Bardzo dziękuję wszystkim za podbudowujące komentarze pod ostatnią notką. To naprawdę pomaga.
W moim życiu wciąż jeszcze jest sporo bałaganu, ale widać już światełko w tunelu. I raczej nie jest to nadjeżdżający pociąg, bo w tunelu, według najnowszego krzyku mody, mimo uroczystego otwarcia, wciąż nie położono szyn.
Wpadłem na chwilę, bo dziś jest dziewiętnasty czerwca, a ta data jest dla mnie szczególna. Dziś ten blog kończy… Ile to już? Szesnaście? Tak, chyba szesnaście lat. Straciłem rachubę czasu. Pamiętam datę, ale nie pamiętam, w którym roku to się zaczęło. Chyba w 2007.
I żałuję, że nie mogłem wejść tu wczoraj, żeby uczcić, choćby kilkoma słowami, rocznicy śmierci Bogusi-Brydzi-Petroneli (różnie ją nazywano). Mojej przyjaciółki z blogowych kart, dawno temu, jeszcze na Onecie.
Tęsknię czasami do tego okresu, bo nigdy przedtem, ani nigdy potem nie zdarzyło mi się być wirtualnie tak blisko z kimkolwiek, jak wtedy, gdy utworzyła się nasza „blogowa rodzina”, której Brydzia była częścią. I pamiętam ten ból, kiedy nastąpił w niej bolesny rozłam, który bardzo przeżyłem i od którego obawiam się wchodzić z kimkolwiek z sieci w bliższe relacje. Zwłaszcza, że wielu z nas odeszło, czasami nie wiem nawet dokąd, ani dlaczego. Nie ma już Szecherezady, Walpurga, Nutki, Kroniki – nie wiem, co się z nimi dzieje. Jeszcze na samym początku swoje życie zakończył Pragmatyk, co wstrząsnęło nami do głębi. Z tym światem pożegnały się Krajanka i Maria-Dora.
Znacznie więcej zaprzyjaźnionych blogerów odeszło w zaświaty od tamtego czasu, ale dziś wymieniłem tylko tych, którzy byli częścią tej dziwnej, spontanicznej społeczności, w której miałem kiedyś przyjemność uczestniczyć. Cóż, urodziny bloga to dobry czas na wspomnienia.
Nie zapomniałem oczywiście o Reni, Trockim, czy Azraelu, którzy również nas opuścili. Ale oni pojawili się później, już po pierwszych sztormach.
Może to i lepiej, że wielu z Was pojawiło się później, w dojrzalszym, mniej spontanicznym okresie blogowania. To pozwoliło mi chyba stworzyć z Wami zdrowsze relacje – bardziej wyważone, wciąż serdeczne, ale mimo wszystko bardziej koleżeńskie niż rodzinne. Ciepłe, ale nie parzące. Takie właśnie, kiedy wciąż czuję Waszą obecność, ale ani przez chwilę nie czuję się przez Was osaczony.
Jesteście. I za to Wam wszystkim dziękuję.
Do zaś.
Jak w życiu, ludzie się pojawiają, ludzie odchodzą....
OdpowiedzUsuńMuzy na ramieniu Ci życzę. W sensie, żeby zawsze była blisko, nie żeby Cię kontrolowała przez ramię. ;p
Ciesze się, że światełko widać. :)
Muzę ZAWSZE na ramieniu miał tylko jeden człowiek w historii: W.A.Mozart. Gdzie mnie równać się choćby z jego cieniem! Wystarczy mi, jeśli odwiedzi mnie od czasu do czasu
UsuńSzesnaście lat to piękny wiek, proszę Nitagera. Człowiek sam już nie młody, to chociaż jego blog jest nastolatkiem.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego, i bądźmy tu, nieparząco, lecz ciepło i dobrze.
Zwykle w tym wieku rodzice pozwalają już na małe piwo, albo lampkę urodzinowego wina ;) A kiedy Ty wrócisz na dobre?
Usuńech, Skakańcu, ja bloguję od 2006... i co mi zrobisz?...
