Wakacje już dawno za nami. Jest sens kontynuować te wspomnienia? Skrobnąłem to jakoś bez przekonania. Ale, jak już napisałem, to opublikuję, żeby się nie zmarnowało.
Wspominałem, że hotel był nowoczesny? Tak nowoczesny, że aż nie miał stołówki! Zapomnij o tym, że rankiem pójdziesz sobie do hotelowej restauracji i skorzystasz ze szwedzkiego stołu. To zbyt tradycyjne, zbyt banalne i oklepane, jak na tak nowoczesny hotel. Jedyny szwedzki stół to ten z Ikei, w Twoim pokoju! Możesz jedynie zamówić dostawę śniadania, które znajdziesz rano, w papierowej torbie pod drzwiami. Niejeden lokator zmuszony był wcinać zimnego hamburgera, płaskiego jak naleśnik, bo przez nieuwagę w niego wdepnął.
Ale hotel zastosował też rozwiązanie alternatywne: kuchnię w pokoju! No, nie szalejmy, aneks kuchenny, za to świetnie wyposażony. Była i mikrofala i płyta indukcyjna, i garnki, patelnia, czajnik i nawet zaparzacz do kawy. Były i talerze i kubeczki i kieliszki do wina. Ba, była nawet zmywarka – czyli coś, czego u mnie w mieszkaniu na próżno szukać.
- Widzisz? – Koleżanka Małżonka nie zmarnowała okazji, żeby znów się do mnie doczepić. – Głupi pokój w hotelu ma zmywarkę, chociaż są tu tylko cztery talerze. Kiedy ja będę miała zmywarkę? Doczekam się?
- Ale skarbie – jęknąłem żałośnie. – Gdzie w naszej mikrokuchni zmieścimy zmywarkę? Już teraz ledwo się twoje garnki mieszczą. A jeszcze jak poustawiam swoje słoje...
Nigdy nie udało mi się jej przekonać do końca i wiedziałem, że tym razem też nie dam rady. Szybko więc zmieniłem temat.
- Popatrz, jak świetnie się składa – zacząłem. – Tutaj mamy kuchnię, a dwa kroki dalej, galerię handlową. Może kupimy sobie coś do jedzenia i zaoszczędzimy trochę na wydatkach?
- Nawet na wakacjach mam gotować? – obruszyła się Towarzyszka Życia.
- Zaraz tam, gotować – żachnąłem się. – Śniadanie sobie tu możemy zrobić. Jakąś jajecznicę, płatki, albo zupkę w proszku. Mogę sam to zrobić, jeśli obiecasz, że dasz radę to potem zjeść. Bo sama rozumiesz, ceny tutaj są trochę… przerażające.
Była to szczera prawda. Wczoraj wieczorem byliśmy na Ołowiance i postanowiliśmy się czegoś napić. Ponieważ wiem, że piwo średnio gasi pragnienie, zdecydowałem się na dwie duże szklanice zimnego jak lód cydru. Rachunek bardzo mnie zabolał. Może nie był to jeszcze tzw. „rachunek grozy”, ale też ze mnie żaden wiedźmin i nie trzeba wiele, by mnie wystraszyć.
Pomysł spodobał się Najmilszej Kobiecie na Ziemi*, więc rankiem udaliśmy się do pobliskiej galerii, dosłownie po drugiej stronie ulicy.
- Jakiś serek na wieczór? – zaproponowałem. – I winko? Kieliszki w hotelu już są!
Sprzeciwu nie było. Butelka chilijskiego wina powędrowała do koszyka.
- A zrobisz mi jakiś aperitif przed obiadem?
Odpowiednie składniki dołączyły w koszyku do prężącej się dumnie butelki wina. Zadzwoniło szkło…
- Weźmy sobie dla zachowania pozorów chociaż po jogurciku, bo na razie mamy w koszyku same flachy i cytrynę – zaproponowałem. – Głupio się z tym czuję. Nie przywykłem.
