Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


poniedziałek, 7 grudnia 2020

O kolejnej, nie wiadomo już której, próbie likwidacji nadmiaru autorytetu

     Drgnęło…

     Naprawdę!

     Przetarłem oczy i z niedowierzaniem spojrzałem na wagę. Wlazłem na nią kilka razy, bo nie mogłem uwierzyć.  Moja masa naprawdę się zmniejszyła. Wreszcie! Wprawdzie tylko odrobinkę, o grubość wskazówki, ale przestałem już wierzyć, że to kiedykolwiek nastąpi.

     Zrzucić kilka kilogramów – to moje hasło, wygłaszane mniej więcej dwa razy do roku. Prób podjąłem co niemiara. Żadna nie przyniosła efektu, a niektóre miały wręcz skutek odwrotny. Taki, że dziś marzę o wadze, przy której jeszcze niedawno padało postanowienie o „zrzuceniu paru kilogramów”. Teoria odchudzania to coś, co mam w małym palcu. Niestety, jest coś, co mi na to nie pozwala. Otóż, gdybym był samochodem, byłbym napędzany bardzo oszczędnym silnikiem Diesla.

     Silnik diesla ma wiele zalet – jest nie tylko oszczędny, ale i nie do zajechania. Jak ja. Wprawdzie spektakularnych osiągów nie uzyskuje, ale i mnie to niepotrzebne. Więc tylko się cieszyć? Otóż nie. Moje spalanie jest tak mikroskopijne, tak ekonomiczne, tak niesamowicie dąży do zera, że niemożliwością jest pozbycie się autorytetu, jaki wyrósł mi na przodzie. A próbowałem już wszystkiego. I to z pełną świadomością faktu, że odchudzanie jest długotrwałym procesem i nie istnieje żadna dieta-cud.

     W swojej diecie nie bardzo mam już z czego zrezygnować. Na wysoko przetworzoną żywność w ogóle nie patrzę i to od dawna. Białego pieczywa nie jadam. Słodyczy również – nawet nie mam na nie ochoty. Słodkich napojów nie pijam, nawet soków owocowych staram się unikać. Odstawiłem też naleweczki i wino, choć tu wydaje mi się, że raczej z tymi produktami nie przesadzałem. Smaku piwa nie pamiętam. Tłustych potraw nie lubię i nie jadam. Produkty zbożowe – tylko razowe i pełnoziarniste, z dużą ilością otrąb. Nawet jeśli się skuszę na miseczkę płatków, to nie używam firmowych mieszanek, tylko sam je sobie komponuję: trochę owsianych, trochę żytnich, rodzynki do smaku – ale nie za wiele, zaledwie kilka – i to wszystko zalewam chudym, półprocentowym mlekiem. Odżywiam się tak jałowo, jak to tylko możliwe. Przez naprawdę długi czas. Jadam często, ale mało, jak podobno należy.

     Wszystko na nic. Waga jak zaczarowana – ani nie drgnie!

     Ruchu mam mało – przyznaję. Pracuję w domu, przy biurku. A gdy skończę, jest już ciemno i nie bardzo chce się wychodzić, pomijając fakt, że nie bardzo jest dokąd. Zmusiłem się jednak do wieczornego biegania. No, bez przesady – ten trucht trudno nazwać bieganiem, ale boję się o swoje stawy kolanowe, które protestują przy szybszym tempie. Nic to nie dawało. Efekt uzyskałem dopiero, gdy zacząłem się głodzić.

     Wiem, to niezdrowe. Wiem, efekt jojo, Wiem, trudno na takiej diecie wytrzymać, gdy człowiek ciągle głodny. Ale co ja na to poradzę, że nic innego w moim przypadku nie działa?

     Zobaczymy, jak długo wytrzymam. Na razie, po wielkim wysiłku, i po dłuższym czasie zaobserwowałem mikroskopijny spadek wagi. Samopoczucia to nie poprawiło, ale wzbudziło nadzieję. Może jednak się uda? Wiem, że dieta nie jest „na jakiś czas” – to musi być postanowienie na stałe. Myśl, że do końca życia będę musiał się głodzić, nie nastraja optymistycznie, ale może się przyzwyczaję? Może polubię to uczucie ssania w żołądku? Może przyzwyczaję się do odżywiania się głównie wodą mineralną?

