Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


niedziela, 10 maja 2015

Nie wierzę

     Nie wierzę...
    
     Mogę zrozumieć, że Polacy nie chcą Bronisława Komorowskiego. Naprawdę to rozumiem. On jest jak krzywe koło przy rowerze - wkurwiające, skrzypiące, ośmieszające.
    
     Rozumiem, naprawdę rozumiem, że Polacy chcą je wymienić!
    
     Ale, q...a, na KWADRATOWE?
     
    

32 komentarze:

  1. A może nie chcą wymienić, tylko zwrócić uwagę, że skrzypi i że może najwyższy czas naprawić?
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymieniając je na jeszcze gorsze? Oj, nie podoba mi się ta metoda.

      Usuń
    2. A kto mówi o wymienianiu? Jak na razie nie stało się nic nieodwracalnego, poza przesłaniem rządzącym mam nadzieję, że wyraźnego i czytelnego sygnału, że licencja na miłość narodu nie jest bezwarunkowa i dożywotnia. I taki zimny prysznic myślę, że bardzo dobrze im zrobi... Pozorowi wbrew, myślę, że naród działa tu dość racjonalnie, pozwalając sobie na potrząśnięcie śpiącymi niedźwiedziami tam, gdzie ryzyko jest relatywnie najmniejsze: kompetencje prezydenta są na tyle nieznaczne, że dużych szkód w razie czego nie narobi, a czas na otrzeźwienie i refleksję jest... I że głosowano nie tyle na nowe wcielenie partii wiecznie opozycyjnej, co na każdego spoza obozu władzy, kto wydawał się choć trochę sensowny i względnie uczciwy... Dla mnie miarą pracowitości i przydatności każdocześnego prezydenta jest stopień wykorzystania przezeń prawa do inicjatywy ustawodawczej, gdzie podług mnie powinien on występować w imieniu tych grup obywateli czy tych środowisk, których słuszne postulaty nie mają szansy się przebić przez partyjne maszynki do głosowania lub nie mają możności zebrania stosownej liczby podpisów pod wnioskiem (nawiasem to ostatnie jak się okazuje niczego nie gwarantuje. Inicjatywa Kukiza w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych, z zebranymi bodaj trzy lata temu podpisami w ilości chyba dwukrotnie przekraczającej wymagane minimum do dziś leży w sejmie równie dziewicza, jak w dniu jej złożenia). Komorowski skierował do sejmu 27 projektów ustaw lub nowelizacji jako prezydent i dwie jeszcze jako marszałek sejmu p.o. głowy państwa po śmierci poprzedniego prezydenta. Dla porównania: Lech Kaczyński przez niepełną kadencję 48, a Aleksander Kwaśniewski przez pierwszą kadencję 19, a w trakcie drugiej 23. Jak zatem widać i w tej mierze Imć Komorowski jest średniakiem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Mości Wachmistrzu, ja nie jestem fanem Imć Komorowskiego. Sam dostrzegam jego braki, gafy i niezcecydowanie. Mnie przerażają dwie rzeczy.
      Po pierwsze, że Polacy są tak podatni na manipulację. Na początku kampanni wyborczej Komorowski miał poparcie prawie 70%. Jeszcze trzy tygodnie temu wydawało się, że drugiej tury nie będzie. Polacy zmienili zdanie na podstawie czego? Kampanii wyborczej! A przecież kampania to nic innego jak REKLAMA, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Zamiast wierzyć swojemu osądowi, wypracowanemu przez lata, zawierzyli wrażeniu, jakie wywarli na nich kandydaci, pod dyktando rezyserów.
      A po drugie - przecież było aż 11 kandydatów. Dlaczego wybrali akurat tego, który w ogóle nie kandydował? Bo że wygrywa Kaczyński, chyba nikt nie ma wątpliwości. Duda nie ma własnego zdania w żadnej sprawie - inaczej nie byłby w PiS i nie byłby popierany przez Kaczyńskiego. To tylko kolorowa kotara, za którą chowa się Kaczyński i to on będzie faktycznym prezydentem. Kaczyński, który nie może przebić szklanego sufitu, bo zraził do siebie 70% wyborców, nagle wygrywa?
      A JOW to tylko JOW - ci, którzy upatrują się w nich cudownego lekarstwa, srodze się zawiodą. Sam jestem zwolennikiem JOW, które mogą wyeliminować szkodliwe zjawisko "lokomotyw wyborczych" - ale to jest tylko zmiana ordynacji wyborczej - nic więcej. Nie tylko nie zachwieje układem sił w Sejmie, ale go wręcz scementuje.
      Niestety, widząc wyniki nie mam wielkiej nadziei na ich odwrócenie. Wyborcy Kukiza na pewno nie poprą obecnego prezydenta - oni chcą zmian za wszelką cenę, choćby i za cenę potopu. Żeby było jasne - mnie nie zalezy na tym, żeby wygrał Komorowski - zalezy mi na tym, aby nie wygrał Kaczyński. Źle czuję sie w państwie biskupów. Akurat teraz, kiedy pojawiła się iskierka nadziei na rozdział Państwa i Kościoła, kiedy pojawiły się inicjatywy, zmierzające do świeckości Państwa, wygrywa ten, który rządy biskupów zacementuje na wieki.

