Mówi się, że jedna jaskółka nie czyni wiosny. To prawda, ale jeden jerzyk - już tak!
Wieczorem, po pracowitym dniu na działce, kiedy to z trudem dałem radę się wyprostować, spojrzałem w okno na pogodne niebo. I zdębiałem. Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego pierwszego maja. Jerzyk, a nawet dwa, krążyły między blokami, w poszukiwaniu owadów, których wciąż jeszcze niewiele lata po osiedlu.
- Cześć, chłopaki! - zawołałem. - Jak dobrze was znowu widzieć!
Świat się zmienia (zabrzmiało jak wstęp do "Władcy Pierścieni"...). Zwykle przylatują nieco później. I jestem pewien, że jeszcze przylecą. Ale dziś, po raz pierwszy w tym roku, w moim mieście pojawiły się moje ukochane ptaszki - jerzyki. Nadchodzi lato!
Z tej radości zrobiłem sobie vodka martini - pierwszy raz od prawie pół roku! i tak mi w głowie zaszumiało, że muszę skończyć ten wpis. Psiakość, jak to człowiek odwykł od alkoholu. Ale tak jest dobrze. Jest dobrze, bo są jerzyki.
Pamiętam, że Twoje jerzyki zawsze Cię urzekają na wiosnę. U mnie dziś były inne ptaszki, jutro na blogu pokażę zdjęcia. Dużo dziś pisałam zapamiętale, ale i parę fotek mogłam zrobić. Nie wiem, czy to
OdpowiedzUsuńByłem, widziałem. No, niestety, panicznie bojąca się ptaków Koleżanka Małżonka przenigdy nie zgodzi się na karmnik na balkonie.
UsuńPająków czy żmij i innych płazów to rozumiem, ale nie znałam dotychczas osoby bojącej się ptaków. Ale zdanie Małżonki oczywiście uszanować trzeba. :)
UsuńI przepraszam za taki urwany komentarz, trochę mnie ostatnio rzeczy przerosło. Dziękuję za wyrozumiałość.
One - te jerzyki - są już od jakiegoś czasu. Tylko na razie wysiadują młode. Czekam i ja na ten moment, gdy zaczną między blokami [czy wszyscy/większość z nas są zblokowani?] kręcić swoje ósemki - przygotowania do odlotu, niestety.
OdpowiedzUsuńCiepła życzę...
Naprawdę? Niemożliwe! Zwykle przylatują w połowie maja. Te dwa trochę się pospieszyły i na następny dzień już ich nie widziałem. Pewnie poleciały tam, gdzie cieplej - cóż, dla nich to zaledwie godzina lub dwie lotu.
UsuńA ja wypiłem bourbona, bo wreszcie skończyłem oglądać serial o wampirach. Te potwory chętniej niż krew (na ogół w torebkach z lodówki) spożywały bourbona. Niezły smak - słodki, ale jakby drapieżny.
OdpowiedzUsuńNie powiem, że zazdroszczę, bo nie lubię whisky. Zresztą, szkodzi mi. Ostatnio jedyne, na co sobie pozwalam, to czerwone, wytrawne wino. Ale przyjdzie urlop, to się nadrobi zaległości.
UsuńA ja mam już przychówek sikoreczki (samby?). Kilka gardziołków wydziera się w budce, a dwa małe ptaszki uwijają się z robaczkiem w dziobie. Wczoraj dałam im wodę na porcelanie ;-), bo to trzecie piętro u mnie, a dziś leje się z nieba...
OdpowiedzUsuńCzy my wszyscy mieszkamy na 3 piętrze?
UsuńNo nie wiem.... być może większość... ;-). Ale ja mam taras na dachu! (drugiego piętra), A INNI NA PEWNO NIE! ;-)
UsuńCałe życie mieszkałem na trzecim - dopiero na starość przeprowadziłem się na czwarte. Ale karmnika nie mogę mieć - Koleżanka Małżonka panicznie boi się ptaków. Nawet całkiem malutkich.
Usuńtakie czasowe odstawki dobrze robią, bo tolerancja spada i potem lepszy kop /nie wspomnę już o kwestiach ekonomicznych/, gdy już nastąpi ta wielkopmna chwila, że cząstki Mocy przenikną do jestestwa i wypełnią spragnione ich receptory... wtedy to... GERONIMO!!!... i SPR /swift power rulez/...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać jzns :)...
Akurat nie z myślą o tym przeżywam okres prohibicji, ale wezmę to pod uwagę ;)
UsuńNit !
