Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


poniedziałek, 8 grudnia 2025

Co mnie łączy z Karolem Nawrockim

     Obaj jesteśmy kibicami.

     I to by było tyle...

     Więcej cech wspólnych nie dostrzegam. W zasadzie, różni nas wszystko, nawet samo kibicowanie. Nie należę bowiem do zagorzałych kiboli, biorących udział w różnego rodzaju chuligańskich wybrykach, a sport zdecydowanie wolę oglądać w telewizji. Ba, nigdy swego ulubionego sportu nie widziałem na żywo! I to aż z dwóch powodów:

     Powód pierwszy: bilety są sakramencko drogie i jeszcze trzeba ponieść ogromne koszty dojazdu i zakwaterowania, które w czasie zawodów sięgają sufitu.

     Powód drugi: w tej dyscyplinie z trybuny naprawdę niewiele widać. Znacznie lepiej obserwować ją w telewizji, pod warunkiem, że kamerzyści są na jako-takim poziomie, a nie jak w Abu Dhabi, o czym za chwilę.

     No i różni nas przede wszystkim dyscyplina sportu, bo podczas gdy on, z loży VIP woli oglądać konkurs piłki kopanej*, mnie bardziej pasjonuje wyścig Formuły 1. I wczoraj właśnie odbył się ostatni wyścig sezonu, wyścig decydujący, bo aż trzech kierowców miało szansę na tytuł mistrza świata.

     Nie jestem kibicem na tyle zagorzałym, żeby obrażać się, gdy to nie mój faworyt wygrywa, ale jest kilku kierowców, których darzę sympatią, a także kilku takich, którzy na moje poparcie (jakby im na nim zależało) nie mogą liczyć. Dotychczasowy, czterokrotny już mistrz świata, Holender Max Verstappen, jakoś nie potrafił mnie do siebie przekonać, choć muszę przyznać, że kierowcą jest wybitnym, o niesamowitych umiejętnościach. Wciąż mógł zdobyć ten tytuł, już po raz piąty z rzędu, ale jego kilkuletnia dominacja trochę mnie już znudziła i byłbym bardzo zadowolony, gdyby mistrzostwo tym razem powędrowało do kogoś innego. Mój ulubieniec, Carlos Sainz, nie miał niestety szansy na mistrzowski tytuł. Miał go za to inny, lubiany przeze mnie kierowca, Oscar Piastri ze stajni McLarena. Największe szanse miał jednak prowadzący w klasyfikacji generalnej jego kolega z zespołu, Brytyjczyk Lando Norris.

     Rzadko zdarza się, że o tytule mistrzowskim decyduje ostatni wyścig. Tym razem tak się stało. Kto zostanie mistrzem? Verstappen? Norris? Piastri? W klasyfikacji prowadził Norris - do zdobycia tytułu wystarczyłoby mu trzecie miejsce. Gdyby Verstappen wygrał (a wygrał!), a Norris przyjechał czwarty, to Holender zgarnąłby swój piąty tytuł. Piastri miał najmniejsze szanse, tytuł mógł zdobyć tylko wtedy, gdyby obaj pozostali przyjechali na dalszych miejscach.

     Wczoraj po raz ostatni w tym sezonie, nad głowami zawodników kolejno zapaliły się czerwone lampy: jedna, druga, trzecia, czwarta, piąta. I zgasły. Ruszyli do decydującego wyścigu!

     Emocje były, ale nie będę Wam opisywał tutaj czegoś, co najprawdopodobniej w ogóle Was nie interesuje. Dość, że gdy już zamigotała flaga z biało-czarną szachownicą, oznaczająca metę, powitaliśmy nowego mistrza świata. Został nim Lando Norris. I choć w głębi duszy wciąż miałem nadzieję, że jednak będzie to Piastri, byłem zadowolony.

     Pozostało mi teraz czekać do wiosny. W przyszłym roku samochody mają być zupełnie inne, mniejsze, pozbawione systemu DRS. Taka zmiana zwykle powoduje poważne przetasowania w czołówce. Być może liderem zostanie ktoś, kogo dziś w ogóle nie podejrzewalibyśmy o dobre wyniki?