      Usuń
    4. Co najmniej kilka razy się, Drogi Nitagerze, mylisz w swojej ocenie. Otóż ja jestem wyborcą Kukiza i w drugiej turze będę głosował na urzędującego prezydenta, bo przecież w życiu nie na PiS. Swoje działanie (i co najmniej kilku jeszcze znanych mi osób, które oddawały głosy już to na konkretnego wybranego kandydata, już to zupełnie na chybił trafił, byle nie na dwóch głównych) uzasadniam właśnie chęcią przekazania rządzącym najbardziej poważnego ostrzeżenia jakie mogę jeszcze w zgodzie z prawem zrobić. Kwestia JOW od dawna już przestała być tylko kwestią samych jednomandatowych okręgów, a właśnie poprzez sposób jej zamiatania pod dywan i udawania, że problemu nie ma, stała się swoistym probierzem stosunku władzy do społeczeństwa. Geniusz Komorowskiego (lub kogoś z jego sztabu), jeśli to w ogóle można tak nazwać, polega na tym, że błyskawicznie wychwycił, o co tak naprawdę chodzi i dzisiejszymi swoimi deklaracjami wyraźnie temu wyszedł naprzeciw. Pytanie tylko, czemu tak późno, skoro to było takie oczywiste i czy on wychodzi sam, czy reprezentuje rząd, od którego zależy realizacja fiskalnej części tych deklaracji... Kaczyński nigdy już nie będzie żadnym prezydentem, ani premierem, bo on się władzy (i odpowiedzialności) zwyczajnie boi... Sposób rozwalenia własnej koalicji rządowej przed laty dowiódł tego wyraźnie. Jemu jest bardzo wygodnie za państwowe i partyjne pieniądze odgrywać Katona, ale to wszystko. I im szybciej to w PiS-ie zrozumieją, tym lepiej dla nich. Na razie osiągnęli maximum swojego poparcia, liczonego w potencjale wyborów parlamentarnych. W II turze wyborów prezydenckich być może uskrobią jeszcze parę oczek rzeczywiście prawicowej części elektoratu innych kandydatów, ale w najgorszym razie to też nie tragedia. I jeśli tak tanim kosztem udałoby się nauczyć czegoś rządzących, to byłoby wręcz cudownie, ale bardziej boję się, że tą lekcję pojęli bardzo nieliczni... Taki np. p.Boni, jeśli go wczoraj posłuchać, to zrozumiał na razie tylko tyle, że nie umieli przekonać wyborców do siebie, a nie że wyborcy im pokazali, że idą pod prąd, a w dodatku nieefektywnie i głupio...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Mości Wachmistrzu,
      W dużej grupie ludzi, a mówimy tu o trzech milionach, a więc grupie całkiem sporej, zawsze znajdzie się kilku takich, którzy w tej grupie znaleźli się z przyczyn innych niż ideologia tejże grupy. Nie wierzę jednak, by ci wyjątkowi ludzie stanowili liczną grupę - obym się mylił.
      JOW nie jest niczym szczególnym, tyle tylko, że uczyniono z nich sztandarowe hasło i rozdmuchano do niebotycznych rozmiarów. Gdyby na owym sztandarze znalazła się szafka na buty, bądź pekińczyk sąsiadki, wyborcy również potraktowaliby to jak coś ważnego, wzniosłego i absolutnie do zycia niezbędnego. A przecież ani szafa, ani pekińczyk de faco od tego nie urosną.
      Być może i Kaczyński nie chce władzy - ale chcą jej biskupi. A oni mogą ją realizować póki co tylko za jego pośrednictwem. A skoro biskupom zawdzięcza tak wielkie poparcie, że pozwala mu ono na wygodne życie na nasz koszt, to z pewnością nie będzie chciał go stracić i w końcu zostanie zmuszony do zwycięstwa - jakkolwiek groteskowo by to zabrzmiało. Ale Kaczyński CHCE władzy. On przecież, poza władzą, nie ma niczego, co daje człowiekowi radość. Ani rodziny, ani przyjaciół (bo tych potakiwaczy za takowych uznać nie można). Ani nawet fajnej bryki, bo go to nie ciągnie. Jedyne, co go podnieca, to władza - fakt, że wielcy tego świata kłaniają mu się w pas, a przynajmniej traktują jak równego sobie. To jest syndrom małego człowieka, którym w dzieciństwie pogardzano, z którym nikt nie chciał się bawić, którego zawsze pomijano. To jest rządza zemsty za lata upokorzeń, których doznał jako dziecko od swych rówieśników. Jego sztandarowym hasłem jest "Ja wam jeszcze pokażę!". To wszystko widać w jego oczach.

