Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!
Informacje dla Gości
INFORMACJE DLA GOŚCI
Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.
A u nas szpaki założyły nowe gniazdo dwa domki dalej i o ile same nie należą do wybitnie osrywających wszystko dookoła, to dopóki pisklęta będą w gnieździe, będą je czyścić z tego, co zrobią młode, więc samochody, ściany i okna domów, wiadomo, nabierają innego wyglądu.
Na pewno. Zresztą mamy też kosy, wydaje mi się, że to jedna i ta sama parka, ale szpaków jest naprawdę dużo, zwabiliśmy je regularnie wystawiając im resztki karmy dla kota i suszone robaki. Zwłaszcza to suszone białko tak im przypadło do gustu, że udało się Świechnie zrobić fotkę 50 ok. szpaków (+- 2 sztuki). Szpaki odkryły, że korytarz wentylacyjny bywa osłabiony i nauczyły się robić w nim dziurę. Robią tam gniazdo, którego używają jedynie do wychowu potomstwa. Mieliśmy tak już rok temu, tylko na bliźniaczym domku innej sąsiadki. Gdy pisklęta opuszczą gniazdo (nauczą się latać), nikt w nim nie mieszka i wtedy można dokonać naprawy korytarza wentylacyjnego bez obawy, że uwięzi się tam ptaka.
Zdziwisz się, ale tu stało się coś dziwnego. Ten ból nie do opisania opadł ze mnie zaraz po pogrzebie. Smutek pozostał, ale nie ma już rozpaczy. Nie wiem, jak to możliwe i czym spowodowane, ale tak właśnie jest.
kto przyleciał, smoki?... oj spoko, wiem, tylko żartowałem... za to u mnie ostatnio przyleciał drapol... dawno już żadnego nie było w okolicy /a może był, tylko mnie nie było?/... siedzę sobie w domu, coś tam dłubię, wrony drą się za oknem drocząc z kotem i nagle cisza, jakby nożem uciął... od razu wiedziałem, o co chodzi... wyskoczyłem przed dom, patrzę do góry... jest!... krąży majestatycznie po niebie i rozgląda się po sytuacji... p.jzns :)
I u mnie, na północny wschód od Warszawy - niedaleko... Są! Rozwścieczylo to...kawki.
OdpowiedzUsuńNa pewno myślimy o tym samym? Jak taka ptaszyna może rozwścieczyć kogokolwiek, poza komarami i muchami?
UsuńJerzyki, Twoja miłość🤗
OdpowiedzUsuńMoja miłość - to trzeba podkreślić!
UsuńNie tylko Ty je kochasz. Ja też. I jaskółki. Salut Wodzu.
Usuńjerzyki przez "rz" - wiadomo :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniała mi się "Cafe pod minogą", w której pewien hrabia miał posiadłość w miejscowości Kozidubki. I zawsze dodawał: - przez be!
UsuńA u nas szpaki założyły nowe gniazdo dwa domki dalej i o ile same nie należą do wybitnie osrywających wszystko dookoła, to dopóki pisklęta będą w gnieździe, będą je czyścić z tego, co zrobią młode, więc samochody, ściany i okna domów, wiadomo, nabierają innego wyglądu.
OdpowiedzUsuńSzpaki zwykle żyją w gromadkach i gniazdują po sąsiedzku. Na pewno to szpaki, nie kosy?
UsuńNa pewno. Zresztą mamy też kosy, wydaje mi się, że to jedna i ta sama parka, ale szpaków jest naprawdę dużo, zwabiliśmy je regularnie wystawiając im resztki karmy dla kota i suszone robaki. Zwłaszcza to suszone białko tak im przypadło do gustu, że udało się Świechnie zrobić fotkę 50 ok. szpaków (+- 2 sztuki).
UsuńSzpaki odkryły, że korytarz wentylacyjny bywa osłabiony i nauczyły się robić w nim dziurę. Robią tam gniazdo, którego używają jedynie do wychowu potomstwa. Mieliśmy tak już rok temu, tylko na bliźniaczym domku innej sąsiadki. Gdy pisklęta opuszczą gniazdo (nauczą się latać), nikt w nim nie mieszka i wtedy można dokonać naprawy korytarza wentylacyjnego bez obawy, że uwięzi się tam ptaka.
Mam nadzieję, że żaden sąsiad nie hoduje czereśni - bo raczej nie będzie zadowolony... ;)
UsuńCzas jest jedynym lekarstwem...
OdpowiedzUsuńZdziwisz się, ale tu stało się coś dziwnego. Ten ból nie do opisania opadł ze mnie zaraz po pogrzebie. Smutek pozostał, ale nie ma już rozpaczy. Nie wiem, jak to możliwe i czym spowodowane, ale tak właśnie jest.
UsuńJerzyki, mistrzowie podniebnych lotów
OdpowiedzUsuńMistrzowie niedoścignieni - kto inny potrafi latać przez kilka lat bez przerwy?
UsuńU mnie jeszcze nie ma. Ale już wiem, że przedwczoraj były w Bytomiu, dzis wiem, że sa u Ciebie, to u mnie jutro albo pojutrze. :)
OdpowiedzUsuń"Wypatruj mnie na wschodzie, piątego dnia o świcie..."
UsuńWłaśnie leci w TV :)
U nas na wschodzie też już się pojawiły. Komary i meszki niestety też, czego jak czego, ale jedzenia jerzykom nie zabraknie.
OdpowiedzUsuńNie ma komarów - nie ma jerzyków. Czymś muszą się żywić. Ale ich wydajność w oczyszczaniu okolicy naprawdę potrafi przyprawić o zdumienie.
UsuńSą!!!!! Przyleciały!!!! Własnie zobaczyłam pierwsze dwa!!!! :D :D :D
OdpowiedzUsuńCzyżbym zaraził Cię miłością do jerzyków? :)
Usuńkto przyleciał, smoki?...
OdpowiedzUsuńoj spoko, wiem, tylko żartowałem...
za to u mnie ostatnio przyleciał drapol... dawno już żadnego nie było w okolicy /a może był, tylko mnie nie było?/... siedzę sobie w domu, coś tam dłubię, wrony drą się za oknem drocząc z kotem i nagle cisza, jakby nożem uciął... od razu wiedziałem, o co chodzi... wyskoczyłem przed dom, patrzę do góry... jest!... krąży majestatycznie po niebie i rozgląda się po sytuacji...
p.jzns :)
Z niecierpliwością czekam, aż pojawi się u mnie.
UsuńPozdrawiam. Odwiedź blog Krajanki. Opublikowała bardzo ważny post.
OdpowiedzUsuńByłem. I nie wiem, co powiedzieć.
UsuńSą jerzyki, więc wszystko idzue nornakbym trybem, to dobrze��
OdpowiedzUsuńDobrze, że i TY jesteś, Jaskółeczko nasza
UsuńWłaśnie, że nienormalnym, o czym w następnym poście.
Usuń