     No to, za zdrowie nowego mistrza świata!


_______

* Dopóki kibice piłki nie przestaną używać wyrażenia "rajd formuły pierwszej", dopóty u mnie nie będzie żadnego meczu piłki nożnej.

15 komentarzy:

  1. Bo ja wiem... on to chyba jednak jest kibolem... ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto, Lando? A, mówisz o tym sutenerze z Pałacu Namiestnikowskiego? Nie wiem, kim jest i nie tęsknię, żeby się dowiedzieć.

      Usuń
  2. na pewno nie jestem kibolem, bez względu na definicję kibola, ale kibicuję głównie sportom walki, więc nie jestem stroną w rozmowie "piłka nożna vs. wyścigi F1", rozmowie podkreślam, wymianie informacji, nie dyskusji, bo o gustach się nie dyskutuje...
    za to można pogadać o kibicowaniu jako takim... no, cóż, czasem kibicuję neutralnie, nie mam wtedy swoich wybrańców, oglądam tylko czysty event, a czasem kibicuję personalnie, aczkolwiek nie było i nie jest tych postaci zbyt wiele... być może dlatego, że ostatnimi czasy sytuacja na ringach, matach, czy w klatkach zmienia się zbyt szybko, aby na kimś dłużej skupić uwagę... na pewno jednak czekam na dalsze sukcesy Julki Szeremety, boks olimpijski, zwany dawniej "amatorskim", jakby ktoś nie wiedział...
    aha, jeszcze ten Batyr... ale co on mnie w sumie obchodzi?... podoba mi się jego małżonka /tak ogólnie, kontrolnie/, ale czy jemu nadal się podoba?... w wieloletnich małżeństwach różnie bywa, a ja nie mam danych, więc pojęcia nie mam, czy to mnie z nim łączy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz bardziej widzę, ile nas różni. Choćby opinia o Batyrowej - mnie ona się zupełnie nie podoba i to wcale nie dlatego, że nie darzę sympatią jej małżonka. No, ale "gustibus i tak dalej".
      Sporty walki jakoś nigdy mnie nie pociągały, a już zwłaszcza, gdy walczyły ze sobą kobiety.

      Usuń
    2. ale weź, i popatrz... nie dyskutujemy, tylko po prostu rozmawiamy... nie wciskamy sobie niczego... to trza umić...

      Usuń
  3. Formuła 1, Piastri - to mi brzmi po australijsku.
    Wyznam, że nie jestem sympatykiem wyścigów samochodowych i w przez wiele lat jeździłem na rowerze na trasę wyścigu i wygrażałem pięściami do pustych trybun. Więcej tu ==> https://bloginglife2.blogspot.com/2024/03/odmienne-formuy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to wygrażanie czemu miało służyć? Okazywałeś w ten sposób dezaprobatę dla pustych trybun, czy może fakt, że to już nie rasowe spalinówki, tylko samochody hvbrydowe?

      Usuń
    2. To był gniew i protest!!!

      Usuń
    3. A na co i przeciwko czemu?

      Usuń
  4. Ogladalismy, oczywiscie! Mialam zakazane sprawdzic ( nawet przypadkiem) kto zostal Mistrzem Swiata, bo przeciez wyscig odbyl sie zanim go obejrzelismy , w UK nadawali post factum. Nie cierpimy Verstappena , od samego poczatku, jest doskonalym kierowca, ale ma bardzo brzydka druga strone medalu. Jest nie-etyczny. I tyle. I nigdy, ale to nigdy nie wybacze mu, ze odebral osme zwyciestwo Hamiltonowi, ze zalatwil go wstretnym , taktycznym ruchem.. Wczoraj wygral Lando Norris nasz faworyt , swietny kierowcao, no Mistrz Swiata jakby nie bylo, i w dodatku przesympatyczny czlowiek. Przed wyscigami wstawal nocami do malutkiego dziecka , zeby ulzyc swojej zonie, no dla mnie bohater💪 Anyway, F1 nie wyklucza kibicowania w futbolu , dobrym futbolu , ktory tez namietnie ogladamy , jak jest okazja. Z meczami to troche tak jak z koncertami rockowymi, atmosfera warta bycia osobiscie, ale wizja jest mocno przesadzona 😂A wlasciwie prawie wcale jej ni ma. Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. exactly, kibicowanie jednej dyscyplinie sportu nie wyklucza kibicowania drugiej, antagonizm między jednymi kibicami i drugimi nie ma sensu, tworzenie go jest tworzeniem problemu z niczego, w stylu "pies, czy kot?", goopie to jest i tyle...