     A teraz konkurs – niech każdy z Was zaproponuje mi jakąś inną, rozsądniejszą dietę – a ja Wam powiem, kiedy ją stosowałem i co z niej wynikło (to akurat łatwo przewidzieć: nic!). Uprzedzam, próbowałem już wszystkiego – ale może komuś z Was uda się mnie zaskoczyć?


61 komentarzy:

  1. poza konkursem - a gadałeś z dietetykiem, wiesz, tak żeby najpierw zrobić badania a potem ustalić dietę i tego się trzymać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam na pewno znacznie lepszą praktykę, niż wszyscy dietetycy razem wzięci. Studiuję to, odkąd pamiętam, a wszelkie eksperymenty przeprowadzam na sobie. Jestem jednocześnie specjalistą i laboratorium. Czego może mnie nauczyć jakiś dieteczyżyna? :)

      Usuń
  2. Poczytaj o diecie Keto ( Ketogenicznej). Bedziesz jadl do syta, tresciwie, bedziesz stale najedzony a tluszcz bedzie sie w tobie sam spalal, bezwysilkowo. I jak ci ktos bedzie probowal wmowic, ze jest ona bardzo " niezdrowa" - to znaczy ze nie ma o niej bladego pojecia. Najlepiej skonsultowac z dietetykiem 👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez coś podobnego już przechodziłem. Nazywało się jakoś inaczej, ale polegało na tym samym.

      Usuń
  3. Przed jakąkolwiek dietą trzeba porobić badania żeby zobaczyć jak funkcjonuje organizm.Potem odstawić gluten, czyli te świeżutkie poranne bułeczki, nawet te "pełnoziarniste" lub "żytnie". Nie jemy żadnych kluseczek, kaszy perłowej w postaci na sypko lub krupniku. Kontrolujemy ilość zjadanych owoców, bo to cukier.Do muesli nie dodajemy rodzynek- suszone owoce to sam cukier.Do słodzenia albo kupujemy erytrytol albo niczego nie słodzimy.Generalnie sprawdź które produkty zawierają gluten i je systematycznie odstawiaj. Jedz dużo surowizny , rób surowe koktajle warzywne. I duuużo pijemy-wody. Ale nigdy tuż przed posiłkiem ani zaraz po nim, bo rozrzedza nam sok żołądkowy. Pijemy 20 min przed lub 20 min. po posiłku.Jedz sporo kiszonek, kapustę kiszoną, buraczki, pij jogurt. To takie wytyczne na początek.
    Ze słodyczy możesz zjeść dziennie (w nagrodę) kostkę czekolady gorzkiej o zawartości ponad 80% kakao.Nie jedz również przypadkiem cornflexów- znakomicie tuczą. Do muesli dodawaj płatki owsiane nie te drobne, a te grube i surowe owoce. Na śniadanie możesz spokojnie zjadać codziennie 2 jajka na twardo, oczywiście bez pieczywa. Odstaw też wędliny (bo w nich też jest cukier) zamiast wędlin jedz upieczone mięso. Upieczony w domu schab jest o niebo zdrowszy niż polędwica sopocka lub jakaś kiełbasa. Nie głódż się- głodzony organizm zwalnia do zera swój metabolizm.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie Anabell strescila wszystkie prawidlowe wytyczne :)) Podstawa nietycia i pobudzenia metabolizmu jest odstawienie wszelkich zbednych weglowodanow w postaci maki, jej pochodnych i slodyczy czyli cukrow prostych. Weglowodany i cukry natychmiast przechodza do krwi , podnosza poziom cukru, insuliny i zamieniaja sie w tluszcz . Paradoksem jest ze tluszcze nie podnosza poziomu cukru we krwi i nie zamieniaja sie w tluszcz , natomiast zuzywane sa jako paliwo do zycia - w tluszcz zamieniaja sie wylacznie cukry ( i czesciowo proteiny, ale duzo mniej). Dlatego zdrowszym sniadaniem jest jajecznica na boczku niz platki z rodzynkami na mleku . Od pierwszego nie utyjesz i bedziesz sie czul syty wiele godzin - od drugiego nie dosc , ze sie tyje to juz po godzinie, dwoch jest sie znowu glodnym ... i

      Usuń
    2. Wazne jest tez, aby nie mieszac weglowodanow z bialkiem; jesli schaboszczak to nie z ziemniakami, lecz z jarzyna, jesli kanapka, to nie z serem, czy wedlina, lecz np. z pomidorem, salata ... itp.