      Usuń
    6. Nie sądzę, by można było mówić o jakiejkolwiek zwartej grupie, kierującej się jednolitymi kryteriami. Poza tym obserwatorzy, w tym i najpewniej Ty sam, popełniacie przynajmniej jeden jeszcze, ale dość znaczący błąd w ocenie tego, co się być może rodzi wokół Kukiza. Spora grupa ludzi młodych, w tem i moja własna córka, wykazuje w stosunku do polityki obrzydzenie jeszcze dalej od mojego idące i zazwyczaj manifestuje to "olewając" kolejne wybory. Oni poszli do urn, nie dlatego, jak chcą próbujący ich obrazić i znieważyć politykierzy, że im się pomyliły wybory z koncertem życzeń, czy listą szlagierów, tylko dlatego, że to był pierwszy człowiek, który do nich dotarł i oni mu uwierzyli, że mogą coś zmienić. Zauważ, że samo w sobie jest to arcycenne zjawisko, o które poniekąd się latami modliliśmy, wyrzekając na marazm i obojętność młodzieży w tym względzie. I co? Mamy ten nieoczekiwany dar odrzucić, tylko dlatego, że nam się nie podobają ich wybory? Więcej tolerancji, Miły Nitagerze:) Nie wiem, jak Ty, ale podejrzewam, że podobnie jak ja, jeszcze rok temu czy dwa odczuwałeś niejaki dyskomfort, że każde kolejne wybory kończą się pewnym patem, że jako naród tkwimy w jakimś klinczu, który nie pozwala wyłonić niczego nowego, niczego zmienić... I skoro nagle się tak szansa pojawia i głosuje na nią w sumie (liczę zarówno Kukiza, jak i wszystkich pozostałych ośmiu mniej znaczących kandydatów) jakaś trzecia część wyborców, to zlekceważenie i obrażanie tych ludzi, którzy chcą zmian, może być największą głupotą, jaką dziś mogą zrobić rządzący... Co do Kaczyńskiego... jak zwał, tak zwał, ale on chyba jest wystarczająco inteligentny, by być świadomym własnych ograniczeń i właśnie dlatego wystarcza mu ta władza, którą ma w szeregach własnych stronników. Parokrotnie miał szansę to zmienić i zawsze potrafił zrobić coś spektakularnie głupiego, co to zwycięstwo zniweczyło i co logicznie daje się wytłumaczyć chyba jedynie skrytym zamiarem sabotowania każdej możliwości zmuszenia go do wzięcia za coś odpowiedzialności. Nie biskupi mu płacą, a poza tym to oni nie mają wyboru, nie on... Kwestia jednomandatowych, którą niepotrzebnie deprecjonujesz, jest - powtórzę - probierzem stosunku władzy do społeczeństwa i została rzeczywiście rozdęta sztucznie, ale właśnie poprzez traktowanie tego przez lata jak gorącego kartofla...I to jest temat-rzeka, ale spójrz na to też jako przejaw oczekiwań społeczeństwa, by mieć jakiś realny wpływ i kontrolę nad tym, co wyrabiają politycy...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    7. Chciałbym Ci uwierzyć, ale jakoś nie mogę. Uważam, że Kaczyński chce władzy i do niej dąży, choćby po to, by zemścić się za dodatkowe 8 lat upokorzenia.
      Co do Kukiza i jego wyborców, sprawa jest jasna - tylko co oni wybiorą teraz i czy w ogóle cokolwiek wybiorą? Wydaje mi się, że skoro to są ludzie, którzy po prostu "chcą zmian", to zagłosują na Dudę tylko dlatego, że jest nowy i nieznany. Uważają, ze przez to "coś się zmieni". Jak sam zauważyłeś, są niewyrobieni politycznie i nie zdają sobie sprawy, że zmiana wcale nie musi być na lepsze. A JOW niczego nie załatwi, a nawet umocni system i w skrajności może doprowadzić w ogóle do systemu dwupartyjnego.

