A miały to być tylko badania okresowe…
No cóż, nawet te pobieżne badania pokazały, że jeden z moich parametrów życiowych dalece odbiega od normy. Tak dalece, że lekarz poradził mi, abym czym prędzej wybrał się do stajenki lekarza rodzinnego. Co uczyniłem. Bo ja zawsze słucham lekarzy. No, chyba że mówią o polityce…
Moim lekarzem rodzinnym jest osoba dobrze mi znana, jako że dawno, dawno temu, w zamierzchłych czasach licealnych, razem chodziliśmy do jednej klasy. I jeszcze razem obchodziliśmy urodziny! Gdy wyłuszczyłem jej swój problem, pokręciła głową, rzuciła jakąś uwagę w stylu „tak być nie może” i natychmiast zapisała moją skromną osobę na dodatkowe badania, wykonane zresztą od ręki. I badania te, niestety, potwierdziły bolesny fakt – mam pewien problem ze zdrowiem. Niestety, jedna z kontrolek na mojej tablicy rozdzielczej rozbłysła żółtym blaskiem i nijak nie chce zgasnąć.
Dostałem od niej receptę na małe, beżowe, podłużne pigułki, które mam łykać każdego ranka (gorzkie!) i jeszcze przekaz na badania krwi, którym mam się poddać, aby sprawdzić coś-tam-coś-tam, czego nie dało się wymówić. Badania wykonałem – no bo przecież lekarzy trzeba słuchać, chyba że mówią o polityce – ale wynik wcale mnie nie pocieszył, bo okazało się, że do pierwotnego niewłaściwego parametru, doszły jeszcze trzy inne, w tym jeden bardzo blisko z nim powiązany. Trzy kolejne lampki zajarzyły się na żółto.
I dotarło do mnie, że okres użytkowania obecnego ciała zaczął się definitywnie zbliżać do końca i bez generalnego remontu się nie obejdzie. A że o części do mojego rocznika trudno, trzeba będzie regenerować stare, co nigdy nie jest skuteczną metodą.
Pociemniało mi w oczach i nawet na chwilę pojawiła mi się przed oczami pewna pani, chyba ogrodniczka, bo na ramieniu niosła narzędzie ogrodnicze, ale na mój gust była zdecydowanie za chuda. Podobają mi się szczupłe kobiety, ale bez przesady! Zwłaszcza, że jeszcze przy tym była zupełnie łysa.
Tak więc, moje marzenia o dożyciu stu ośmiu lat nieco zbladły i powoli zaczęły się rozwiewać. W dodatku uwaga, że jeśli nie posłucham lekarzy (a przecież zawsze ich słucham, no chyba że… dobra, nie będę powtarzał!), niedługo mogę wylądować na wózku inwalidzkim, co w mojej sytuacji (mieszkanie na 4. piętrze bez windy) nieco komplikuje wszelką logistykę, pomijając fakt, że w ciasnym mieszkanku nie ma jak poruszać się na wózku. A już z pewnością utrudniłoby mi to wieczorną przebieżkę na wiadukt i z powrotem, co ponoć wyzwala produkcję jakiejśtaminy, która chroni przed depresją.
Dlatego też wziąłem sobie jej słowa głęboko do serca bo lekarzy trzeba słuchać, chyba że gadają o polityce. A słowa te brzmiały: leki i dieta!
- Brzuch musisz zrzucić, nie ma rady – usłyszałem.
I zapłakałem ci ja łzami rzewnemi, albowiem od mniej więcej lat trzydziestu próbuję się tego drania pozbyć i żadna metoda nie okazała się skuteczna. Wiedziałem, że z tego jednego zadania nijak się nie wywiążę, ale obiecałem sobie przyjmować leki i na wszelki wypadek zainteresowałem się dietą prozdrowotną. Brzucha na pewno nie zrzucę, ale może chociaż parametry mi się poprawią.
- No dobrze, a czego nie mogę jeść – zapytałem nieśmiało.