OdpowiedzUsuńżart to był, bo wcale nie chcę, żebyś mi coś robił, ja tylko z dziewczynami, LOL...
ale fakt, coś wtedy było w tamtych czasach blogosferycznych, takie właśnie "to coś"...
ale tak szczerze, gdyby przestać za wiele myśleć, patologicznie zresztą, to w każdych czasach jest jakieś "to coś"...
a że czasem się komuś nie chce bawić w tej piaskownicy - blogownicy, bo ma ważniejsze sprawy sprawy na zadku?... świetnie wiesz, Stary Baranku Z Masła, że tak ma być... blogare necesse est, ale czasem trzeba wykonać jakieś siku... tak?...
pozdrawiać, jak zwykle niezwykle serdecznie ;)
Oj tam oj tam! Bo trochę starszy i już musi golić wąsy! Może i piwo Ci sprzedadzą, bez proszenia o dowód, ale podobno Ty wolisz zioło, więc co dla Ciebie za różnica? ;)
UsuńJa wiem, że są ważniejsze sprawy. Boli mnie tylko to, że odeszli tak nagle, nieraz bez pożegnania. A wtedy zawsze wyobrażam sobie najgorsze.
Wszystkiego najlepszego z powodu rocznicy. Sam z ciekawości spojrzałem na datę publikacji pierwszego swojego posta - 24 sierpnia 2008 roku . Trochę czasu minęło. Tym bardziej doceniam Twój jubileusz
OdpowiedzUsuńDzięki :) Też masz spory staż. Przyznaj, że blogowisko to miłe miejsce, prawda?
UsuńMiłe. Wciąga i uzależnia
UsuńPertronela, Maria Dora, Krajanka… kawał smutnej historii, ale i fascynującej. Komentarze chadzały własnymi ścieżkami i nie miały wiele wspólnego z tekstami. Fajne to były czasy. Dobrze, że je wspomniałeś. Najlepsze życzenia rocznicowe, nie dajmy się😉
OdpowiedzUsuńSzczególnie Ciebie miło mi dziś gościć. Moja siostrzyczka z blogowej rodziny - jedyna, jaka mi jeszcze została :)
Usuń🙏❤️
UsuńTo ja dziekuje - za to ze wciaz jestes.....
OdpowiedzUsuńBardzo podobnie wspominam blogowanie na Onecie i owczesnych komentatorow. Czesto wspominam ktoregos, niekoniecznie zmarlego jako ze nie brakuje takich ktorzy po prostu zrezygnowali.
Eeeech, to byly czasy....
Nitagerku - w sierpniu jade do Nashville na koncert G&R!
Mysle ze to bedzie moj ostatni w zyciu, juz nie mam dawnych sil - robie to glownie dla Slasha i Axla.
Ostatnio uczepilam sie Civil War sluchajac pare razy dziennie - gitara w niej jest niesamowita.
Gratuluje pieknej rocznicy.
No cóż, trochę zazdroszczę tych Gunsów, ale tylko trochę. A wiesz dlaczego? Bo ja już JUTRO jadę na Scorpions!
UsuńOooo - Scorpions! Bardzo ich lubie. Za pozno na zyczenie dobrej zabawy ale napewno tak miales - duza przyjemnosc.
OdpowiedzUsuńGunsow bede widziec 4ty raz a przezywac sam wiesz jak.
Jestem z Tobą na blogu, podajże od początku i jest mi tutaj dobrze🤗
OdpowiedzUsuńPisz, ile tylko możesz, bo Jesteś, w tym dobry📖😃
Gratulacje z okazji rocznicy, cieszę się, że nadal masz miejsce, gdzie piszesz.
OdpowiedzUsuńCo do blogosfery: Początkowo nikt z nas nie wiedział, jak to działa. Dziś, gdy mam większą wiedzę w sprawie motywacji osób odwiedzających, nie ulegam tak łatwo złudzeniom. Ponieważ jednak mą małżonkę poznałem właśnie w blogosferze, doceniam jej siłę - w końcu jest to wspaniała okazja do dobrania się według klucza zainteresowań i łatwo w czasie dyskusji się zorientować, czy one rzeczywiście istnieją, czy jest to jedynie autoprezentacja.