Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


sobota, 8 stycznia 2022

O tym, jak zmieniła się lista zakupów

      Szczęśliwego Nowego Roku - bo jakoś wcześniej nie było okazji.

     Dziękuję wszystkim za życzenia pod ostatnim postem i zapewniam Was, że w pełni je odwzajemniam. Nie odpowiedziałem, bo nie było czasu. A czasu nie starczyło przez pewnego gościa, który odwiedził nas w Wigilię. Dziwny gość, a przynajmniej dziwnie ubrany, choć zgodnie z najnowszymi trendami obyczajowymi, starałem się udawać, że tego nie widzę. Do faktu, że co drugi Polak nosi teraz długą brodę, zdążyłem przywyknąć, ale żeby starszy młody inaczej facet cały ubierał się na czerwono, to już rzadko spotykane. Pomyślałem nawet, że to białe lamowanie czerwonego płaszcza, biały pompon na czerwonej czapce i biała broda przy zaczerwienionych policzkach coś symbolizuje - na przykład preferencje polityczne. Bo kto u nas tak bardzo kocha wywijanie biało-czerwoną chorągiewką? Ale, dopóki nie odezwał się obraźliwym tonem, ani nie zaczynał obrażać mojej inteligencji, wciskając mi kit, byłem skłonny wpuścić go mimo to. Co też uczyniłem.

     A tu: niespodzianka! Facet wręczył mi ciężką, dużą, ładnie zapakowaną paczkę. Potem bąknął coś o pozostawieniu reniferów na chodzie i zniknął, zanim zdążyłem go poczęstować czymś smacznym. No trudno, nie będę go gonił w kapciach po piętrach. Zamiast tego otworzyłem paczkę...

     I tu pora na reklamę!

     Żartowałem. Ale przerwę krótką retrospekcją.

     Może niektórzy z Was wiedzą, że od wielu lat próbuję bez powodzenia brzdąkać na gitarze. Mam w domu starą, ale jarą elektryczną jazzówkę. Wykombinowałem nawet, jak podłączyć ją do miniwieży i czasem sobie coś tam pogrywam. Moim marzeniem jest jednak granie solówek - jak Slash, jak David Gilmour, jak Jimmy Page, jak Ron Thal, jak Marty Friedman, jak nieodżałowany Jason Becker... A do tego potrzebny jest tzw. "fuzz".

     Fuzz to inaczej przester - jeden z efektów gitarowych, zmieniających barwę dźwięku gitary. Można go włączać i wyłączać, dzięki temu gitara (oczywiście, mówię o gitarze elektrycznej) raz wydaje normalny dźwięk, na którym można grać klasyczne melodie, a innym razem, przy włączonym efekcie, wydaje ostre brzęczenie, znane wszystkim miłośnikom rocka. To właśnie przester sprawia, że najsławniejsze gitarowe solówki brzmią jak piła mechaniczna, wcinając się w mózg i dokonując tam, w zależności od preferencji muzycznych, albo spustoszenia, albo podrażnienia ośrodków rozkoszy.

     Problem polegał na tym, że zawsze były pilniejsze wydatki niż moje przyjemności. Wskutek tego przez dwadzieścia parę lat, odkąd zapragnąłem posiadać to cudo, nie mogłem się go dorobić. Kilka razy byłem już blisko. Już miałem w garści pieniądze i już szedłem do sklepu muzycznego. Ale zawsze rezygnowałem, gdy tylko pomyślałem, ile innych rzeczy dla rodziny można za to kupić. Zakup efektu tylko dla mnie samego wydał mi się aktem samolubnym i skrajnie nieodpowiedzialnym.

     Co innego, gdyby kupił mi to ktoś inny!

     Od niepamiętnych lat, zawsze przed zakupami sporządzaliśmy sobie ich listę. Pamiętam, że gdy dzieci były małe, zawsze na początku było mleko. I pamiętam, gdy mój starszy synek, jeszcze bardzo mały, przyszedł kiedyś do pokoju z długopisem i świstkiem papieru i zaczął robić swoją własną listę.

     - Mieko! - popatrzył na nas i zaczął gryzmolić jakieś esy-floresy.

     - Chiebek - dalszy ciąg gryzmolenia.

     - Pajufki - kolejny gryzmołek dodany do listy.

     Ech, słodkie czasy, które już nigdy nie wrócą!

     Dość, że od wielu, wielu lat, na każdej liście zakupów dodawałem pozycję "fuzz do gitary". Miałem nadzieję, że Koleżanka Małżonka albo się tym znudzi i dla świętego spokoju mi to kupi, albo w szale zakupów nie zauważy, że to nie jest do jedzenia, ani do ubrania i kupi to z rozpędu, nawet nie zauważając. Metoda nie sprawdzała się jednak, mimo że konsekwentnie się jej trzymałem. Później już bardziej dla śmiechu niż z rzeczywistej potrzeby. Niemniej fuzz istniał na każdej ze sporządzanych przeze mnie list.

     Powracamy na ziemię. Na ziemię? Raczej do Raju!

     Jak łatwo się domyślić, w paczce znajdował się wzmacniacz gitarowy. I do tego jeszcze zacny fuzz, w małym pudełku obok.