Szczerze mówiąc, poczułem się nieswojo również przez sam fakt, że chciałem sprawiać jakiekolwiek pozory. Ponoć wyparcie to pierwszy objaw alkoholizmu. Nigdy nie kupowałem tylu butelek alkoholu na raz, wyjąwszy przygotowania do Wielkiego Rodzinnego Przyjęcia, dwa razy w roku.
Ale moje obawy były płonne, bowiem Koleżanka Małżonka swoim zwyczajem wpadła w szał zakupów i czym prędzej zarzuciła koszyk różnymi smakołykami. Ręka stopniowo robiła mi się coraz dłuższa.
Śniadanko było pyszne. Aperitif, zmiksowany nieco później, również. Cała historia skończyła się tym, że oprócz pamiątek z wakacji, przywiozłem jeszcze napoczętą butelkę wermutu. Stoi do dziś nie rozpakowana, jak wyrzut sumienia, czekając, aż nadejdzie jakaś okazja, żeby sobie o niej przypomnieć. A że następna okazja dopiero w listopadzie, to jeszcze sobie postoi…
____________
*No dobra, druga najmilsza, zaraz po Lydii z Białej Grani.
Nie wiem jak z kontynuacją wspomnień, ale zmywarka w pokoju hotelowym raczej sensu (ekonomicznego) nie ma. Zapełniliście naczyniami zmywarkę przed uruchomieniem?
OdpowiedzUsuńW ogóle jej nie uruchamialiśmy. Nasze dwa talerze łatwiej było umyć w zlewie, niż uruchamiać tę maszynerię.
UsuńNie przesadzaj z tym trzymaniem otwartych już butelek. Wino otwarte z reguły trzymamy (jeżeli dobre jakościowo) do 7 dni w lodówce. Może mój wpis oddali od Ciebie wyrzuty sumienia, bo przecież weekend idzie.
OdpowiedzUsuńTo był wermut, zakręcany, trzymany w lodówce. Może leżeć miesiącami i nic mu nie będzie.
UsuńRzeczywiście, moja wiedza o przechowywaniu dotyczy win w czystej postaci. Przepraszam, nie mam doświadczenia z wermutami
UsuńSą maleńkie zmywarki do postawienia na blacie. Na Was dwoje bedzie w sam raz. Kup.
OdpowiedzUsuńJa już teraz nie bardzo mam gdzie sobie kanapki zrobić. Jak jeszcze postawię tam zmywarkę, to będę musiał przerzucić się na kupne.
UsuńDawno temu zauwazylam ze wrazenia smakowe odwiedzanego miejsca sa ogromna czescia wspomnien a takze zacheta lub rezygnacja z dalszych.
OdpowiedzUsuńW moich hotelowych pobytach nigdy nie mialam tak by musiec przygotowywac posilek w pokoju ale inne to owszem - w Grecji o malo nie umarlam z glodu nie znoszac jej kuchni, we Wloszech zylam tylko posilkami bardziej europejskimi i jeszcze bralam czesc na wynos by miec na pozniej. Na tropikalnych wyspach tez nie mialam co jesc. W Turcji szaszlyki byly takie ze te mojego wyrobu sa lepsze.
Potwierdzam fakt ze szwedzki stol jest tym ktory zapewnia wybor i zadowolenie.
Malzonka ma racje - gotowanie w czasie urlopu to kradzenie czasu wypoczynkowego. Nastepnym razem wypytaj hotel o sniadania zanim zarezerwujesz miejsce.
Przecież nikt nie wymagał od niej gotowania bigosu! Jajko do kanapek to nawet ja sam potrafię ugotować, a jajecznicę robię wyśmienitą! Chodziło o drobiazg na śniadanie - parówka, jajko, grochówka z torebki...