I stało się to właśnie, czego się spodziewałem, a co przyjąć mogłem jedynie z szyderczym uśmiechem. Usłyszałem bowiem listę dokładnie tych rzeczy, których w ogóle nie jadam, lub czynię to na tyle rzadko, że raczej nie ma to wielkiego wpływu na stan moich wewnętrznych podzespołów. Muszę bowiem zrezygnować z:
- fast foodów (których nie jadłem nigdy, bo ich nie lubię);
- słodyczy (których nie jem już od dłuższego czasu);
- tłustych, smażonych mięs (które zdarza mi się zjeść z częstotliwością raz na kilka lat);
- chipsów (których nie znoszę, bo mnie one zwyczajnie śmierdzą);
- soli (ona chyba za słabo zna Koleżankę Małżonkę, która mnie oduczyła używania soli w ogóle i to już wiele lat temu);
- żółtych serów (aj, zołza, tu celnie trafiła, bo te bardzo lubię);
- alkoholu (używanego przeze mnie raczej okazyjnie i zawsze w ograniczonych ilościach*).
Nie jestem pewien, czy odstawienie sera mnie uzdrowi, ale nie mam wyjścia. Tylko z czym ja mam sobie zrobić kanapkę do pracy? Po pomidorach mam zgagę, a sama sałata jakoś mnie nie przekonuje. Pozostaje jeden sposób – ruch. Wieczorna przebieżka musi znaleźć się w rozpisce co najmniej co drugiego dnia. O ile dopisze pogoda, co w listopadzie może być trudne.
W każdym razie, perspektywa dożycia stu ośmiu lat przestała nosić pozory realności. I tak moje kolejne marzenie legło w gruzach. Nie, nie chodzi o to, żeby zobaczyć, jak ludzie utrudniają sobie życie w przyszłości. Ja chciałem tylko, żeby prezydent odznaczył mnie jakimś medalem – bo podobno prezydenci tak robią, gdy usłyszą o tak wiekowych osobach, a ja wtedy mógłbym mu powiedzieć: „W dupę sobie wsadź to żelastwo!”. No i kolejna rzecz mi się nie udała.
A tak chciałem zobaczyć jego minę...
____________
*No dobra, bywało w weekend winko pod deskę serów - ale nigdy z tym nie przesadzaliśmy. Do łóżka szło się na dwu nogach.
Oj, to przykre, że nie ma za bardzo z czego rezygnować. Gdybyś mniej o siebie dbał, miałbyś teraz o wiele łatwiej.
OdpowiedzUsuńCóż, ideały nie mają lekko.
UsuńNie lekcewaze Twoich zolto swiecacych sie lampek ale zeby od razu myslec o tej chudej ogrodniczce????
OdpowiedzUsuńPodkarmia Cie lekami, odchudzisz sie dieta i bieganiem i bedziesz jak nowy - czego mocno zycze.
Na polepszenie humoru podaje Ci zagadke wiedzac ze znasz angielski jezyk bo rozwiazanie jej musi odbyc sie po angielsku : jakie warzywo jest najgorszym do posiadania na statku?
Pamietaj - nazwy warzyw po angielsku !
A, bo powoli zaczynam się sypać. Co chwilę dolega mi coś innego - dla mnie to jasny sygnał: kończę się. A schudnąć - nie schudnę, bo dieta i bieganie w moim przypadku jedynie zapobiegają tyciu. Troszkę sobie pofolguję - już jest mnie więcej.
UsuńCo do tego warzywa - długo myślałem, ale nic nie wymyśliłem. Może por? Leek - leak - brzmi podobnie.
Wielkie brawo dla Ciebie - tak, leek.
UsuńZ pytanych o to osob, moze 8, jestes jedynym ktory zgadl i nawet angielski nie jest Twym codziennym jezykiem.
W swoich klopotach zdrowotnych masz przynajmniej pewne ze Twoj mozg pracuje swietnie a o to w obecnych czasach nielatwo :)
Pochwalę Ci się, że bardzo często rozwiązuję różne quizy. Lubię to, a trening mózgu odbywa się niejako przy okazji.
UsuńDobra, dobra, Nitager, tak łatwo nie pozbywaj się planów na 108 lat, raczej myśl o tym, jak w razie dotarcia do tego limitu, wynegocjować jego przesunięcie o kolejnych lat 10 lub 18. Ta zbyt szczupła pani jest przereklamowana, poza tym i tak kiedyś do ciebie podejdzie, a cały wic polega na tym, by wcześniej podeszła do jakichś mniej przyjaznych światu jednostek. Ja tam jej zawsze mówię, żeby mi nie zawracała dupy dopóki nie odwiedzi... tu pojawia się dobrze uzasadniona lista przeróżnych wrzodów na ciele tej planety, a że mam zasadę, by nie zakładać złej woli rozmówcy, to dlaczego mam tak traktować zbyt szczupłą panią z narzędziem ogrodniczym.