      Usuń
    2. F1 generalnie jest brudnym sportem. Nikt tam nie jest święty, każdy wykorzystuje różne nieczyste sztuczki, żeby zdobyć przewagę nad przeciwnikiem. Ja Verstappena nie lubię za coś innego - za to, że nie liczy się z bezpieczeństwem swoim (które mam gdzieś), ani cudzym. Gdy dwa bolidy są na kolizyjnym, przeciwnik odpuszcza, bo wiadomo, że Vesrtappen NIE ODPUŚCI. Raz Hamilton mu nie odpuścił i Max wylądował w szpitalu. Ale gdy wrócił, nie był ani trochę ostrożniejszy. Ryzykuje życiem swoim (wolno mu) i cudzym (a tego mu już nie wolno!).
      Natomiast jako jedyny prawie w ogóle nie popełnia błędów. Jest jak dobrze ustawiona i naoliwiona maszyna. I za tę właśnie perfekcję, ocierającą się o totalną bezduszność, nie darzę go sympatią. I cieszę się, że to Lando zdobył mistrzostwo - choć przyznaję, wolałbym żeby to był Piastri.

      Usuń
    3. Tak dokladnie Nitager! To mialam rowniez na mysli mowiac, ze jest " nieetyczny". Jest bezwzgledny i ryzykuje nieraz zyciem swoim ( jego sprawa i gajowego Maruchy), ale co gorsza cudzym, a to oscyluje na krawedzi morderstwa. W Hamiltonie trafila kosa na kamien, tyle ze Lewis nie ryzykuje zyciem innych - co najwyzej swoim i Maxa. Jak dla mnie Hamilton jest niekwestionowanym mistrzem mistrzow, osmiokrotnym ( nie poprawiac) . Do tego, ze Lewis oficjalnie stracil to ostatnie zwyciestwo przyczynil sie nie tylko Max , ale tez dyrektor wyscigu , i zawsze mialam w srodku dziwne uczucie, ze komus bardzo, ale bardzo zalezalo na tym, aby krol Schumacher nie zostal zdetronizowany... Jakby nie bylo Lewis jezdzil dla niemieckiej stajni...Kitty

      Usuń
  5. Nie żyję sportem jak niektórzy, jest to dla mnie jeden z elementów życia. Jeżeli już to siatkówka. Tak męska jak i damska. Co mnie do niej przekonuje poza tym, że zawodnicy nie faulują się tak chamsko i bezpośrednio jak w piłce kopanej. Poza tym kibice. To całkiem inna półka jakościowa niż w kopanej. Niestety, sukcesy tego sportu wpływają na popularność kibicowania i trafia się czasem element nie z tej bajki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogromnie lubie F1 wiec rozumiem Twa fascynacje wyscigami.
    Gdy zyl maz bylam bardziej zorientowana w tej konkurencji bo namietnie ogladal i informowal mnie jesli ktorychs wyscigow nie obejrzalam. Teraz stracilam kontrole nad tym mniej ogladajac no ale dzieki Tobie znam mistrza.
    Moim pierwszym tutejszym sportem jest zawodowy football ktorego turnieje tez pilniej ogladalam za zycia meza, teraz tylko wyrywkowo.
    Mam co innego wspolnego z Toba - czesto moimi faworytami sa ci skromniejsi, mniej aroganccy.

    OdpowiedzUsuń