UsuńNo właśnie, gdy byliśmy w tym sezonie kilka dni w Dziwnówku to mieliśmy dwupoziomowy apartament, na wyższym poziomie były 3 sypialnie z widokiem na morze, z tym że jedna miała przeszklony narożnik oczywiście z widokiem na plażę i morze, na niższym poziomie salonik z wygodną sofą i mini kuchenką świetnie wyposażoną oraz Budynek stał tuż za plażą. Z "ekskluziwów" była w owym apartamencie malutka łaźnia oprócz łazienki i oddzielnej toalety. A poza tym na dole budynku ( my byliśmy na 11 piętrze) była restauracja działająca na zasadzie szwedzkiego stołu, dostępna jak dzień długi a wybór jedzenia jak ze snu dla obżartuchów. Małe dzieci też były uwzględnione w tym dostępnym menu. A wieczorem był dostępny bar. Trzy doby kosztowały mnie (bo płaciłam za siebie) "zaledwie" 1800 złotych polskich, razem z udziałem w paliwie. A sypialnia nie dość, że z widokiem na morze i balkonem to na dodatek ściana, przy której stało bajecznie wygodne łóżko była zabezpieczona "na miękko". Garaży nie było- no i dobrze, bo pewnie też byłaby bajeczna cena. A jedyne zakupy jakie wtedy zrobiłam w Polsce to był zakup książek w szczecińskim Empiku, bo nim wróciliśmy do Niemiec moja osobista córka miała coś służbowego do załatwienia w owym Szczecinie. A ponieważ lał deszcz to "zwiedzanie" Szczecina ograniczyłam do odwiedzenia czegoś w stylu "Domu Towarowego".
OdpowiedzUsuńCzyli wakacje all inclusive 😊!
UsuńAle gdyby na tej plaży wszyscy Janusze i Grażyny widzieli Cię zza swoich parawanów w tej przeszklonej sypialni, to przyznaj, też byś się źle czuła!
Były w sypialniach firanki i zasłony, coby słońce rano za wcześnie ludzi nie budziło.
Usuńhotele i hostele różne miewają standardy, ale ze zmywarką jeszcze nie miałem okoliczności w jednym pokoju...
OdpowiedzUsuńza to taki aneks kuchenny to fajna okazja do pewnych chwilowych zmian... załóżmy, że to Ona zwykle gotuje, a tu nagle On przypomina sobie jakieś harcerskie, czy jakieś inne turystyczne czasy i niczym przysłowiowy Ludwik zabiera się za rondel...
za to nie do końca rozumiem, dlaczego miałbym się czuć głupio kupując butelkę wina bez jogurciku, a z jogurcikiem już mniej głupio... ale będąc typem mocno psychopatycznym /nie z mojego POV rzecz jasna/ nie mam zwyczaju czuć się głupio, takie rzeczy, jak wstyd, czy poczucie winy są mi nieznane, postrzegam je jako pewną grubą słabość, być może nawet patologię...
p.jzns :)
Z samą butelką wina nie czułem skrępowania. Sęk w tym, że po włożeniu do koszyka kilku składników na aperitif (wermut, wódka, gin), nasz koszyk wyglądał jak u ostatniego pijusa. I tak się też czułem, pomimo, że przecież zużyliśmy owych trunków jedynie niewielką część i do dziś zawadzają w lodówce.
Usuńnie czuję tego chyba dlatego, że nie zaglądam ludziom do koszyków marketowych, nie interesują mnie ich zakupy... dlatego też nie miałbym problemu sam robiąc takie zakupy... ale zjawisko jak najbardziej znam...
Usuńczyżby poszło mi do spamu?...
Usuńchyba system nie polubił mojej dezaprobaty w stosunku do zaglądania ludziom do marketowych koszyków :)
aha, sorry, tak szybko mignęło info o moderacji, że nie zauważyłem...
UsuńAle dzięki temu nabiłeś mi aż trzy komcie na moim blogasku 😊
UsuńEch, stary, dobry Onet i jego blogowisko - komu to przeszkadzało?
