Tydzień. Tylko tydzień. Tyle czasu minęło od ostatniej notki. Ale wiosną, dla drzewek bonsai, tydzień to cały wiek.
Oprócz ligustra, który niewiele się przez ten czas zmienił. Pozwoliłem mu na szczycie zapuścić kilka dłuższych kłaczków. Później wybiorę najlepszy i rozbuduję mu z niego pięterko. Poczekam, aż wyrośnie gałązka, pozwolę jej zgrubieć, a potem przytnę mniej więcej na wysokości dzisiejszego czubka korony. Tam niech się rozgałęzi, tworząc dodatkową "chmurkę". Niesymetryczną. To zdecydowanie powinno poprawić jego wygląd.
Drzewka numer dwa i trzy zmieniły się nie do poznania, prawda? Piękna korona świeżych liści w soczystym kolorze - to teraz właśnie jest najpiękniejsze. W Telperionie liście zupełnie zakryły kalekie miejsce i drzewko wygląda całkiem przyzwoicie.
Jest jeszcze jeden gatunek, który chcę pozyskać. W parku miejskim rośnie kilka klonów czerwonych. Wiosną mają czerwone liście. Niestety, jedynym sposobem będzie w tym wypadku zebranie kilku dojrzałych "nosków" i wysiew nasion. Minie jakieś 10 lat, zanim powstanie z tego drzewko.
No, ale bonsai to przecież sztuka dla cierpliwych...
Ligustr - zaczyna przypominać gitarzystę zespołu rockowego. Początkującego wprawdzie, ale szopę ma już całkiem niezłą. Ciekawe, jak wyglądałby w cylindrze.
Lipa wygląda teraz dokładnie tak, jak te lipy, którymi dawno temu obsadzona była moja ulica - ta, przy której stał Stary Dom. Wycięto je pod koniec lat 70., aby zrobić miejsce na parking.
Ta lipa musi stać samotnie. Nie wiem, dlaczego, ale kojarzy mi się z drzewem, rosnącym samotnie, pośród wielkiej łąki. Zapewne jakieś wspomnienie z dzieciństwa, którego nie potrafię zlokalizować. Ma trochę za duże liście, ale pod koniec maja mam zamiar przeprowadzić zabieg defoliacji. Nie bójcie się, tylko częściowy. Obetnę jej zbyt duże liście w taki sposób, by pozostały z nich same ogonki. To pozwoli na uaktywnienie przylistków i wypuszczenie w tym miejscu nowego liścia - już mniejszego. A ogonek sam odpadnie.
Bardzo mi się Twoje drzewka podobają. Co do czerwonego klonu- poszukaj w Google hodowli i "dogadaj" się z producentem w sprawie zakupu maluteńkiej sadzonki. Jest całkiem sporo takich firm szkółkarskich na necie.A może lepszy byłby klon palmowy? On ma takie piękne czerwone, powycinane liście?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Dzięki za radę, ale mam dziwną awersję do kupowania czegokolwiek przez internet. Nigdy tego nie robiłem.
UsuńJuż prędzej poszukam w parku jakiejś dziczki.
Niemal wszystko kupuję na necie- łażenie po sklepach po prostu mnie wnerwia. Ale rozejrzyj się raczej za jakąś szkółką w Twoich okolicach- tego dowiesz się akurat z netu. Poza tym można też sprawdzić centra ogrodnicze. Poszukam w swoich materiałach, jak coś znajdę pchnę maila do Ciebie.
UsuńOdwiedzę kilka sklepów ogrodniczych. Liczę zwłaszcza na jeden z nich. A jeśli nie znajdę, trudno - mam czas. wyhoduję z nasionka.
UsuńW cylindrze to pewnie by wyglądał jak Slash ;) Masz cierpliwość. U mnie przeżywają tylko kaktusy.