     Rozumiecie więc, że odtąd wszystkie moje wolne chwile, zamiast na blog, poświęcałem na mordowanie solówek! Słuchawki na uszy i nie ma mnie! Są za to Slash, Joe Perry i Carlos Santana. Może w nieco karykaturalnej postaci, ale po kilku dniach niektórzy znajomi byli już w stanie rozpoznać niektóre melodie. Nie zawsze trafnie.

     Przy okazji - nie miałem pojęcia, że te solówki są takie trudne. Wciąż nie tracę nadziei, ale jeszcze żadnej nie udało mi się zagrać, już nie bezbłędnie, ale przynajmniej bez fałszowania. Cóż, nie Zenek Martyniuk je komponował... W dodatku, ja mam gitarę jazzową, a tu potrzebna jest gitara solowa, której wycięta deska umożliwia łatwy dostęp do wysokich progów, których ja w swojej dosięgnąć nie zdołam.

     Przy następnej liście zakupów oczywiście też z rozpędu dopisałem "fuzz do gitary". Po czym roześmiałem się z satysfakcją i skreśliłem tę pozycję. Zamiast tego dodałem inną.

     Punkt dwudziesty pierwszy: gitara Gibson Les Paul. Klonowa wersja!

     

31 komentarzy:

  1. W ten sposób też można podejść do inflacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolezanka Malzonka jest the best! A czy ucieszyka sie ze sprytnego zegarka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze sprytnym zegarkiem to cała historia. I już mam temat na następny post ;)

      Usuń
    2. Cierpliwości, muszę mieć chwilę, żeby go stworzyć. A tu, po nowym roku, wszyscy jakby powariowali - nie wiadomo, w co najpierw włożyć ręce.

      Usuń
  3. Super prezent:)
    To teraz życzę tego Gibsona, skoro nie może być Fender. ;p
    Ja gram na gitarze tak, żebym JA wiedziała co gram, reszta jest milczeniem. ;p ;p ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden Fender! Ma być Gibson Les Paul, klonowa wersja, ta bez plastikowej płyty. Jak ta, na której tak cudownie rzęził Gary Moore.

      Usuń
    2. Nitager, to są niepotrzebne uprzedzenia. KLIKNIJ TU, a zobaczysz najsłynniejszą gitarę Irlandii legendarnego czarodzieja z Cork, Rory'ego Gallaghera.

      Usuń
    3. P.S. Oczywiście tutaj zaprotestują mieszkańcy Ballyshannon, Co. Donegal, bo przecież każdy wie, że Rory stamtąd właśnie pochodzi.
      Rory Gallagher Milion Miles Away

      Usuń
    4. Widzę, że znasz się na tym, więc mogę własnymi słowami ;)
      To Fender Stratocaster - mój Pierworodny takową posiada. Fajna deska, ale niemal wszyscy moi ulubieni gitarzyści grają na Les Paulu. Z wyjątkiem Beckera i Santany. Stratocaster ma bardzo ostry głos, znakomity do heavy metalu i świetnie sprawdza się w wysokich rejestrach. Ale dźwięk z Les Paula jest tak ciepły i głęboki, że dla mnie nie istnieje inna gitara. Jednak klejony gryf i mahoniowe drewno robią swoje. (Przy okazji - mam ogromny sentyment do mahoniowego drewna i jego zapachu; mój dziadek - stolarz - często używał go do wykańczania mebli i bardzo miło mi się ono kojarzy). No i humbuckery zamiast singli - niby to są te gorsze, ale w tym przypadku sprawdzają się znakomicie.

      Ja u siebie mam single - i moja jazzówka hollow-body brzmi z nimi świetnie. Ale, niestety, nie sięgam górnych progów - i dlatego na listę trafiła gitara solowa.

      Usuń
    5. A ja widzę, że dokładnie wiesz, czego chcesz w temacie gitary. Spoko, to akurat jest plus. Chciałem jedynie zasugerować, nie ma co ograniczać możliwości twórczych z powodu braku Les Paula, bo najważniejsze to tworzyć, grać, występować, nagrywać. Posłuchaj Gallaghera, posłuchaj Gilmoura. Oni najsłynniejsze rzeczy nagrali na Stratocasterach. Ja oczywiście wiem, że Les Paul jest świętym graalem, zwłaszcza ten, na którym gra Keith Richards, ale on ma 3000 innych gitar i niektórych również używa,

      Usuń
  4. Klik dobry:)
    Osobiście nie życzę Ci prezentów, które powodują, że nie masz czasu na blogowe obowiązki, o! ;) :)))
    A tak na poważnie, to prezent trafiony to jest to, o!
    Pozdrawiam serdecznie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaka radość dla obdarowującego! To naprawdę miłe, gdy obdarowany cieszy się z prezentu. Mędrcy Dalekiego Wschodu mawiają, że każdy dar błogosławi dwie osoby - dającego i biorącego. Coś w tym jest.