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się pierwszy komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że skrzypi, widzieli wszyscy, ale przecież było 11 kandydatów. Naprawdę nie było z kogo wybrać?

      Usuń
    2. Według mnie trzeba było między kupą rzadką, śmierdzącą, bobkiem i suchym plackiem, tak że wybór średni. A chyba jednak nie wszyscy usłyszeli skrzypienie, skoro głosowali jak głosowali.

      Usuń
    3. Głosowali właśnie dlatego, że woleli skrzypiące niż kwadratowe. Dziwi mnie tylko, że tak ich niewielu.

      Usuń
  3. Jesoo, Nit, to tylko sondaże, może jednak kwadratowe padnie przy końcowym podliczeniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę - do tej pory się to sprawdzało.

      Usuń
  4. Nitagerze, nie wiem, czy na kwadratowe, ale wiem, że nic nie trwa wiecznie, więc tak czy owak, prędzej czy później zmiana nastąpić musi. Dla mnie osobiście jest to bez znaczenia, jakie to koło, byle jechać się na nim dało, a z tego, co obserwowałem, to na tym rowerku pan obecny prezydent jeno siedział i zachwycał się własnymi pomysłami, a ostatnio zacząłem się nawet zastanawiać nad tym, czy ten rowerek nie jest marki Ukraina, bo jakoś tak mi się widzi, że pan prezydent Komorowski przedkłada interes jednego z naszych wschodnich sąsiadów nad nasz własny. A tak na poważnie, to życzyłbym sobie, aby na prezydenckim zydlu zasiadała osoba o nieco wyższym ilorazie inteligencji, wyższym od tego jakim dysponuje obecnie miłościwie nam panujący. Niestety jest to dla mnie warunek absolutnie zasadniczy dla obdarzenia zaufaniem kogoś, kto potrzebuje być "głową" państwa.... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i co przyjdzie temu nowemu prezydentowi z jego całej inteligencji i wiedzy, skoro i tak zawsze będzie miał takie samo zdanie, jak Jarosław Niewielki? A innej możliwości w PiS nie ma.

      Usuń
  5. Bo Kaczyński to szara eminencja. Dlatego, że takie są realia.
    Mnie się te realia nie podobają.
    Bo tak naprawdę powinien startować sam.
    Ale, jak się rzekło, takie są realia.
    Innymi słowy nie kijem, to pałką. Kaczyński zwyciężył, bo ma głowę nie od parady. Dosłownie i w przenośni..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaczyński ma wszelkie predyspozycje do zdobywania władzy i żadnych do jej sprawowania. Zamiast niego władzę sprawować będą biskupi.