Niezly pomysl z ta kuchnia w pokoju ( o ile byles uprzedzony, ze hotel nie prowadzi restauracji czy baru , gdzie mozna napic sie kawy) . Bez kawy zaraz po otwarciu oczu i wymyciu zebow nie moge zyc. Zycie wraca dopiero po trzecim lyku :)). Kawa w hotelu musi byc zapewniona i juz. Poza tym kuchnia nie jest potrzebna , w wakacje sie nie gotuje tylko lazi po lokalnych knajpkach i wydaje fortune ... Ale to jest wliczone w status wakacji. Osobiscie nie mam zadnych skrupulow , aby kupowac alkohol rano, jesli zachodzi taka potrzeba i przykrywac go czymkolwiek. W Anglii mozna go kupic zaraz po otwarciu supermarketow , ale w Szkocji mieli swego czasu dziwne restrykcje czasowe, nie wiem czy nadal :)) 🥤Poprosze przepis na te aperitif, brzmi smakowicie 🙏🏻 Kitty
OdpowiedzUsuńKuchnia jednak się przydała. Nie na wielkie gotowanie, ale jajecznica rano, albo parówki - proszę bardzo! Albo pierogi! Naleśniki - palce lizać! Wiele roboty z tym nie ma, a płaci się za to grosze.
UsuńOczywiście, restauracja było oprócz tego! W końcu, to wakacje, no nie?
Aperitif jest dość mocny i nie każdemu smakuje. Trochę przypomina to bondowskie vodka martini:
Do shakera wrzucić kilka kostek lodu, najlepiej rozdrobnionego. Porcja powinna zmieścić się w kieliszku koktajlowym. A składają się na nie:
- 2 części wódki (schłodzonej);
- 1 część ginu;
- 1 część słodkiego, białego wermutu.
Po wlaniu do kielicha, trzeba ściąć z cytryny kawałek skórki, mniej więcej 4 cm x 1 cm, nagnieść go nad kielichem, żeby do napoju wytrysnęły olejki eteryczne, po czym skręcić go w spiralkę i wrzucić do środka.
Pić póki zimne.
Ostrzegam - zdradliwe! Łatwo wchodzi, ale gorąco proponuję pozostać przy jednej porcji.
Zmywarki tez nie mam, bo musiałabym brudne naczynia zbierać tydzień...
OdpowiedzUsuńMy dostaliśmy w hotelu lunch box na wycieczkę, bez sensu zawartość, pobiegliśmy kupić sobie jakieś buły!
No i o to chodzi - skoro market dwa kroki od hotelu, to żaden wysiłek skoczyć rano po bułki, serek, czy szynkę.
UsuńNa urlopie staram się robić tak, żeby samemu nie musieć przygotowywać żarcia, mam oczywiście jakieś napoje i przegryzki typu kabanosy, na wypadek gdybym zgłodniał, a wszystkie lokale były zamknięte, ale jednak zważywszy ile kosztuje godzina urlopu, wolę ją poświęcić na urlopowanie, a nie na zapierdzielanie w kuchni.
OdpowiedzUsuńWspółodczuwam z fragmentem o mikrokuchni, nawet na pocieszenie Ci powiem, że my mamy mikrowszystko i jak się przemieszczam dokądkolwiek, to się obijam klnąc przy tym jak szewc, jednocześnie rozumiem Małżonkę - też bym chciał mieć zmywarkę, tylko nie wiem gdzie.
Jeśli robota w kuchni ogranicza się do ugotowania jajka, czy zrobieniu sobie kanapki, to nie widzę problemu. Gorzej, gdy ktoś chce bawić się w Makłowicza, albo co gorsza, oczekuje tego od swojej drugiej połówki.
UsuńA kabanosy są na drogę, do przygryzania w samochodzie - nie wiedziałeś? A dlaczego? Bo się nie kruszą!
I live in an apartment and do not have a dishwasher. Warm greetings from Montreal, Canada ❤️ 😊 🇨🇦 I am 68 and retired.
OdpowiedzUsuńAnd are you absolutely sure, you are NOT an AI chat?
UsuńI ja wróciłam z wakacji. Co prawda nie było zmywarki w pokoju, ale za to stołówka na miejscu z pysznym jedzeniem. A dwa kubeczki po kawie można umyć raz-dwa.
OdpowiedzUsuńReszta na blogu🤗