      Usuń
    3. Chyba będę musiał odpowiedzieć w punktach, bo tyle tego...
      Pieczywa jem bardzo mało. Zrezygnować całkowicie nie bardzo mogę, ale ograniczyłem ilości do minimum. Dziś na przykład nie zjadłem ani kawałka.
      Żadnych klusek, żadnych kasz perłowych - niczego takiego nie jadam.
      Owoce - są konieczne, nawet pomimo cukru, byle z nimi nie przesadzać. Nie przesadzam. Czasem kilka rodzynków do płatków, jedno jabłko - na tyle sobie pozwalam.
      Nie słodzę niczego już od dziesięcioleci.
      Czekolady gorzkiej nie lubię, więc nawet nie muszę się nią "nagradzać".
      Koktajli warzywnych nie spożywam, bo nie lubię, ale surowe warzywa jak najbardziej, również kiszonki - ogórki, kapustę. Co to są cornflexy?
      Mięsa i wędlin jem tyle co kot napłakał. Jeśli OD TEGO tyję, to znaczy, że nawet nie jestem napędzany dieslem, tylko reaktorem atomowym!
      Wie, że nie należy się głodzić - co poradzę, że nic innego nie działa?

      Usuń
    4. cornflexy to płatki śniadaniowe, te kukurydziane :)

      Usuń
    5. A, już wiem – spokojnie, nie lubię tego ;)

      Usuń
  4. Temat bardzo mi bliski. Przez cale lata bylam na jakichs tam dietach, ktore wystarczaly na krotki czas. Bylam jak gabka; raz chudzinka, innym razem puszysta. Byly to wszystko tzw. diety odchudzajace. We wrzesniu tego roku otrzymalam cudowna wskazowke. Nie, to nie dieta-cud. "Nie odchudzaj sie" - poradzila mi Natalia, "pokochaj na zawsze swoja, prywatna diete, ktora nazywam dieta dlugowiecznosci". A zatem od 24 wrzesnia jem wszystko, co lubie, lecz w trzech posilkach dziennie i ilosciach mieszczacych sie w obu, zlaczonych ze soba dloniach. To jest ilosc mieszczaca sie w chinskiej miseczce. W tym wzgledzie Chinczycy sa mistrzami swiata. Ten posilek rowny jest wielkosci zoladka doroslego czlowieka. Jestem jaroszem od 30 lat, mnie troszke latwiej, lecz Anabell dala wspaniala rade odnoszaca sie do miesa i wedlin. Warto wysluchac jej porad :) To nie sa duze posilki, pierwsze trzy dni byly trudne, lecz teraz nie potrafie jesc wiecej. Trzy posilki dziennie, bez podjadania. Od tego czasu zrzucilam ponad 7 kg. Wazna informacja - organizm sam bedzie wiedzial, kiedy zastopowac zrzucanie wagi. Zaufaj mu i rob swoje. Postanowilam te diete stosowac do konca moich dni, bo czuje sie z nia kapitalnie :) Serdecznie Ci polecam diete dlugowiecznosci i zycze Zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Mojemu organizmowi nie ufam absolutnie! Jeśli go posłucham, to się nie uniosę!

      Usuń
  5. https://www.youtube.com/watch?v=Mp20FdN8ZyI&feature=youtu.be

    OdpowiedzUsuń
  6. Moją dietą - brak diety. Stosowałeś? Wyrzuciłem wagę. Wyrzuciłeś? Nie stresuję się kilogramami. Stres tuczy. Chudzi są nieestetyczni. Patrz - wicemarszałek Sejmu - niejaki Trup. Chciałbyś być "jemu podobny"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie chodzi o walory estetyczne. W moim wieku już żadna estetyka się nie liczy. Tu chodzi o to, żeby za parę lat wciąż chodzić o własnych siłach. Mam taki straszne tendencje do tycia, że jeśli się nie upilnuję, skończę na wózku.

      Usuń
    2. "W moim wieku"... Ha!... Mam "na liczniku" 80. Jedyną "dietą" stosowaną przeze mnie od dziewiętnastego roku życia jest całkowita eliminacja cukru i słodyczy [poza tymi zawartymi w owocach], masła, smalcu, boczku, słoniny i tłustego mięsa typu golonka [tej zresztą od zawsze nie cierpię]... Z niechęcią spożywam chleby pszenne i świeże[preferują lekko czerstwe]. Poza tym jadam to, na co mam ochotę lub co mi się poda. Nadwaga? - Permanentna lecz umiarkowana... Po matce odziedziczyłem skłonność do "nadmiaru kilogramów". Stresu z tego powodu? - Zero...
      Miłej i owocnej walki z samym sobą...
      Zniszcz wagę i lustro...