      Usuń
  6. Nietrudno o wyjaśnienie takiej sytuacji. Ponad dekadę temu ustalił się pewien podział, który z każdymi następnymi wyborami się utrwalał - podział na obóz PO i obóz PiS. Przy okazji wyborów do parlamentu, w których pierwszy raz wygrała PO, wyłoniła się spora grupa wyborców, która głosowała za PO nie dlatego, że PO POPIERAŁA, ale żeby PiS NIE WYGRAŁ. Oba obozy szybko dostrzegły potencjał tego sposobu myślenia. Powstało nawet całkiem trafne określenie "wojny polsko-polskiej". Według mnie ta wojna polsko-polska jest w tej chwili celowo podtrzymywana przez te ugrupowania, bo gwarantuje ona utrzymanie stołków: raz wygra PiS, raz PO,a to tylko dlatego, że głosujący nie chcą "zmarnować swojego głosu" na mniej popularne ugrupowania/osoby i głosują na podstawionych antagonistów.
    Najgorsze w tej sytuacji jest to, że ludzie, którzy widzą te błędne koło, NIE IDĄ NA WYBORY! Bo "to nic nie zmieni". Nie chcą/nie potrafią zrozumieć, że to właśnie oni przez swoją bierność są przyczyną scementowania takiego układu sił. Frekwencja znowu pewnie oscyluje w granicach 50%...
    Należę do grupy młodych, której zarzuca się (jak to trafnie określił pan Wachmistrz), "że im się pomyliły wybory z koncertem życzeń, czy listą szlagierów". Głosowałam na Kukiza przede wszystkim dlatego, że do czynnej polityki trzeba za wszelką cenę wkopać, wbić, przegryźć się przez mur koneksji i wpływów świeżą krew, zanim rozkradną/wyprzedadzą wszystko i nie będzie czego ratować. Przez świeżą krew nie mam na myśli młodych - ci od paru kadencji dostają się do sejmu i co z tego? Albo brak im charyzmy, albo stali się równie mocno skorumpowani jak reszta (wlazłeś między wrony...). Kukiz jest człowiekiem całkowicie spoza ich świata, z resztą to nie musiałby być on, ale akurat on nadaje się o tyle bardziej od innych, że (primo) jako muzyk zderzał się z murem państwowej biurokracji, (secundo) zarabia na swojej muzyce tyle, że niekonieczne musi również dać się skorumpować.

    P.S. Podałbyś mi może mój adres mail, z którego do Ciebie pisałam? Pamiętam hasło, ale nie maila... -,-'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, co powiedział kiedyś Czesław Kiszczak, dawno, jeszcze za komuny? Mówił o działaczach opozycji. Radził nie walczyć z nimi, nie wsadzać ich do więzień, tylko przeciwnie - przywódcom dać po gabinecie, telefonie i sekretarce. Jak twierdził, nie zna człowieka, którego byto nie zepsuło. to tak a propos Kukiza i jego rzekomej odporności na korupcję.
      Ale nie o Kukizie tutaj piszę, wiec nie będę rozwijał tego tematu.
      W mailu muszę trochę poszperać, więc może to potrwać, ale prawdopodobnie mam jeszcze coś od Ciebie, więc jeśli tylko znajdę, podam Ci adres pod tym komentarzem.

      Usuń
    2. Znalazłem kilka listów. Były wysłane z adresu:
      catherine.somebody@onet.pl

      To chyba będzie ten właściwy :)

      Usuń
  7. A na kogo z 11 kandydatów według Ciebie powinno przypadkowe społeczeństwo zagłosować? Tak szczerze i bez wodolejstwa podaj nazwisko tego najlepszego koła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie "powinno" - bardzo nie lubię tego słowa.
      Tak naprawdę kandydatem dla mnie jest człowiek, którego znam z poprzedniej działalności. Kampania wyborcza to reklama, a więc sztuka uwodzenia, aktorstwa i PR. Dlatego żaden z kandydatów, którzy pojawili się dopiero w czasie kampanii, jak Duda, czy Ogórek, o których nikt przedtem nie słyszał, nie jest dla mnie wiarygodny. Kandydatów poważnych było czterech:
      - Komorowski,
      - Korwin-Mikke,
      - Kukiz,
      - Palikot.
      Tych ludzi społeczeństwo znało i wiedziało mniej więcej, czego się po nich spodziewać. Duda, czy Ogórek to jest wielka niewiadoma - za duże ryzyko.

      Usuń
    2. No i na jednego z nich głosowałam, jak pokazały wyniki - na właściwego.

      Usuń
  8. Miałam nie iść na wybory, ale się złamałam. Nie chciałam, żeby wygrał Komorowski, mający podobno zdyscyplinowany elektorat. Głosowałam na panią Ogórek.