      Usuń
  5. Zaprawdę godnym i sprawiedliwym jest pielęgnowanie hobby, bo to zainteresowania w największej mierze mają wpływ na nasz dobrostan. Spać trzeba, pracować również, podobnie jak dojechać tu i tam. Pozostaje tylko kilka godzin dziennie wolnego czasu, które to godziny determinują odbiór własnego życia.
    P.S. Dość często zakładam czerwone spodnie, ale to nie byłem ja, bo brodę golę, gdyż nie lubię, jak mnie ryło swędzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile nie odgrywałem roli Gwiazdora, nie wkładałem czerwonych spodni. I w ogóle rzadko widuję mężczyzn w tym kolorze. Może to naleciałość kulturowa, nie wiem. Przyznaję, że czułbym się w nich dziwnie. Może dlatego, że jestem dzikusem, wychowanym w lesie i najlepiej czuję się w kolorach khaki, albo oliwkowozielonym. To moja druga skóra. Że nie zostałem żołnierzem to cud. Chociaż pewnie marny byłby ze mnie szeregowy.

      Usuń
    2. Po prostu Nitager, albo coś wygląda dobrze, albo nie. Dopasowanie do ciała, krój, jakość materiału, jakość szycia, dobór pozostałych części ubrania. I to widać w lustrze. Natomiast to co czujesz, to prawdopodobnie obawa przed odbiorem. I tu przypomina mi się anegdota, którą opowiadał David Bowie: Na koncercie The Rolling Stones był dość blisko sytuacji, gdy jakiś ówczesny dziaders rzucił do Jaggera uwagę: "MÓGŁBYŚ OBCIĄĆ TE WŁOSY!" Na to Mick odpowiedział: "ŻEBY WYGLĄDAĆ JAK TY?!" Mam tę świadomość, że gdyby mi ktoś zwrócił uwagę, coś by mu się nie podobało, najprościej by było pojechać Jaggerem, co z lubością w takich sytuacjach stosuję. Innym zwrotem może być: "Biedacy, to u was jest zakaz noszenia czerwonych spodni?"

      Usuń
    3. Na co dzień łażę jak obszarpaniec (tak przynajmniej twierdzi Koleżanka Małżonka), więc to raczej nie jest lęk przed odbiorem. Ja po prostu lubię zlewać się z otoczeniem - taka moja natura. W jaskrawych, widocznych z daleka kolorach, czuję się nieswojo.

      Usuń
    4. A propos gościa w czerwonych spodniach, czyli niejakiego Mikołaja - dotarł do Ciebie na mail mój prezent noworoczny, czy wrzuciło go w spam?

      Usuń
    5. Dotarł, dziękuję. Ale jeszcze nie miałem okazji obejrzeć. To jednak długi film, a ja muszę być w odpowiednim nastroju, a nie ciągle w pośpiechu. Ale możesz być spokojny - mam go na liście do obejrzenia i to na wysokiej pozycji.

      Usuń
  6. Odwiedziny osobnika w stroju Mikołaja - to musiał być słynny aktor Karolak... Gratuluję.
    Co do rozwoju hobby muzycznego - wreszcie docenią Cię Sąsiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie jesteś! Co się z Tobą działo?
      A sąsiedzi mnie nie docenią, bo z uwagi na ich dobre samopoczucie, używam słuchawek ;)

      Usuń
  7. Marzenie!!! Nie zrezygnowałeś i nagle się spełniło. Nie przestawaj marzyć. Nie musisz powielać porąbanych wzorców innych. Masz swoje i to jest najważniejsze.
    Nawet nie wiesz, jak się cieszę😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już w zasadzie zrezygnowałem. Gwiazdor pamiętał. Pewnie znudziły go już te listy, wysyłane do niego przed Gwiazdką.

      Usuń
    2. Po to jest Gwiazdor, jak Ty nie masz nadziei, on pamięta😀

      Usuń
  8. No i po to są marzenia :) Trzeba je mieć i spełniać, bo na tym polega życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak uważasz? No, nie wiem. Mnie się wydaje, że im mniej marzeń się spełnia, tym większa z tego radość.

      Usuń
  9. Błogosławieni słuch posiadający, albowiem oni pierwsi usłyszą głos Pana. No chyba, że będą brzdękać ze słuchawkami na uszach, ale to już całkiem inna historia.
    Ja tak całkiem przyziemnie mógłbym do listy zakupów dopisać - elektryczna piła ukosowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na takiej pile da się grać?

      Usuń
    2. Przy ukosowej śpiewa się cienko jak przejedzie swoimi 2000 W po palcach. Do grania nadaje się tradycyjna, ręczna, dwuosobowa, zwana popularnie "moja - twoja"

      Usuń
  10. Ależ mi się spodobała idea tej Waszej listy zakupów!
    A już fakt, że wreszcie wszedł w Twoje posiadanie wzmacniacz i fuzz, powalił mnie na łopatki. Wyobrażam sobie, jaka to dla Ciebie radość po tylu latach czekania... Chyba ja też zacznę sobie wpisywać takie moje cuda na moje listy zakupów :)
    Uściski!
    Może jak podciągniesz te solówki, umieścisz kiedyś plik muzyczny na blogu??? Albo od razu na Spotify! :)

    OdpowiedzUsuń