OdpowiedzUsuńOna zwykle chce tylko jednego - i wcale nie są to moje pieniądze (pewnie wie, że nie mam). Niewesoła refleksja naszła mnie, gdy zaczęła krążyć coraz bliżej. Już dwie bliskie mi osoby zmarły w tym roku, w przeciągu zaledwie kilku miesięcy. W zeszłą sobotę żegnaliśmy tę drugą - więc nastrój mam, jaki mam.
Usuńto jest pewna niesprawiedliwość losu, że jednemu nawet drobne weekendowe piwko może skrócić życie, a z kolei drugi typ dzień w dzień wlewa w siebie element baśniowy w zatrważających ilościach, do tego jeszcze podłego gatunku, potem rozrabia ultra ryzykownie i dożywa lat nader podeszłych... sytuację ratuje jedynie fakt, że, jak zauważył kiedyś pewien spec od baśni ta baśń jest strasznie nudna, więc ten pierwszy nie ma czego temu drugiemu za bardzo zazdrościć...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Podobno w chwilach grozy człowiekowi przelatuje przed oczami całe życie - niby film. Jeden z pratchettowskich bohaterów przezywał to na tyle często, że potrafił usnąć w nudniejszych momentach.
UsuńPozytywem są badania od ręki, ja mam holtera na 7 lipca, a kardiologa na 2 września, może dożyję.
OdpowiedzUsuńKiedyś lekarz , spoglądając na moje wyniki stwierdził, że powinnam jeść mniej tłustego mięsa - kabaret normalnie, bo jadam tylko drób.
Ja tam trzymam się zasady, że złego licho nie bierze, a jak weźmie, to niech piekło się martwi!
Te badania akurat robi się od ręki - to tylko EKG i badania krwi. Skoro nie jesz tłustego mięsa, wiesz dobrze, o czym mówię - nie ma z czego zrezygnować! I jak tu się leczyć?
UsuńNie trzeba niewolniczo trzymać się zaleceń, jeżeli tylko stosujesz rozsądek i umiar. Stosuję te zasadę i nie narzekam.
OdpowiedzUsuńA że kiedyś i z jakiego ś powodu przyjdzie nam stąd odejść, takie życie. Nie utrudniajmy doktorom ustalenia przyczyny.
Sądzisz, że którykolwiek lekarz będzie się zastanawiał nad naszymi zwłokami, co spowodowało ten sztywny stan? Wypisze papierek i do widzenia!
UsuńNitager, wiekszosc zalecen wspolczesnej medycyny oparte jest o interesy koncernow farmsceutycznych. To nie lekarze daja te " wytyczne" tylko wlasnie ludzie pracujacy dla firm, ktore produkuja koraliki, miliardy koralikow, a pozniej sprzedaja je za miliardy... i aby bylo komunsprzedawac to trzeba raz : produkowac coraz wiecej chorych, dwa zanizac normy " zdrowotne, aby ludzie z jeszcze parenascie lat temu normalnymi wynikami , teraz stawali sie chorzy ..( na papierze). Produkcja chorych odbywa sie poprzez trucie naszej zywnosci katalogiem chemikaliow, a takze tym, ze jakikolwiek lek bedziesz bral , to zamaskujesz ( bo nie wyleczysz) objawy jednej choroby , ale wyhodujesz sobie nastepna...Wlos sie jezy co jest dodawane do tzw. lekow i co one powoduja. Poczytaj sobie dobrze ulotke tego co masz brac. A oprocz tego warto posluchac lekarzy, ktorzy nie dzialaja na rzecz Wielkiej Pharmy , tylko na rzecz dobra i zdrowia swoich pacjentow. Prof. Grazyna Cichosz, Bracia Rodzen ( lekarze ), Dr Marek Skoczylas ... Maja mnostwo filmikow na youtube , polecam. Jesli nie jadasz cukru i slodyczy to juz jest swietnie, tyle ze bulki, chleb, ryz, makaraon, ziemniaki to tez cukier... a cukier odpowiada za wzrost insuliny i odkladanie sie tluszczu . Nie tluszcze sa winne , to cukier zamienia sie w tluszcz ...i w tym moze byc przyczyna, ze walczysz z tym brzuchem a on swoje... Bracia Rodzen maja tez ksiazki - o tym jak zmienic sposob zywienia, aby pozbyc sie zbednej wagi bezbolesnie i szybko , i pozbyc sie chorob metabolicznych... Polecam. Kitty
OdpowiedzUsuńGrażyna Cichosz? Ta od "szczepienia powodują autyzm", "soja wywołuje choroby psychiczne" oraz "tyjemy od insuliny"? Ta, która nie jest lekarzem, tylko technologiem żywienia? Nitager, nie polecam.