      Usuń
    3. A byłeś kiedyś zagrożony zawałem, udarem, degradacją stawów kolanowych, permanentnymi bólami w krzyżu? Poza tym, sam napisałeś, że twoja nadwaga jest permanentna – a moja, niestety, jednostajnie przyspieszona. Lustro, ku utrapieniu Koleżanki Małżonki, niewiele mnie interesuje. Nawet waga nie tyle, co ten wiszący z przodu kałdun, nie pozwalający się schylić, by zawiązać buty.

      Usuń
  7. Mam dokładnie tak samo! Ale w zeszłym roku odkryłam dr. Mosleya i jego dietę 5/2. podziałało! Polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczytam o tym, ale nie sądzę, by mnie to zaskoczyło. Zawsze gdy czytałem o nowej diecie, okazywało się, że to tylko nowa nazwa, natomiast sama dieta jest mi już dobrze znana, wypróbowana i odrzucona.

      Usuń
    2. Jest to rodzaj głodówki, tylko że nie non stop. U mnie też tylko głodówka daje efekt, bo normalnie jem tak jak ty, a na wczasach odchudzających ( tak, tak, tego też próbowałam) żadne ograniczenie kalorii nie dawało efektu, jeżeli już schudłam z kilo (gdy inni po 6!) to pewnie z powodu ćwiczeń.Poczytaj i wypróbuj,nie zaszkodzi. U mnie poszło 8 kg w trzy miesiące.

      Usuń
    3. Brzmi ciekawie. Ale jak tylko sięgnę pamięcią, zawsze okresy normalnego jedzenia przeplatałem okresami postnymi. Fakt, trwały dłużej niż jeden dzień. Jak ten mój zryw nie da efektu, spróbuję.

      Usuń
    4. Już masz odpowiedź dlaczego nie chudniesz. Okresy postne to ograniczenie w ilości i jakości, po tym czasie organizm zaczyna magazynować na wypadek, gdybyś znowu zaczął ograniczać. Magazynuje wszystko i ze wszystkiego. Zacznj jeść stale z taką samą kalorycznością. Ograniczoną, ale wyliczoną na Twoją masę ciała. Pamiętaj, że Ty spalasz więcej w dziennej aktywności niż na przykład Twoja Żona. Macie różne parametry. Ty nie możesz jeść 1000kcal dziennie.

      Usuń
    5. Też przerobione i to nieraz. Skutek był zadziwiający - zrzucałem na początku kilka kilogramów, po czym, po mniej więcej trzech tygodniach waga dochodziła do jakiejś magicznej asymptoty. I wtedy choćbym się żywił samą wodą mineralną, więcej spaść za nic w świecie nie chciała.

      Usuń
    6. Trzy tygodnie to dla organizmu nic. Pół roku regularnego, zdrowego odżywniania i możemy pogadać

      Usuń
    7. Zabrzmiało jak z tą szablą i Proseco :)))

      Usuń
    8. Podobno właśnie wtedy organizm się przestawia i jak się przetrzyma ten okres, nawet 2 tygodnie, organizm znów rusza i waga idzie w dół. Więc podobno to normalne, ale najwięcej osób się wtedy poddaje.

      Usuń
  8. Widzę, że mamy podobną historię, niezliczoną ilość diet za sobą i porażek także. Pracujemy też podobnie.
    Widzę, że unikasz już wszystkiego, co może szkodzić.
    Czyli nie tu jest problem.
    A czy badałeś się już na insulinooporność?
    Może ze stresu wydziela Ci się też za dużo kotyzolu? Może za mało spisz? Może za mało pijesz wody (organizm potrzebuje jej nawet bez sportu ok. 2 l dziennie)?
    No i jednak może jakis ruch, ja też nie biegam, bo też się obawiam o moje stawy kolanowe. Stosuję orbitrek, ale masz chyba nie za duże mieszkanie, żeby się zmieścił A siłownie zamknięte.
    Ja ostatnio trenuję po prostu różne ćwiczenia na macie w domu. Może nie mam spektakularnych efektów, ale figura się trochę jednak poprawia - waga wykazuje spadki lub zniżki, ale generalnie nie chce spaść.