OdpowiedzUsuńTo nie kwestia cierpliwości, raczej systematyczności. Bo gdybym któregoś dnia zapomniał podlać, nie miałbym później czego podlewać ;)
UsuńMoże mu dorobię jakąś miniaturową gitarę... Koniecznie Les Paula!
a ja mam zapytywanie /pomny wspomnianego przeze mnie poprzednio "Bonsai", którego ze względu na zdrewniałą w pieniek łodygę uznałem za pewien ewenement/... czy przechodzi taka sztuczka, by roślinie /najchętniej bylinie/, która zdrewniałego pnia nie ma, łodyga zdrewniała?... moje "Bonsai" było zapewne efektem selekcji /Holendrzy potrafią/, ale mi chodzi o to, czy możliwy jest taki efekt w przypadku rośliny o zwykle zielonej łodydze na konkretnym egzemplarzu?... czy w ogóle istnieją takie praktyki?...
OdpowiedzUsuńNa zdrewnienie nie mam recepty, ale niektórzy bonsaiści stosują tzw. "tanuki". Polega to na tym, że trzeba poszukać jakiegoś efektownego, martwego korzenia, lub pieńka, o dobrze rozwiniętych korzeniach, wydrążyć go w środku i wpuścić naszą zielną roślinkę do środka tak, aby tylko korona wystawała. Wygląda to jak drzewo, choć drzewem nie jest.
UsuńInnym sposobem jest owinięcie pnia drewnopodobną taśmą, czy włóknami kokosowymi - ale to już są półśrodki, zdolne oszukać tylko bardzo niewprawne oko i to z daleka.
Chyba mnie ktoś już wyręczył:
OdpowiedzUsuńNA LIPĘ
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.
To tak w związku z maturami..., czytamy jeszcze coś w domu, czy już Wujek Google wszystko załatwia?
UsuńPewnie, że czytamy. Pasjami! Matury mnie nie dotyczą - i już, i jeszcze - na razie przeżywałem tylko egzamin gimnazjalny.
UsuńZ lipą ktoś Cię ubiegł. Może spróbujesz stworzyć coś na ligustr?
Ligustr, ligustr, wypuść liście,
Usuńby wyglądać zafajniście
Wypuść także nowe pędy
tędy albo i owędy!
Ligustr,ligustr, nie bądź świnia
nie wyglądaj jak ten szpinak
Kształty miejże swe szlachetne,
nie bądź jak chabyzie szpetne!
Ligustr, ligustr, idę spać,
by już głupot nie pisać!(*)
Rytm ostatniej zwrotki pokazuje na silne powinowactwo wiersza z twórczością disco-polo, tudzież sacro- polo, a to oznacza konieczność natychmiastowego położenia jego autora do wygodnego łóżka.
OK, to ja pisze melodię. Taaa... Piszę! Po prostu, biorę "Rolanda", włączam jakiś rytm, a potem jadę naprzemiennie C-dur i G-dur, żeby za bardzo nie komplikować. Potem wystarczy tylko włozyć łańcuch na szyję (może być krowiarz, pomalowany złotolem - kto to odróżni w TV!?), zapuszczę dywan z tyłu głowy. kupię w szmateksie jakąś zieloną marynarkę, podwinę rękawy... I już jest przebój! Potrzebujemy jeszcze kogoś, kto nam wymyśli układ choreograficzny w tle. Ze czterech chłopaków w żółtych dresach. Znasz kogoś takiego?
UsuńMyślę, że kilku kandydatów na prezydenta po zakończeniu kampanii będzie chciało wykorzystać chwilową rozpoznawalność. Kilka uwag, co do imege'u: nie zapomnij zapuścić krótkiego "węsa", koszula winna być za duża i rozpięta do pępka, koniecznie jasna, może mieć wyhaftowany jakiś ornament. Białe smyry wyszły z "mody", więc zastąpić je należy sportowymi "stópkami". Popracuj też nad aranżacją- celowo nie "tworzyłem" refrenu, gdyż ostatnia moda stawia na refreny międzynarodowe "la la la la", bądź "dam dibu dam". Wszystko po to, by nawet chłopak z wojska na przepustce nie mylił słów i mógł sobie zaśpiewać!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA co to są smyry?