UsuńO cukrze wiem nie od dziś - dlatego właśnie go nie używam. A internet jest ostatnim miejscem, gdzie szukałbym jakiejkolwiek prawdy. Wybacz, ale wolę wierzyć lekarce, którą dobrze znam, niż jakimś zwolennikom teorii spiskowych, którzy twierdzą, że rządzi nami światowy spisek masonów i Żydów.
UsuńNie " Grazyna Cichosz " tylko Prof. Dr . Hab. Inz. Grazyna Cichosz. Technolog zywienia. Rofesor i doktor nauk rolniczych, o zywnosci i produkcji zywnosci majacy wiedze jak malo kto w Polsce, z ogromna wiedza i doswiadczeniem , zdobytym w czasach , kiedy zywnoscia nie rzadzily zachodnie koncerny i nie pakowaly w nia tablicy mendelejewa. Rozumiem, ze tluszcze typu margaryna i oleje uwazasz za zdrowe Muzykancie? To smacznego . Kitty
UsuńCzyli nie jest lekarzem. Jakby była profesorem informatyki, to też byś jej słuchała w kwestii zdrowia? Technolog żywienia, to technolog żywienia, niech się tym zajmuje, a nie szczepionkami. I tak, oleje roslinne sa zdrowe, najbardziej lniany, Kitty.
UsuńOleje rafinowane typu rzepakowy, slonecznikowy , canola, sa bardzo niezdrowe a przede wszystkim
Usuńnie nadaja sie do smazenia. Najzdrowszym jest olej kokosowy , oliwa z oliwek i tak, olej lniany , tyle ze bardzo bardzo nietrwaly i bardzo malo popularny. Niektorzy nawet o nim nie slyszeli . Mowisz o profesor i dr habilitowanej z rolnictwa, i technologii zywnosci, wyksztalconej jeszcze za czasow, kiedy uczono doglebnie i rzetelnie. Czy lekarzy uczy sie obecnie o wplywie odzywiania na zdrowie ? Absolutnie nie, dobra dieta i zywienie jest zagrozeniem dla przemyslu farmo-zywieniowego ( te same koncerny farmaceutyczne sa wlascicielami koncernow chemicznych i produkujacych zywnosc przetworzona - mozna wysnuc logiczny wniosek jak uzywaja swoich produktow i do czego ). Technolog zywnosci o takiej wiedzy jak prof. Cichosz jest dla mnie wiekszym ekspertem i zrodlem wiedzy na temat tego jak truta jest nasza zywnosc niz przecietny lekarz, ktory nie byl w tym ksztalcony i ktory czesto nie wiaze faktow . I nie interesuje sie jaka tablice Mendelejewa spozywa pacjent , a jedynie dopisuje nastepna chemie do jego jadlospisu. Kitty ( to powyzej to nie bylam ja ).
Ano niestety, mnie na tej tablicy rozdzielczej to już prawie wszystko się świeci, ale na szczescie nic na czerwono, na żółto plus może jeden pomarańczowy.
OdpowiedzUsuńPokupuj sobie do kanapek pasty warzywne i ser w plastrach ale "biały" np mozzarellę. Tradycyjny biały ser (taki z bardziej spoistych) tez nadaje sie do kanapek. Dając te wszystkie rady łączę się z Tobą w bólu spowodowanym odstawieniem żółtego sera, który kocham. Z wzajemnością, śmiem twierdzić.
P.S. Cholesterol sie świeci? Jesli dostałes statyny, to siedem razy przemyśl łykanie. Sporo lekarzy juz nie wymaga łykania tego świństwa od swoich pacjentów.
Cholesterol też. A co to są te statyny, to nie mam pojęcia. Dostałem jakieś pigułki, ale nie wiem, co zawierają. Nie znając się na medycynie, muszę ufać lekarzom.
UsuńA ten biały ser brzmi nieźle - może jakieś fromage?
Zawsze możesz wrzucić w wyszukiwarkę nazwę swojego leku i Ci wyskoczy do jakiej grupy leków należy, czy do grupy statyn. Choćby po to, żebys wiedział, jakie sa skutki uboczne i patrzył, czy sie nie pojawiają, w razie czego możesz wtedy szybciej zareagowac i iść z tym problemem na kontrolę.