    Jeżeli chodzi o diety - (nie tylko) moim zdaniem głodzenie niestety nie jest opcją do końca życia. W pewnym momencie i tak niestety pękamy... I to jest smutny moment.
    U mnie nie sprawdziły się też próby keto. Bo potem nawrót zawsze był z nawiązką. A utrzymać ten reżim jest mi za trudno.
    Tak więc upatrywałabym przyczyny w funkcjonowaniu organizmu. Dietami (jak i ja) też nieźle sobie rozregulowałeś system. Teraz to raczej poradziłabym Ci dobrego dietetyka lub dietetyczkę - mogę polecić Ci dwie osoby mailem.
    Daj znać, jeżeli chcesz.
    Trzymam mocno kciuki, bo wiem jakie to frustrujące i wnerwiające, kiedy człowiek nie ma panowania nad własnym ciałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno śpię za mało. Ale znasz kogoś, kto się nie wysypia, bo lubi chodzić nie wyspany? Jeśli ktoś śpi za mało, to znaczy, że na więcej z jakiegoś powodu nie może sobie pozwolić.
      Piję dużo. Wiem że trzeba, więc piję. Skutek jest tylko taki, że często odwiedzam toaletę - innego nie dostrzegam.
      Dobry dietetyk, lub dietetyczka... Wiesz, ja żyję w trochę innym świecie niż Ty. Nie bardzo sobie wyobrażam, żeby ktoś mógł udzielić trafnej porady przez telefon, nie badając pacjenta, a na wyjazdy nie mam ani czasu, ani środków.

      Usuń
    2. Przeczytałam wszystkie komentarze i Twoje odpowiedzi.
      Wygląda na to, że jesteś nie tylko silnikiem atomowym ale może nawet perpetuum mobile...

      A tak poważniej:
      Może zerknij jednak na artykuły o IO.
      np. ten.
      https://lekarzebezkolejki.pl/blog/czym-jest-insulinoopornosc-i-dlaczego-nie-mozesz-przez-nia-schudnac/w-462

      Mam wrażenie, że sporo objawów się pokrywa z Twoimi. Może trzeba będzie zastosować leczenie, bo to jest zaburzenie hormonalne i bez leków człowiek sam nie da rady.

      Co do pozostałych uwag - mnie też trudno zasięgać porady w tych sprawach online, próbowałam przez jakiś czas, ale też skończyło się na dalszym poszukiwaniu metod samodzielnie na podstawie niezliczonych lektur, filmów i eksperymentów na własnym organizmie.

      Usuń
    3. Coś mi się obiło o uszy, ale nie przypuszczałem, że może mnie to dotyczyć. Dzięki, prześledzę ten temat. Mam jednak nadzieję, że się mylisz.

      Usuń
  9. Bardzo mądre zalecenia podała też Anabell, szczególnie te kiszonki są ważne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kiszonki jak najbardziej. Wcinam je odkąd pamiętam i bardzo lubię. Sama widzisz, że nie bardzo mam co zmieniać w swoim sposobie odżywiania.

      Usuń
    2. W takim razie faktycznie pewnie nawet wiedza dietetyczna nie wystarczy, tylko może się okazać, że trzeba będzie się zbadać i skorzystać z lekarza.
      Ale z tym głodzeniem się to naprawdę możesz sobie jeszcze obniżyć metabolizm, bo organizm się przestawi na mniejsze obroty (tryb oszczędzania). Martwię się o Ciebie, żeby nie było wiadomego efektu i nawrotu kg.

      W każdym razie trzymam mocno kciuki za Twoje poszukiwania odpowiedzi na zadany temat

      Usuń
    3. Daj spokój, przecież wszyscy doskonale wiedzą, że nie wytrzymam na tej diecie dłużej niż 2 tygodnie! Jeszcze parę dni i stwierdzę: "A, pieprzę to, najwyżej będę gruby!".

