Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


poniedziałek, 21 lipca 2014

Księzycowy post

     Nie mogłem tego przegapić. Gdy tylko na Onecie ukazała się notka* o 45. rocznicy lądowania Amerykanów na Księżycu, musiałem wejść na forum i poczytać, z góry zresztą wiedząc, co tam zastanę.
    
     Nie zawiodłem się. Od góry do dołu – same „dowody” na to, że na Księżycu nikt nie wylądował, a wszystko nakręcono w studiu. Każdy z tych „dowodów” został już obalony setki razy, ale to nie przeszkadza internautom wciąż używać tych samych wyświechtanych teorii spiskowych. No cóż, nie mogą błysnąć wiedzą, próbują błysnąć jej negacją.
    
     Jednym ze sztandarowych argumentów zwolenników teorii spiskowych jest wciąż przytaczane pytanie, jak to możliwe, że amerykańska flaga łopotała na wietrze. To już u sceptyków prawdziwy odruch. Powiesz: „Orzeł wylądował!” – od razu, jeden przez drugiego spytają: „To dlaczego flaga powiewa?”. Nie chce się jednemu z drugim obejrzeć tego filmu dokładnie. Gdyby to zrobili, zauważyliby, że flaga wcale nie powiewa. Porusza się, gdy dotyka jej astronauta, potem jeszcze ruch powodują jedynie drgania masztu – ruch, którego nie tłumi opór powietrza. Moment ten widziałem wiele razy – nie ma tam niczego, co sugerowałoby, że film został nagrany na Ziemi. Nie widać żadnego wpływu powietrza, żadnego „podmuchu”, żadnego falowania na wietrze. Ale ludziom, którzy od lat powtarzają te same argumenty, nie chce się obejrzeć tego filmu – wolą powtarzać brednie, bo przynajmniej wtedy mają coś do powiedzenia.
    
     „Argument” paliwowy rozłożył mnie na łopatki. Zdaniem domorosłych fizyków, niemożliwe jest, by lądownik samodzielnie opuścił Księżyc. Dlaczego? Z dwóch powodów. Po pierwsze, grawitacja na Księżycu jest 6 razy mniejsza niż na Ziemi. Zatem lądownik musiałby mieć 1/6 tej ilości paliwa, jaką miała cała rakieta, startująca z Ziemi. A na pewno tyle nie miał! Drugi argument: na Ziemi start przygotowywała cała armia ludzi. A na Księżycu? Nie było nikogo!
    
     Najpierw musiałem iść się wyśmiać, zanim zacząłem czytać dalej. Przypomniały mi się bowiem argumenty kreacjonistów na to, że świat powstał kilkanaście tysięcy lat temu. Opierały się na arytmetyce tak prostej, jak ta z paliwem. 1/6, to 1/6 i żadne argumenty nie przekonają nas, że białe jest białe, a czarne jest czarne. W ogóle nie biorą pod uwagę zjawiska, zwanego pierwszą prędkością kosmiczną. Dla Ziemi to ponad 7 km/s – nie do osiągnięcia dla silnika rakietowego. Dlatego startując z Ziemi, wykorzystuje się rakiety trójstopniowe i potem stosując zasadę zachowania pędu, odrzuca najpierw pierwszy stopień, przekazując pęd drugiemu, a potem to samo robi się z trzecim stopniem. W efekcie można osiągnąć prędkość bliską 9 km/s. Dla Księżyca ta prędkość wynosi niecałe 1,3 km na sekundę – a tę potrafi osiągnąć bez trudu obiekt, napędzany pojedynczym silnikiem rakietowym. Zatem, nie potrzeba aż trzech stopni rakiety i kosmicznych ilości paliwa do nich.
    
     Poza tym, co bardzo ciekawe, bo to przecież widać na pierwszy rzut oka, przy starcie z Ziemi trzeba wynieść na orbitę nie tylko malutki lądownik, ale przecież wszystkie trzy stopnie rakiety nośnej, wraz z paliwem. Potrzeba więc energii, napędzającej masę kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset razy wyższą. Sprawę przebicia się przez dolną warstwę atmosfery, wymagającą dodatkowej porcji paliwa, można tu pominąć, bo wobec ogromnej różnicy masy i prędkości ten argument wydaje się błahy, choć oczywiście, w obliczeniach trzeba go uwzględnić.
    
