Obudził mnie przeciągły, ptasi krzyk.
Otworzyłem najpierw jedno oko, potem pół drugiego.
- Śniło mi się - stwierdziłem, zamykając je na powrót. - Tak tęsknię za jerzykami, że ich krzyki śnią mi się po nocach.
Ale nagle krzyk rozległ się znowu. Nie wytrzymałem. Zwlokłem się z łóżka i poszedłem do większego* pokoju, po czym wyturlałem się na balkon. Musiałem zmrużyć oczy, bo jasne niebo strasznie kłuło mnie w źrenice.
Spojrzałem... I zgłupiałem...
Nade mną najprawdziwsze jerzyki wciąż kręciły swoje piruety. A przecież wczoraj i przedwczoraj również nie było już ani jednego. Jak to możliwe?
Jerzyk jest niezwykle szybki. Na przykład, gdy zbliża się burza, on ją zwyczajnie omija/ Po prostu leci tam, gdzie burzy nie ma, a gdy przejdzie - wraca. Ale przez te dwa dni pogoda była jak złoto. Po co miałyby odlatywać nie wiadomo gdzie? Owadów im tu przecież nie brakowało, o czym świadczyły moje swędzące łydki.
Nie widziałem takiego zjawiska nigdy w życiu. Odlatują i przylatują. Po co?
Myślałem o tym przez kilka godzin. I wymyśliłem. Wróciły, bo czegoś zapomniały! Zdarza się...
No, ale o czym może zapomnieć jerzyk? Przyznaję, jeszcze do tego nie doszedłem. Za mało znam ich ptasie sprawy. Może najmłodsze jerzyczątko zamarudziło gdzieś i wróciły by je odnaleźć? A może któryś z nich stwierdził, że takich komarów jak u nas na osiedlu to jeszcze nie jadł.
- Normalnie, pazurki lizać! - zagwizdał. - No spróbujcie tylko tych tutaj. Są gorzkawe. A tamte były aż słodkie!
- Nie widzę różnicy - odgwizdał inny. - Moim zdaniem, są dokładnie takie same.
- Nieprawda! - zagwizdał pierwszy. - Tamte miały zupełnie inny smak! Nie wierzysz?
- Nie bardzo...
Tego już było za wiele!
- Wracamy! - zawyrokował pierwszy. - Sami się przekonacie!
No i wróciły. I krążą mi nad blokiem, zawzięcie dyskutując o przewadze wielkopolskich komarów nad rumuńskimi - bo przez dwa dni, to spacerkiem i zakosami zdążyły dolecieć już nad Ploeszti. A ja patrzę na nie, słucham ich krzyków i uśmiecham się pod nosem. Mam was, dranie!
Bo Koleżanka Małżonka zawsze twierdzi, że jak się wraca do domu przed podróżą (na przykład, bo się czegoś zapomniało), to TRZEBA USIĄŚĆ! Chociaż na chwilę, inaczej spotka człowieka nieszczęście. A jerzyk? Jerzyk NIE SIADA! Nie siada, bo nie potrafi. Jedyny stan spoczynku jerzyka to wysiadywanie jaj - inaczej ptak ten lata bez przerwy. W loci je, pije, śpi, kopuluje, czyta gazety - robi wszystko, co potrzebne do życia. Jerzyk, który wyfrunie z gniazda, lata przez kilka lat, nigdzie nie siadając, całe życie spędzając w powietrzu.
Nie mogąc usiąść, nie odlecą!
Czy to nie cudownie?
Wydaje mi się że jerzyk /Apus apus/ ma bardzo blisko do jaskółki /hirundo/. A jaskółka też ciągle lata i nigdzie nie przysiada. Jeśli już to we własnym gnieżdzie.
OdpowiedzUsuńA więc jerzyk nie jest tak bardzo osamotniony.
A tak przy okazji to słowa najwyższego uznania za piękną "jerzykową historię"
Jaskółki bardzo często siadają - choćby na drutach telegraficznych. I w ogóle nie są spokrewnione z jerzykami. Prowadzą podobny tryb życia, więc podobnie wyglądają - to wszystko.
UsuńCzyli źle mi się wydawało.
UsuńPrzykro mi.
Może dlatego źe często obserwuję jaskółki a jerzyków nie udało mi się nigdy.
Pozdrawiam
A dlaczegóż to jest Ci przykro? Ciesz się - jaskółki są z nami dłużej!
UsuńMelduję, że wczoraj w Izetach widzialam jerzyki. A więc są. :)
OdpowiedzUsuńDobre to o komarach. :))))
Ja widzę je jeszcze dziś.
UsuńU mnie nadal są. Wiesz, te Twoje to pewnie wysłuchały TVP i uwierzyły w to co tam powiedziano, a w drodze spotkały inna grupę, która za nic nie szykowała sie do odlotu, wiec wróciły- na te Twoje komary.