OdpowiedzUsuńTwoja radość- moją radością, tak trzymaj!
Na zdrowie- a ja mam naleweczek moc do skosztowania, ale niestety leki je blokują.
Pozdrawiam wiosennie:)
Oj, na nalewki zabrakło mi butelek! Ponieważ spożycie uległo mocnym ograniczeniom, źródełko wypełniło się tak, że teraz mam małe, prywatne jezioro nalewek. Tak coś czuję, że już nie ja je wypiję - chłopcy dorastają.
UsuńO tak! Uwielbiam ten wspaniały czas, gdy wychodząc spod prysznica można sobie pohasać z gołym tyłkiem, bez obaw o przeziębienie pęcherza.
OdpowiedzUsuńNa osiedlu? Żeby potem znaleźć fotkę swoich niewymownych w sieci? W życiu!
UsuńJerzyki świergolą od 4 - 5 dni. Oto dowód:
OdpowiedzUsuńhttps://1.bp.blogspot.com/-1GwOZL0RxXo/WRALeomZQOI/AAAAAAAAB4Y/YXE8Tm9Knf0y5-gSN2c-JKpKFTad2XTOwCLcB/s1600/Jak%2Bdobrze%2Bby%25C4%2587%2Bkretynem%2B-%2B1.jpg
Jego Szybkoskrzydłość nie zniża się do tych poziomów.
UsuńTo i ja muszę się przypatrzeć. A nuż jakiegoś mój (nie)sokoli wzrok dostrzeże.
OdpowiedzUsuńZabrzmiało jak groźba - dla jerzyków. Na szczęście, sokoły na nie nie polują, bo to i za zwinne i za małe.
UsuńJerzyki grożne są..Dziubią,psubraty..A koleżanka małżonka myszy się nie boi? No to idę!---Myszowaty
OdpowiedzUsuńNie dziobią, bo nie lądują, a w locie nie są tego w stanie zrobić. Jerzyki latają cały czas, we dnie i w nocy - wyjątek stanowi jedynie okres wysiadywania jaj.
UsuńU mnie też są. I też zrobiłam karpia jak je pierwszy raz zobaczyłam. A potem się do nich uśmiechnęłam tak szeroko, że żeby nie uszy to byłby to uśmiech dookoła głowy. :)
OdpowiedzUsuńCzyżby budziły w Tobie takie same uczucia jak we mnie?
UsuńOczywiście. :)
UsuńChoć chyba jeszcze bardziej lubiłam jaskółki. Siadało toto na parapecie i wpatrywało się we mnie przez szybę, takie milutkie. Jerzyki są bardziej nieuchwytne, śmigają aż furczy, ledwo zauważyć można. ;)
Pewnie robie nieladnie a moze okrutnie tez ale pragnienie pochwalenia sie zwycieza wiec dziele sie radosna dla mnie nowina:
OdpowiedzUsuńdo mego miasta przybywa na koncertowanie Guns and Roses!!!!!
Oczywiscie wybieram sie (w sierpniu).
Dodatkowym atutem jest wlasnie to ze na miejscu, ze nie musze sie wloczyc po USA.
Ale sie ciesze!!!!!
Trzymaj palce bym bez trudnosci weszla w tshirt z ich poprzedniego koncertu.
Przykro mi ze nie mozesz ich zobaczyc.
Ostatnio bylam na kombinowanym koncercie Tom Petty/Joe Walsh I byl wspanialy.
Mocno pozdrawiam.
O Pettym niewiele wiem, ale Walsh jest jednym z dwóch autorów mojej ulubionej solówki.
UsuńZazdroszczę Ci tych Gunsów. Ale, pewnie by mnie kręgosłup rozbolał, zanim Axl wszedłby na scenę.
Pewnie nieladnie a nawet okrutnie ale pochwale sie:
OdpowiedzUsuńdo mego miasta przybywaja w sierpniu G&R I juz mam bilet!
Ciesze sie tym niezmiernie a takze musze przymierzyc ich tshirt z poprzedniego koncertu z nadzieja ze jeszcze wen wleze.
Ostatnio bylam na koncercie Tom Petty/Joe Walsh. Joe jest niesamowity! - a wczesniej widzialam go razem z Eagles.
Muzyka/koncerty/ksiazki sa moimi pasjami wiec korzystam ile moge.....
Mocno Cie pozdrawiam Nitager.
Czyżbyśmy byli sąsiadami? Slane Co. Meath?
Usuń