     A ludzie? No cóż, po to właśnie na Ziemi jest sztab ludzi, aby na Księżycu nie musiało być nikogo. Ten sztab ludzi potrzebny jest do przygotowania startu zarówno na Ziemi, jak i na Księżycu. Sam start to przecież tylko naciśnięcie guzika – właśnie dzięki temu, że przygotował to sztab ludzi na Ziemi.
    
     Kolejnym argumentem jest porównanie komputerów pokładowych do obecnych laptopów. Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że ówczesne komputery nie mogły w żaden sposób sprostać takiej ilości obliczeń, bo miały sprawność porównywalną z kalkulatorem, umieszczonym w telefonie komórkowym. Nie biorą pod uwagę faktu, że komputery pokładowe Apollo nie musiały wykonywać tych wszystkich operacji, jakie wykonują dzisiejsze „pecety” – nie musiały wyświetlać kolorowego interfejsu, ze słitfocią na tapecie, z migającymi światełkami, zegarkami, kalendarzami, przypominaczami o wyniesieniu śmieci,  nie musiały łączyć się z internetem, wyświetlać animacji, ani skanować plików na bieżąco programami antywirusowymi. Do zadań, jakie im wyznaczono, wystarczyły w zupełności.
    
     Odcisk buta też, zdaniem sceptyków, nie mógł powstać na Księżycu, bo nie ma tam wody, która skleiłaby grudki piasku. Księżycowy pył jest suchy, więc powinien zachowywać się jak suchy piasek, mniej więcej tak, jak na nadbałtyckiej plaży. Tyle tylko, że piasek na ziemi ma okrągłe ziarna, na skutek erozji. Na Księżycu erozji nie ma. Ziarenko piasku ma nieregularny kształt, brzegi ostre, pełne zadziorów i kantów. Taki materiał cechuje bardzo wysoki kat usypu naturalnego. Porównajcie sobie piasek np. z mielonym gipsem, który ma strukturę bardziej przypominającą księżycowy pył, niż ziemski piasek – w gipsie da się odcisnąć wyraźny ślad, pomimo tego, że jest on całkiem suchy.
    
     Sceptycy doszukują się nieprawidłowości w położeniu cieni, oświetlenia itd. Ja żadnych nieprawidłowości nie widzę. Biorąc pod uwagę, że grunt na Księżycu nie przypomina wcale stołu – jest nierówny, pobrużdżony – nie na każdym zdjęciu ujrzymy wszystkie cienie. Ale jeśli się przyjrzymy, dostrzeżemy ich fragmenty. Tylko trzeba się przyjrzeć – a to wymaga poświęcenia odrobiny uwagi. Nie ma na to czasu! Trzeba się spieszyć z komentarzem na forum, bo ktoś nas jeszcze wyprzedzi i będzie obciach! A że komentarz będzie bzdurny – to już nie jest obciach, bo zawsze można krytykującemu adwersarzowi zarzucić głupotę, agresję, albo zaproponować mu, by wrócił do szkoły – i tak nikt nie sprawdzi, kto miał rację!
          
     Generalnie, nie jestem fanatykiem. Uważam, że manipulacja i sfingowane lądowanie jest możliwe. Naprawdę jest. Ale, na miłość boską, dajcie mi dowody, że tak jest! Prawdziwe dowody, zgodne z prawami fizyki. Dowody, a nie spekulacje. Bo na dzień dzisiejszy jestem przekonany, że Neil Armstrong i Buzz Aldrin naprawdę spacerowali po Srebrnym Globie.
    

*Nie dajcie się zmylić słowem "notka" - to jest Onet! Więcej do ogladania, niż do czytania. Kupa zdjęć i lakoniczne komentarze - tak się to robi na Onecie!


6 komentarzy:

  1. "Uwielbiam" teorie spiskowe.
    Ponieważ nie chcę się powtarzać korzystając z Twojej gościnności zaproszę do siebie i notki temu poświęconej.
    http://slawek34.blog.onet.pl/2006/09/13/ufo/

    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu mam trochę mieszane uczucia. Zwykle czytam takie rzeczy po to, żeby się pośmiać, ale ignorancja autorów tych teorii, w połączeniu z absolutnym przekonaniem o własnej racji, jest przerażająca. Daje o sobie znać reforma edukacji. Za mało fizyki, za dużo religii i wiary w magię.

      Usuń
  2. Jak powiedział Stephen Hawking: "Największym wrogiem wiedzy nie jest niewiedza, lecz złudzenie wiedzy".

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet jesli nie wylądowali to i tak brawa dla nich, że tak potrafili to ludziom wmówić ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady - za oszustwo brawa należą się jedynie iluzjinistom ;)

      Usuń