OdpowiedzUsuńJa właśnie je pożegnałem.
UsuńWczoraj poczytałam smutny post o jerzykach, ale nie umiałam Cię pocieszyć. Wracam dzisiaj, a one są! Degustują komary i cieszą Cię nadal. Bardzo jestem zadowolnona, bo sensownych słów pocieszenia nie znalazłam.
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre serce - ale pocieszyć było całkiem łatwo - one za rok wrócą.
UsuńChyba wyszedłem na ...głupka. Wczoraj rankiem ich nie było, a wieczorem - "pirueciły" jak gdyby nigdy nic. Czy ne są wędrowne i przemieszczają się stadami? "Dobra zmiana" - cholera im w skrzydła... Nawet ptakom wierzyć nie można...Za Tuska i Dziadka z Wehrmachrtu tego nie bywało...
OdpowiedzUsuńSam widzisz - komuna wróciła. Za komuny nie było jerzyków. Chyba. W każdym razie, ja nie pamiętam. Inna sprawa, że wtedy mnie to nie interesowało i być może myślałem, że to jaskółki.
UsuńOd lat piszesz o jerzykach , ktorych nigdy mi sie nie udalo wypatrzec. A tak sie staralam. Az w koncu doznalam olsnienia : to co ja uwazalam za jaskolki i ktore ogladalam co roku - to byly i sa jerzyki!!! Byly co roku , gniazdko wily na parapecie, smigaly po niebie jak male spitfire'y , a jak sie przenioslam do Anglii to i tam mnie znalazly :)) Swifts a nie swallows - mam ich pelno nad glowa i zapewniam, ze jeszcze nie odlecialy👍Nie zakanczaj lata Nitager, a kysz, lato trwa i kwitnie i trwac bedzie jeszcze ☀️⛱☀️⛱☀️
OdpowiedzUsuńA swoja droga nie rozumiem czemu " ptasiolodzy" upieraja sie, ze te dwa ptaki mimo absolutnego podobienstwa w budowie, wygladzie, ksztalcie i zwyczajach - wedlug nich sa z zupelnie innego gatunku. Madrale jakies, zawsze wiedza lepiej - i tylko maca czlowiekowi w glowie.
UsuńDlaczego? No cóż, wyobraź sobie, że spotykasz kogoś bardzo do siebie podobnego. Przypadkiem - żadna krewna. I ta osoba, na podstawie tego podobieństwa, będzie sobie rościć prawa do Twojego mieszkania i części Twoich dochodów w ramach alimentów. Zaakceptujesz taką sytuację?
UsuńJa nie - i dlatego wolę brać pod uwagę rzeczywiste pokrewieństwo. W przypadku jerzyka będzie to lelek kozodój ;)
U mnie też jeszcze śmigają w najlepsze, jeszcze nie pora na nie. Nasze nadbużańskie komary są baaardzo dorodne i bardzo liczne, widocznie też im smakują. Jeszcze nie pora na jesień🙂
OdpowiedzUsuńZawsze uważałem, że komary to niepotrzebna plaga i wcale nie płakałbym, gdyby zniknęły z powierzchni ziemi. Ale teraz, gdy wiem, że specjalnie z tego powodu przylatują do nas jerzyki, nie jestem już tego tak pewny.
UsuńZnam Twoją słabość do jerzyków😀
OdpowiedzUsuńKomarów i u nas zatrzęsienie, nawet nie można iść na spacer do lasu🌲🌳
Pozdrawiam🙋♀️
Tak się lenią? Co za lekceważenie obowiązków! Jerzyk MUSI łapać komary - inaczej nie dostanie czternastki i bonu na pięćset plus!
UsuńJestem wlasnie na Kaszubach pod pieknym lasem i nie spotkalam jeszcze ani jednego komara! Cud. Niestety zadnego jerzyka rowniez😂
OdpowiedzUsuńWyżarły wszystkie i poleciały.
UsuńJak zwykle chylę czoła przed Twoją wyobraźnią:-) Tak ciepły post, że mi się ciepło w nastroju udzieliło;-)
OdpowiedzUsuńA jak Ci powiem, że dziś na pewno już odleciały, to zrobi Ci się zimniej? Oby, bo dziś spiekota nie do wytrzymania.
UsuńTen sposób życia całkowicie w ruchu, w locie, wydaje mi się najbardziej niesamowitą częścią życia jerzyków.
OdpowiedzUsuńA tymczasem my ludzie ciągle tylko wijemy gniazda i je wyposażamy. A zajmuje nam to tyle wysiłku, że kiedy już je uwijemy, często nie mamy ochoty w nich siedzieć, bo tak już nas zmęczyły ciągłe zabiegi. I na urlopy i tak wylatujemy czy wyjeżdżamy zupełnie gdzie indziej.