    A teraz... Ech... Gdybym mogła głosować na pana Kukiza, zrobiłabym to bez wahania. Ale do wyboru mam Scyllę lub Charybdę: zadufanego w sobie i nieobytego ćwoka oraz chytrą, oślizgłą, włażącą każdej grupie społecznej w dupę marionetkę. Chcę zmian, więc zagłosuję na tę drugą. Bleee...

    Nie boję się "władzy biskupów". O ile nie będą majstrować przy ustawie antyaborcyjnej, to co się może stać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz zmian? Jakichkolwiek zmian? Na pewno? Bierzesz pod uwagę możliwość, że może to być zmiana na gorsze?

      To mnie właśnie dziwi - zmiana za wszelką cenę.
      Chcesz zobaczyć zawiedzioną minę Bula-
      Komorowskiego? No cóż, ja też bym chciał. Tylko to będzie trwało chwilę. A prezydentura Dudy - 5 lat.
      Co ja mówię, jaka prezydentura Dudy? Duda nie istnieje, to tylko postać, grana przez zręcznego aktora, pod dyktando dobrego reżysera. To będzie prezydentura Kaczyńskiego. Przecież w PiS nikt nie może mieć zdania innego nić Kaczyński. Wszyscy, którzy mieli zdanie inne, zostali z PiS wyrzuceni.

      Dlaczego uważasz, że biskupi nie będą majstrować przy ustawie antyaborcyjnej? Przecież to jest jedno z ich sztandarowych haseł, przeciw "cywilizacji śmierci". Na razie nie mogą nic zrobić, ale nie jest wykluczone, że po wyborach sytuacja się zmieni. A jakie jest stanowisko Dudy-Kaczyńskiego? Choćby o in vitro - jego własne słowa: dla niego wiążące jest stanowisko episkopatu. Nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, komu będzie służył. Co może się stać? A jakie jest stanowisko PiS w tej sprawie? Projekt przewidywał więzienie za in vitro. Wycofali się z tego pod wpływem opinii publicznej, z uwagi na wybory - ale po wyborach kto im podskoczy?
      Co jakiś czas pojawia się tam ktoś, kto domaga się CAŁKOWITEGO zakazu aborcji - również wtedy, gdy zagrożone jest życie matki.

      Pamiętam, gdy ćwierć wieku temu stałem przed podobnym do Twojego dylematem. Miałem wybór pomiędzy nielubianym przeze mnie i żenująco prostackim Wałęsą, a eleganckim i obytym w świecie Tymińskim, o którym nie wiedziałem nic. Jak wtedy powinien postąpić rozsądny człowiek?

      Usuń
    2. Nie wiem, czy jestem rozsądna. Wiem jednak, że w Polsce prezydent nie ma dużych uprawnień. Dlatego zaryzykuję. A o losie kraju zadecydują wybory parlamentarne.

      Usuń
    3. Oczywiście, ale w parlamentarnych może wygrać PiS i staje się to coraz bardziej realne. W przypadku zajęcia fotela prezydenckiego przez Dudę mamy powtórkę z IV RP i praktycznie niczym nie skrępowaną władzę Kaczyńskiego, Macierewicza, Fotygi i innych Ziobrów. Gdyby znalazł się na nim Komorowski, jest szansa, że nie wszystkie fobie Jarosława Niewielkiego znajdą zapisy w ustawach, bo do odrzucenia veta potrzeba 2/3 głosów. A takiej przewagi raczej PiS nie zdobędzie.
      Jest jeszcze coś. Mnie marzy się państwo świeckie. Już coś drgnęło. Przez Parlament przeszła Konwencja antyprzemocowa, projekt o "in vitro", a ostatnio pojawiła się wizja relegowania religii ze szkół. Duda na 100% to zablokuje - takie uprawnienia prezydent ma.

      Usuń
    4. A mnie interesuje przede wszystkich gospodarka. Rządów klech się nie boję.

      Usuń
  9. Mam tylko nadzieję, że z Dudą nie zostaniemy.
    W razie czego druga tura u mnie należy do Bronka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też, aczkolwiek znów wybieram mniejsze zło. Bronek jest czasami żenujący, ale przynajmniej rozsądny.

      Usuń