UsuńRefren musi być, koniecznie. I to taki chwytliwy, nietuzinkowy, na przykład:
Kocham cię, kocham cię, kocham cię
Ojojoj kocham cię, kocham, cię! (bis)
Albo:
Jesteś fajna i niestara,
Chciałbym z tobą barabara.
Lub coś równie odkrywczego.
Panowie, jesteś pod wrażeniem Waszej "tfurczości", naprawdę... jak tylko wyjdzie singiel, to ja po znajomości, poproszę jeden egzemplarz, z autografami rzecz jasna... :)
Usuń@Nitager,
UsuńSmyry to jest to, na co prawdziwy wczasowicz wciąga sandały, ale nie onucki.
Ponieważ mamy rozbieżne koncepcje artystyczne, musimy stworzyć co najmniej dwa przeboje- jeden z Twoim refrenem, a drugi z moim. Powtarzam, niczym Kononowicz: Ostatnio w modzie są refreny łatwe do zapamiętania i zaśpiewania, nawet przez kompletnie zbombardowanego uczestnika "dyski". Podam Ci przykład: na pewnym basenie przez długi czas duty manager katowała mnie przebojem, którego refren brzmiał:
Oooo.... o-o-e-ooooo... o-o-e-oooo... o-o-e-ooooo....
Oooo.... o-o-e-ooooo... o-o-e-oooo... o-o-e-ooooo....
Oooo.... o-o-e-ooooo... o-o-e-oooo... o-o-e-ooooo....
Oooo.... o-o-e-ooooo... o-o-e-oooo... o-o-e-ooooo....
I właśnie o coś takiego mi chodzi!
@Frytka,
Masz to jak w banku, pod warunkiem, że nie zechcesz, byśmy wyglądali jak chłopaki z Modern Talking. Ja raczej już wolę stylizację Braci Figo- Fagot
https://www.youtube.com/watch?v=KaOEVHQoHzM
a gdybym zgolił wąs:
https://www.youtube.com/watch?v=GHHSVoiTwRg
@ Wolandzie doktorze, co ja Ci zrobiłam, co?????... teraz cały wieczór będę nucić: Boże ... Boże ... Boże.... Bożenko ...
UsuńDobra nutka nie jest zła :-)
Usuńzłośliwiec ... :)
Usuńbardzo piękne te Twoje drzewka, lecz zaniepokoiła mnie wieść, że "ogonek sam odpadnie..." ... jakoś złowieszczo zabrzmiało... :))))))
OdpowiedzUsuńAle po co liściowi ogonek, kiedy liścia już nie ma?
Usuńrzekłabym inaczej: po co komu liść, jak ogonka nie ma... :)
UsuńPrzecież ogonek zostaje! Najpierw liść idzie do krainy wiecznej fotosyntezy. Ogonek odpada dopiero po jakimś czasie - gdy po liściu nie zostają nawet wspomnienia. Nikt nie powie - oj, jaki to był wspaniały liść. A jaki miał ogonek!
UsuńKlon czerwony rzeczywiście pasowałby do Twojej kolekcji, aby ktoś nie zarzucił popierania tylko "zielonych". Ja w ogrodzie ma buk czerwony na wszelki wypadek. Miałem też ozdobne śliwy czerwone, ale wszystkie padły, widocznie nie wytrzymały moich prawicowych poglądów.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie ma drzew o czarnych liściach. Ale jest o czarnym drewnie - ale u mnie pewnie heban by się nie przyjął.
UsuńNiezmiennie podziwiam cierpliwość
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pięknie się rozwijają. :) a mój krzaczek pomidorowy zaczyna zmieniać barwę, ma już trzy czerwone pomidory i cztery pomarańczowe :D
OdpowiedzUsuń