      Usuń
  10. Jak mawiają, syty głodnego nie zrozumie. Zawsze miałem dobrą przemianę materii i dopiero 3 ekstremalne operacje pozbawiły mnie sześciopaka, rozcinając za każdym razem mięśnie. Ponieważ obracałem się tu i tam, usłyszałem jednak, że niektórzy ludzie naprawdę nie mają możliwości sprawienia, by zejść poniżej pewnej wagi, pozostaje im aktywność fizyczna, by UTRZYMAĆ SPRAWNOŚĆ - akurat to leży w zakresie możliwości każdego, kto ma całe i zdrowe kości, ścięgna, mięśnie i cały ten zestaw do ruchu. To tylko opinia zasłyszana, więc się przesadnie do niej nie przywiązuję i jeśli ktoś z większą wiedzą powiedział Ci coś przeciwnego, przyjmę to z pokorą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S.
      A teraz zauważyłem, że ciekawą sugestię dostałeś od Klarki w pierwszym komentarzu. Powiem Ci, że nie możesz mieć większej praktyki od dietetyka, bo on ma kilkudziesięciu pacjentów dziennie. Ustalasz sobie dietę 20 razy na dzień, zapisując jej efekty?

      Usuń
    2. A właśnie że mogę! Ona 20 razy dziennie przepisuje to samo – albo prawie to samo. Ja już przerobiłem dziesiątki różnych sposobów i wszystkie wypróbowałem na sobie. Może i ilością jej nie dorównuję, ale poszedłem w jakość.
      A mówiąc poważnie, pewnie trzeba będzie przyznać się do porażki i w końcu go odwiedzić. Tylko boję się strasznie, że zabroni mi picia kawy. To jest jedyna rzecz, której nigdy sobie nie odmawiałem i z której nie potrafię zrezygnować. I ponieważ jest to jedyna stała w mojej diecie, mam uzasadnione obawy, że to może od tego…

      Usuń
    3. Nit, mój dietetyk to facet i mnie nie zabronił pić kawy, zasugerował tylko, że mogłaby być bez mleka, ale po moim proteście zaakceptował temat i nie wraca😉

      Usuń
    4. I miał rację! Kawa z mlekiem jest okropna. W ogóle nie smakuje jak kawa.

      Usuń
    5. Patrz, a ja to biedna piję🤣

      Usuń
  11. Mnie od chemii wysiadła wątroba, musiałam zaczać brac leki i wprowadzic dietę wątrobową. 12kg w trzy miesiące i nie wraca. Tabletek nie proponuję, ale możesz znaleźć dietę wątrobową w internecie i sprawdzić, czy cos z tego możesz wprowadzić. Ja generalnie na głodzeniu się kiedys schudłam 15 kg, ale potem mi wróciło. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnych tabletek!
      No, poza tymi na refluks i latem na alergię. Wątrobę wolę oszczędzać - jeszcze się przyda na inne okazje. Raz do roku mam Zjazd Dawno Nie Widzianych Przyjaciół – wolę zmusić ją do wysiłku przy takiej okazji.

      Usuń
  12. Mam dobrego dietetyka... w Poznaniu. Głodzenie się to nie sposób. Ograniczyłeś tłuszcze, to w czym mają Ci się rozpuszczać te śladowe resztki witamin, które przyswajasz? W diecie kluczem jest BALANS. Napisz, jak chcesz telefon😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady, ograniczenie tłuszczów to nie rezygnacja z nich. Wcinam dziennie kilka orzeszków laskowych, albo migdałów. Zawierają sporo tłuszczu i w dodatku po zupełnym odstawieniu cukru, wydają mi się słodkie, a przecież jakaś słodycz się człowiekowi należy. W moim przypadku to rezygnacja z tłustych mięs, sosów, czy potraw smażonych na tłuszczu.

      Usuń
    2. Zrób analizę składu ciała, to badanie odpowiada na wiele pytań między innymi 'dlaczego nie chudnę?'. Z pozdrowieniami od mojego zaprzyjaźnionego dietetyka.

      Usuń
    3. Ależ doskonale znam skład swojego ciała. Składam się w 80% z wody, w 15 z tzw. reszty ciałowej i w 5% z geniuszu.

      Usuń
    4. Eeee, nie. Z geniuszem się zgadzam, ale woda i ta reszta ciałowa jest bardziej urozmaicona i tam jest odpowiedź😉

