszcze trochę, a zostaniesz wynalazcą specjalnego kombinezonu dla cyklistów! Może i tantiemy popłyną szerokim strumieniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, to niegłupia myśl! Taki kombinezon przeciwdeszczowy, jak mają bakteriolodzy w laboratorium!

      Usuń
  6. Jestes prawdziwym wynalazca Nitager!👌 Troche sciagnales od Amerykanow, ktorych blogoslawie za ten wlasnie wynalazek : czyli czapke bejsbolowke👏 , Mam chyba z dziesiec roznych, w roznych kolorach , grubosci, materialach itp. Nie dosc , ze sa niezwykle twarzowe , to sa swietne do prowadzenia auta przy swiecacym sloncu, od tego mialy wlasnie skutecznie chronic graczy bejsbola , czyli od oslepienia przy rzucaniu pod slonce. Genialny wynalazek. W aucie sa lepsze niz okulary przeciwsloneczne , bo w okularach pod slonce nic nie widze, a w czapce z daszkiem jak najbardziej. Polaczenie czapki z kapturem powinienies opatentowac jako zestaw deszczowy dla rowerzystow 👌😄 Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos prania czapek, nigdy nie odwazylam sie wrzucic je do pralki, ze wzgledu na daszki - piore recznie, uzywajac szczoteczki do rak i mydla ...Kitty

      Usuń
    2. Nie znoszę bejsbolówek, bo dziwacznie w nich wyglądam. Zawsze tak, jakbym miał wgniecione czoło. Nie wiem, czego to jest efektem.

      Usuń
    3. Wgniecione czolo??:)) Zupelnie nie umiem sobie tego wyobrazic, bo w bejsbolowce czola nie widac :) 😂 jak widac niezastapiona i na slonce i na deszcz . Kitty

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    Zabezpieczenie Anty-Deszczowe Umożliwiające Podgląd, Instalowane Ergonomicznie? Nitager, toż to mistrzostwo świata zarówno w kategorii nazewnictwa, jak i pomysłu na zabezpieczenie kolarstwa roboczego w deszczu.
    Krócej można nazwać: "Nitagerówka kolarska".
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwa już została zarejestrowana w moim prywatnym WWW (Wykaz Wynalazków Wszelakich), więc nie może zostać zmieniona, bo zapomniałem hasła ;)

      Usuń
  8. Oj, te Twoje dylematy Drogi Przyjacielu:)

    OdpowiedzUsuń