Przynajmniej w tym roku zdążyłem się z nimi pożegnać.
Było około szóstej, gdy wracałem z piekarni z bułkami. Krzyki jerzyków brzmiały tak intensywnie, że aż bolały uszy. Spojrzałem w niebo. Niestety, to było nieuniknione. Gromadziły się do odlotu.
- Cześć, chłopaki - szepnąłem. - Gdybyśmy się już nie mieli zobaczyć, to szczęśliwej drogi. Nie lubię, gdy odlatujecie. Ale skoro musicie...
Na czwarte piętro wdrapałem się w minorowym humorze.
W następnych tygodniach mam pracę w domu, więc musiałem z pracy zabrać stację graficzną, wraz z całym wyposażeniem. Musiałem pojechać samochodem, pomimo przepięknej pogody. Wciąż spoglądałem w niebo. Były tam. Jeszcze.
Gdy wróciłem i wniosłem sprzęt do mieszkania (na dwa razy), byłem mokry. Nic to, jak mawiali mały rycerz i Kwapiszon. Wyszedłem na balkon i rozejrzałem się wokół. Pustka.
Kończy się lato. Jerzyki odleciały. Za to gawrony zaczęły się gromadzić w stada.
I tylko te cholerne gołębie nie chcą zniknąć z mojej rzeczywistości. To ich u-huuu-u-huuu doprowadza mnie do szału.
Popadam w depresję. Będzie trwała aż do maja. Aż do chwili, gdy na niebie znów pojawią się szybkoskrzydłe jerzyki.
Spoglądam na zegarek i zastanawiam się, gdzie są teraz. Pewnie gdzieś nad Turcją. Taka ptaszyna potrafi mknąć nawet 200 kilometrów na godzinę. Jutro będą w Afryce.
Zazdroszczę im. Chciałbym być tam gdzie one. Zawsze.
U mnie jeszcze są, nawet dziś widziałam jak elegancko śmigały nad domami.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy jak się jeszcze bardziej w Europie ociepli to też będą wędrować czy może zostaną na miejscu?
U mnie calutką zimę kwitły na balkonie pelargonie, a śniegu nie było nawet przez 5 minut. Mrozu też nie było. Raz w marcu padał deszcz ze śniegiem, ale szybko przestał.
Miłego,)
U mnie... też są. Niewdzięczne ptaki - to ja im takie piękne pożegnanie piszę, a one sobie wracają!
UsuńW "moim ogródeczku", na wyniosłej lipie, mają gniazdo sroki. I to ich skrzek, przeraźliwie charakterystyczny, budzi mnie do życia skoro świt. Skrzek, która ma wystraszyć skradające się koty i ostrzec inne ptaszęta przed myśliwym.
OdpowiedzUsuńNie znoszę srok. Ich głos przypomina mi karabin maszynowy. Hałasują tak, że spać się nie da.
UsuńDzisiaj będę w Izerach. Zawsze spotykam maluchy nad Chatką Górzystów. Skontroluję niebo. W Szklarskiej Porębie wczoraj byly.
OdpowiedzUsuńNapisz, czy były. Jestem niezmiernie ciekawy. Zwłaszcza, że góry to ich naturalne środowisko.
UsuńWczoraj - 30 lipca - były. Dziś już ich nie ma.
OdpowiedzUsuńOdloty:
16 sierpnia - 2017 rok
12 sierpnia - 2018 rok
10 sierpnia - 2019 rok
31 lipca - 2020 rok
Zapisuję te przyloty i odloty od 2014 roku, bo lubię piruety tych żywych samolotów przed moimi oknami i zwyczajnie mi ich brak.
Nie rozumiem zastanawiającej istoty tych terminów.
Możesz spokojnie wykasować ostatnią datę - wróciły.
UsuńNitager, znam lek na Twoją depresję. Zrób to, co Makłowicz. Nabądź posiadłość z kawałkiem winnicy w Dalmacji, możliwie blisko pana Roberta, byście się mogli wymieniać patentami na wina i nalewki. Pomyśl: Dłuuuugie wieczory w towarzystwie takiego gawędziarza i kucharza - z dala od wielkiej płyty, dziadziusia i zwykłego posła.
OdpowiedzUsuńCzłowieku, przecież po jednym takim sezonie przybrałbym na wadze tak, że nie dałbym rady wstać!
UsuńPoza tym, nie stać mnie na własną posiadłość - nawet bardzo skromną :(
a u nas głównie gołębie.
OdpowiedzUsuńNad moim domem latają głównie mewy. Równie wielkie jak indyki mewy przechadzają się po ulicach miasta. Jerzyków tu nie widuję, albo nie mam na nie aż takiego radaru, jak Ty. :)
OdpowiedzUsuń