      Usuń
  13. Mnie pomogło jedzenie co 3 godziny (nawet nie o stałych godzinach), bez podjadania w międzyczasie. W międzyczasie tylko woda. Upierałam się, że nie mam żadnej insulinooporności i na odczepnego trochę ją zbadałam. No i krzywa nieprawidłowa. Od razu uprzedzę - krzywa cukrowa ok, pomiary glukometrem robione co jakiś czas - zawsze ok. Ale insulina idzie swoim trybem. I okazało się, że tu tkwił problem - nie dawałam szans na opadnięcie poziomu insuliny. Też byłam przerażona, bo nie miałam już co odstawić, zmienić w diecie i bałam się, co dalej. Teraz, aby utrzymać wagę, wystarczy jeść co 3 godziny, oczywiście nie schabowego z ziemniakami 5 razy dziennie ;) jem z głową, jak do tej pory. Jeśli chcę schudnąć, muszę wprowadzić wczesne kolacje. I tyle. Zrobiłam, aby sprawdzić, czy to działa i zadziałało. Głodówki to b.zły pomysł, bo głodzony organizm potem magazynuje, jakby chroniąc się przed kolejnym okresem głodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przerabiałem to. Miałem nawet w komórce alarmy p.t. „Zjedz coś”. Nie powiem, że nie działa, bo bez tego pewnie dziś nie wstałbym z łóżka, ale w moim przypadku to jedynie spowalnia tycie. No, niestety, brak ruchu w pracy robi swoje. A trudno robi się rysunki techniczne w biegu, albo wymachując hantelkami. Ten trucht wieczorami chyba nie wystarcza. Zwłaszcza, że pogoda nie zawsze pozwala.

      Usuń
  14. Podobno, proszę Państwa, podobno - jak wyczytałem u mądrych specjalistów - gdyby człowiek zrezygnował z tego, co pobudza apetyt, czyli ze stresu, nerwowości, pośpiechu, nieregularnego trybu życia w cyklu dobowym, przebywania w ekstremalnych temperaturach i warunkach meteorologicznych i społecznych, gdyby zaprzestał konsumpcji używek, ulubionych potraw, alkoholu, seksu [poza prokreacją], to mógłby przedłużyć swoje życia nawet o 3 [słownie - trzy] miesiące.
    Uczeni mężowie nie wypowiadają się "w temacie" celowości takiego radosnego trwania...
    A tu nadchodzą Smaczne Święta radośnie konsumowane i zapijane nawet przez różnowierców, niedowiarków i ateistów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też cieszę się na Święta, ale zdaję sobie sprawę, że i tak niczego słodkiego nie dam rady przełknąć. Tak odwykłem od cukru, że nawet gdy jem słodsze jabłko, gila mnie za uszami. Ale pewnie przeproszę się z wytrawnym winem, które w sumie też wydaje mi się słodkie. Rezygnacja z cukru to chyba jedyna moja trafna decyzja. Tyle słodyczy co dziś, nie jadłem nigdy – wszystko jest dla mnie słodkie!

      Usuń
    2. Ma to samo odczucie, nawet w musztardzie go wyczuwam,ale to wina najmniej przydatnego wg niektórych narządu - mózgu.
      Cholera wie, czy w takiej sytuacji nie będzie nietaktem życzyć Ci "smacznego".
      -------------------------------------
      A propos nietaktu. Dziś rocznica objęcia prezydentury przez Wałęsę. Zgadnij, proszę, który prezydent nie wysłał mu życzen...

      Usuń
    3. Na 100% Lech Kaczyński...
      A w Polsce jest w ogóle prezydent?

      Usuń
  15. Jak dreamu też miałam napisać, że i mnie zaniepokoiło to ograniczanie tłuszczów.
    W czymś się muszą rozpuszczać witaminy, żeby się wchłonąć. O wiele bardziej szkodliwe są węglowodany, ale z nich prawie zrezygnowałeś, więc ja bym szła tropem, że jednak masz coś do zreperowania w organizmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ograniczenie tłuszczów, to głównie rezygnacja ze smalcu, boczku i tłustych mięs. Spokojnie, nie da się z nich zupełnie zrezygnować, zwłaszcza mieszkając pod jednym dachem z Koleżanką Małżonką, która pichci tak smacznie, że nie zawsze człowiek ma siły by odsunąć od siebie talerz.

      Usuń
  16. Uciekam. Aktualnie jestem w ... Białej Grani
    Alw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alw, gdzie jesteś? Nie rozumiem tego szyfru. Jakoś uwierzyć mi się nie chce, że zacząłeś w to grać, więc na pewno musi chodzić coś innego.

      Usuń
    2. Dlaczego wszystkie Twoje notki są zablokowane?

      Usuń
  17. Poruszyles temat bliski wielu sercom . Co za odzew 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy próbował, każdy coś wie, każdy czuje się ekspertem - nic dziwnego ;)

      Usuń