No dobra, nie odwieczny. Ale trwa już grubo ponad ćwierć wieku, więc spokojnie można użyć tej miary. A problem nazywa się, „Co kupić żonie na Gwiazdkę?”.
Przeżywam to każdego roku. I zawsze brak mi pomysłu. A trzeba tu wykazać się niemałą pomysłowością, bo budżet nie pozwala na to, co zawsze chciałem jej ofiarować. Innymi słowy, z przyczyn finansowych odpadają: sportowy samochód, diamentowa kolia i luksusowy jacht i to pomimo tego, że ceny tych ostatnich podobno gwałtownie spadły.
Koleżanka Małżonka uwielbia gotować i każdy sprzęt kuchenny na pewno by ją ucieszył, ale uważam taki prezent za wysoce niewłaściwy. To trochę tak jakbym próbował zapędzić ją do kuchni, podczas gdy ja zwykle staram się ją stamtąd wyciągnąć. Za każdym razem, gdy ktoś nas odwiedza, próbuję wytłumaczyć jej, że stół wcale nie musi uginać się pod ciężarem czterdziestu potraw i ma nic więcej nie szykować, bo postawić już nie ma gdzie. A poza tym, wszyscy się już najedli i czekają tylko, kiedy gospodyni pojawi się w salonie*. Zwykle nie działa.
Kobieta ma jednak łatwiej. Wiadomo, że facet nigdy nie dorasta i uwielbia się bawić, więc wystarczy mu dać coś do zabawy i będzie cały szczęśliwy. Cokolwiek! No oczywiście, najlepiej nowy samochód, ale nie musi być pełnowymiarowy. Taki mały, na baterie, sterowany radiem – w zupełności wystarczy. A który z Was by sobie nie podriftował w salonie, co? Tylko dywan trzeba zwinąć i stół dać pod ścianę.
W tym roku, z powodu kryzysu (tego czegoś, czego minister Glapiński wciąż nie dostrzega), musi być jeszcze skromniej. Zatem biżuteria raczej odpada, choć jeszcze nie mówię jej „nie”, jedynie sugeruję przejście na drastycznie niższy poziom: zamiast diamentów, odrobina srebra. Ekspres do kawy – taki co robi latte – też musiałem skreślić, bo inaczej nie starczy na karpia i choinkę. Zresztą, gdybym miał tyle wolnej gotówki, to prędzej pomyślałbym nad używanym, małym samochodem. Ale za to niedawno, gdy towarzyszyłem jej w galerii handlowej i nawet w sklepie z ciuchami (z pewnych przyczyn nawet zostałem do tego zmuszony), zauważyłem, że spodobał jej się taki fajny pajacyk. Nie wiem, jak to nazwać. Wyglądało to jak pełnowymiarowy śpioszek dla dorosłych i podobno używa się tego zamiast szlafroka. Nigdy przedtem czegoś takiego nie widziałem, jedynie u żołnierzy występowało coś podobnego, konkretnie u pilotów i czołgistów. Ale tamte nie były takie miękkie. A że jej ciągle zimno, to może, może? No więc stwierdziłem, że taki pajacyk jej się spodoba i nareszcie mam pomysł! Wkrótce pojechałem do galerii pod byle jakim pretekstem.
Pamiętałem, jak ten pajacyk wyglądał. Pamiętałem, że wisiał na wieszaku, pomiędzy podomkami, szlafrokami i innymi takimi. Pamiętałem nawet, w którym miejscu dokładnie – jak się wejdzie do sklepu, to po prawej stronie, mniej więcej w połowie ściany.
Ale nie pamiętałem jednego: w którym sklepie!
Wiadomo, że z ciuchami. Ale galerie handlowe mają do siebie to, że składają się głównie ze sklepów z ciuchami! Jeden spożywczy, jedna apteka, jeden z elektroniką i dwie księgarnie – a cała reszta to ciuch na ciuchu, ciuchem pogania.
No, przesadziłem. Są jeszcze z butami…
Przeszedłem całą galerię wzdłuż i wszerz. A jest całkiem spora! I właziłem do każdego napotkanego sklepu z ciuchami. Gdy przeszedłem wszystkie, zacząłem w drugą stronę, mając nadzieję, że po prostu go przeoczyłem. Ale żaden nie wyglądał tak jak tamten i w żadnym nie wisiał pajacyk z ciciusiem.
Koniec końców, nie znalazłem tego sklepu. Przy obecnej dynamice rynku, mogli go w przeciągu dwóch dni zlikwidować.