UsuńNie uwierz przypadkiem w ten wysoki poziom cholesterolu - ostatnio prowadzone badania są w sprzeczności z tym co dotychczas uważano. Pomijam już fakt, że wysoki cholesterol to nie tylko wynik złej diety ale i złego działania np.....tarczycy. Stąd może być wysoki poziom cholesterolu oraz otyłość. Ja mam od wielu lat poziom 300 ale otyła nie jestem, ale mam Hashimoto. A statyny które tak chętnie zapisują to pomagają tylko i wyłącznie koncernom medycznym w zdobywaniu pieniędzy a nie nam w uzyskaniu zdrowia. I może zamiast tego biegania staraj się większe odległości pokonywać zwykłym marszem zaczynając od krótkich tras. Ważne jest by chodzić codziennie a nie biegać gdy się jest do tego zupełnie nieprzygotowanym fizycznie bo będzie więcej z tego szkody niż pożytku. Ogranicz poza tym produkty mączne - pieczywo, ciasta, kluski. To wszystko zawiera gluten a gluten tuczy o czym się nie mówi.
OdpowiedzUsuńPieczywa ograniczam od dawna - w zasadzie jedyne, jakie jadam, to razowy, żytni chleb. No i płatki owsiane raz na jakiś czas.
UsuńJak już napisałem wyżej, nie mam pojęcia, co to są te statyny, ani czy moje pigułki je zawierają - tu muszę uwierzyć lekarzowi.
A co do biegania - ja nie mam tyle czasu, żeby sobie fundować codzienne spacery! Biegając, spalam kalorie o wiele szybciej. Ale nie martw się, to moje "bieganie" to żadne bieganie - jedynie powolny trucht, bez prób bicia kolejnych czasówek.
A - i to nie cholesterol jest moim największym problemem! Też mam podwyższony, ale nieznacznie. Przynajmniej w porównaniu do pozostałych parametrów, świecących się na żółto.
O widzisz, to jak jest nieznacznie podwyzszony, to może nic na niego nie dostałeś. Niemniej - sprawdź ten swój lek. Zobacz, juz druga osoba Ci pisze, że statyny to be. Ja mam cholesterol całe życie 250. Jak mniemam od stresu.
UsuńSprawdziłem - nic tam nie piszą o żadnych satynach, więc chyba jest OK.
UsuńTeraz mnie rozumiesz? 😂 Nie ma z czego rezygnować, a oni mówią ‚zrezygnuj’. I wiesz co? Rezygnujesz🤣
OdpowiedzUsuńA ponieważ nie mogę zrezygnować z tego, co mi każą, rezygnuję z czegoś innego. Tylko czy ja dobrze robię?
UsuńWiesz co miałoby sens? Spotkanie z dobrym dietetykiem klinicznym i… należy Ci się to na NFZ. Poproś koleżankę o skierowanie, bo możliwe, że dostaniesz sugestię suplementów, które Cię podeprą. Lekarz wyrzucił na mnie wiadro zakazów, dietetyk zaproponował wsparcie i po 1,5 roku mogę nawet czasem zgrzeszyć.
UsuńDoskonale Cię rozumiem, bo żadna dieta nie pasuje z powodów jw. Nadwagę się uzyskuje w wieku dojrzewania i tak zaprogramowane ciałko nie chce się zresetować. No i co z tego? Póki biegasz nie jest źle. Kochanego ciałka nigdy nie za dużo a Top Model Senior nie istnieje. Pigułki to chemia, a więc we wzajemną reakcję wchodzą, czego 10minutowi lekarze nie zauważają, i krzywdę nam robią. Więc jeśli kuleczki to dobre witaminki, ale takie porządne, niereklamowane, dla osób dojrzałych a nie matek karmiących, cynk , potas zwłaszcza. No i listeczki - czyli wróćmy do natury czyli są zioła na wszystko, poza cierpliwością. Kowida przeszliśmy - ale zapomnieliśmy się po nim [ i po jego leczeniu] zregenerować. Trzeba znaleźć odpowiednie ziółka na swoje kłopoty i z pedantyczną systematycznością je stosować.
OdpowiedzUsuńA to powyższe z autopsji piszę zauważając pozytywne efekty, czego i Tobie życzę. W.