Zatem, problem pozostał i z dnia na dzień staje się coraz bardziej aktualny.
Pomysł! Tego mi potrzeba i to pilnie.
______________
*Nieodżałowany Wawrzyniec Prusky twierdził, że gdy uparcie nazywa się największy pokój salonem, to powoduje to stopniowy przyrost jego powierzchni.
Sprawdź tu :)
OdpowiedzUsuńhttps://onesies.pl/pl/c/Onesie-dla-doroslych/162
Hmmm... Jakby to powiedzieć... Nie do końca to jest to - tamto nie było stylizowane na pluszaka. Znaczy, było mniej dziecinne. Ale nawet gdyby to było to - to co ja mam zrobić? Słyszałem, że można kupować przez internet - ale słyszeć, a umieć to dwie różne rzeczy.
UsuńA może wspólny prezent sobie sprawdźcie, np. wyjście na wspólną dobrą kolację (po Nowym Roku), do teatru, opery, na koncert, do spa :)
OdpowiedzUsuńTu już mnie uprzedziła Koleżanka Małżonka - kupiła bilety na noc kabaretową. Tyle, że nie na Gwiazdkę, a po prostu dlatego, że mogła.
UsuńU mnie nigdy nie było tego problemu - dawałam zawsze mężowi listę tego, co chciałabym dostać w prezencie, no ale jestem dziwna- nienawidzę prezentów- niespodzianek od chwili, gdy w pewnym roku dostałam 6 (słownie sześć) przyborników do manicure. Męża przyuczyłam też do robienia listy co by chciał dostać i nigdy nie miałam z tym problemu. Taki sam układ mam tu z rodziną. Serdeczności dla Was. anabell.
OdpowiedzUsuńP.S. kiedy śmiałam coś takiego dziwnego do spania- i bardzo szybko mi się "odpodobało", gdy zaspana jak niedźwiedź odwiedziłam nocą toaletę.
Próbuję ją namówić do tego każdego roku. Chyba nie mam mocy przekonywania. Jak ja ją namówiłem, żeby została moją żoną - nie pojmę nigdy. Chociaż możliwe jest, że to ona namówiła mnie.
UsuńZnając Twój talent w kwestii nowych kontaktów towarzyskich śmiem podejrzewać, że tak właśnie było. Miłego szukania prezentu;) anabell
Usuńniestety z pomysłem na prezent dla najbliższej osoby jest jak z sikaniem: nikt za nikogo tego nie zrobi... tak więc nie będę z siebie robił Cioci Koci ze swoimi radami: "a może byś kupił (czy zrobił) to, a może śmo etc", bo te wszystkie rady to można o kant bezkantnej potłuc...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Szkoda, bo takie rady można fajnie odrzucać - i już jest zabawa! A czasem, podczas próby znajdowania kontrargumentów, można wpaść na właściwy pomysł.
UsuńJa mam luzik. Obydwoje z żoną nie przywiązujemy wagi do świątecznych prezentów, dajemy je sobie kiedykolwiek i często wygląda to tak, że żonie coś się spodoba, ja się pytam, czy chce taki prezent, ona że tak, no i jest. Odpada element zaskoczenia, ale jesteśmy aż takimi jego fanami.
OdpowiedzUsuńPróbowałeś odnaleźć "pajacyka" za pomocą koleżanek z pracy? Znaczy się..., opisać im to i spytać, czy gdzieś tego nie widziały? Możesz też poszukać w internecie, nawet jeśli nie chcesz kupować wysyłkowo, to możesz znaleźć markę sklepu, który ma na stanie to ustrojstwo i udać się do niego osobiście.
Z całych sił popieram Twój tok myślenia o niekupowaniu urządzeń kuchennych. Zresztą u nas ma on jeszcze jeden powód: nie posiadamy tyle miejsca, a w dodatku mycia dodatkowych urządzeń też nie lubimy.
Moja żona dostała ciemny wełniany płaszcz w cienkie jasne pasy (past szerokości 1 mm rozstawiony co 1 cm - dane w przybliżeniu) od Michaela Korsa oraz śliczny, w dopasowanym kolorze filcowy kapelutek typu "la cloche", nie spalę niespodzianki nawet, gdy przeczyta mój komentarz, bo już je dostała.
To są jedyne święta, które naprawdę lubię i nie jest to dla mnie po prostu dodatkowy wolny dzień, tylko coś więcej. Może dlatego, że w moim rodzinnym domu zawsze panowała wtedy niesamowita i bardzo ciepła atmosfera? Dość, że chcę pielęgnować tę tradycję, bo zwyczajnie ją lubię.
UsuńA co do ciuchów - Koleżanka Małżonka sama je sobie wybiera i sama kupuje. Przy okazji obkupuje również mnie, bo ja raczej małą uwagę przywiązuję do ubioru. Dziura jest? Zaszyje się. Przetarło się? Prawie nie widać! Nowa kurtka? A po co? Przecież ja wszystko mam! Wiadomo, że taki ignorant nie powinien nawet kupować tego typu prezentów. Pajacyk jest o tyle wyjątkiem, że wiem, który jej się podobał i jeszcze sama stwierdziła, że to jej rozmiar.
No, ale kiedy po którejś tam wizycie w tej galerii nie odnalazłem tego sklepu, zdecydowałem się na coś innego.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńMy piszemy "listy do Mikołaja". Ma to swoją dobrą stronę, bo prezent zawsze jest upragniony, ale i złą, bo nie ma niespodzianki. Żeby więc była niespodzianka, to dodaje się przydatne każdemu drobiazgi.
Trudno cokolwiek doradzić. Trzeba by było być bliską koleżanką Twojej Pani Małżonki. A może taką znasz, kora Ci podpowie? Podpytaj ją.
Pozdrawiam serdecznie.
Od lat próbuję ją namówić, żeby napisała ten list. Bezskutecznie. Ale uzmysłowiłaś mi jedną rzecz - ja nie znam jej koleżanek! No, znam dwie, ale obie mieszkają za granicą.
UsuńZawsze byłem zwolennikiem szybkiego podejmowania decyzji i stosowania zasady aby ich później nie żałować. A facetowi do zabawy nie potrzebny jest nawet samochód na baterie, wystarczy para zgrabnych cycuszków.
OdpowiedzUsuńPróbuję sobie właśnie wyobrazić jej minę, gdybym poprosił ją o coś takiego.
UsuńWieczny, wieczny problem: Co kupić, co ofiarować?
OdpowiedzUsuńMógłbym ofiarować siebie! Ale chyba nie tego oczekuje.
UsuńMysle ze pajacyka nie odnalazles bo zostal wykupiony.
OdpowiedzUsuńSzkoda skoro malzonce sie podobal a Tobie rozwiazywal problem prezentu.
Ja szukalabym podobnego online - to jest latwe, Nitagerze.
W naszym domu tez jest podobny zgryz - czym sie obdarowac bo po pierwsze "wszystko mamy" oprocz tych potanialych jachtow, a drugie co mozemy potrzebowac majac po 75 lat? Ja wrecz sie wzbraniam przed prezentami bo wcale nie lubie otrzymywac cos czego ani lubie ani potrzebuje. Przyjelabym abonament na dwukrotne w miesiacu pedicure w salonie ale nikomu nie sugeruje bo roczny wynioslby prawie 1000 $ a to byloby glupota - bede nadal sama je robic.
Powtorze wiec - sprawdz online, Amazon, przynajmniej u nas, ma WSZYSTKO!
Powodzenia.
Przez internet nie da się kupować - to legenda! I już!
UsuńSpecjalnie dla Ciebie zrobilam pizamowy wpis - chcesz to zagladnij.
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że zajrzę! Dziękuję.
UsuńEeee - Nitager, co Ty gadasz! Da sie kupowac, w dodatku na ogol ze zadowoleniem.
OdpowiedzUsuńNajlepiej zebys narysowal to co widziales bym lepiej wiedziala o co chodzi ale jeszcze raz rozszerzam moj blogowy wpis by Ci pokazac inne sposoby kocowe na ogrzanie zony. Jest tego masa, w roznych kolorach, niektore z ogrzewaniem, w niektorych mozna chodzic.
Wiec jeszcze raz zagladnij.
Wiem że się da, bo moi synowie to robią. Ale ja nie potrafię i nawet nie chcę się tego uczyć. Po prostu, pewnych rzeczy się boję.
UsuńU nas przyjęliśmy zasadę prezenty pod choinkę tylko dla dzieci. Odkąd dzieci urosły wystarczy gotówka.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko tradycji, a właściwie nie szkoda...
Tylko mi powiedz jedno słowo - i zacznę zachowywać się jak dzieciak.
UsuńNitager, życzę ci wspaniałych Świat i bardzo bliskich spotkań z najbliższymi , niech wam te świta przyniosą dużo radości i miłości. I powodzenia z prezentem dla Koleżanki Małżonki, na pewno znajdziesz coś, co ja ucieszy. Wesołych Świat! Kitty
OdpowiedzUsuń