No tak, miały być, ale czy warto je pisać, skoro tradycja w narodzie ginie? Tak, ginie! Czy potraficie sobie wyobrazić, że Koleżanka Małżonka zignorowała najważniejszą, świąteczną tradycję? Otóż, kiedy zrobiła już tego orzechowca (co roku piecze to ciasto), NIE ZAWOŁAŁA mnie do wyskrobania garnka po kremie! No, jak tak można? Cały rok czekam, żeby się wreszcie dorwać do tego gara z wielką łychą i zacząć skrobać po ściankach, wyjadając resztki pysznego, budyniowego kremu. A tu nic! I jeszcze jak mało go zostało! Z całego garnka udało mi się wyskrobać niewiele więcej niż 3/4 łyżki. Skandal!
Nawet Kolumbus był niezadowolony. On też czekał z łyżką na sygnał, że już można pałaszować. Taką mamy umowę, że ja wcinam część rzeczywistą, a on urojoną. I zwykle tej urojonej jest więcej, ale nie jestem drobiazgowy. A w tym roku było mniej!
No dobra, zrobię to dziś, bo jutro od rana pewna łamaczka tradycji zagoni mnie od rana do roboty i nie starczy czasu na złożenie Wam życzeń. A wydawałoby się, że moja rola kończy się (i zaczyna) w piwniczce... Tak sobie myślałem, że dostarczę na stół wyborny trójniak, znakomity krupniczek, a dla chętnych dzban wina - i mam spokój. Ale nie - owa podstępna istota rozpisała mi harmonogram prac już od wczesnych godzin rannych. Będzie sprzątanie (jakby było brudno), rozstawianie stołu (jakby nie wystarczyło lekko podnieść i rozsunąć), czyszczenie sreber (właściwie stali nierdzewnej, martenzytycznej) i tym podobne szaleństwo.
No, ale jak już usiądziemy do wigilijnej wieczerzy... Ech...
Lubię zupę grzybową. Koleżanka Małżonka robi ją czasem w środku roku. Ale w Wigilię ta zupa smakuje zupełnie, ale to zupełnie inaczej... Uwielbiam ten wieczór - ten jedyny, wieczór w roku, który tak bardzo różni się od innych wieczorów. Bo choć dla mnie cała ta religijna otoczka jest zwykłą bajką, to musze przyznać, że bajka ta jest piękna i pięknie opowiedziana. I jej magia udziela się również mnie.
A Wam wszystkim życzę, żeby i Wam ta zupa - jakakolwiek zagości na Waszym stole - smakowała inaczej, magicznie, jak najlepszy balsam na wszystkie dolegliwości.
No to Koleżanka Małżonka nieco Ci podpadła. A ja mam luuuuz i nawet nie mam pojęcia co będzie na wigilijnym stole- ale jedno jest pewne- nie będzie na niej gęsiny, bo raz córka posłuchała podszeptu o pieczonej gęsinie (ale to nie ja jej podszepnęłam) i było to jedno, wielkie, rozczarowanie, jako że gęś była wyraźnie po intensywnej kuracji odchudzającej i składała się głównie ze skóry i kości.I nawet łyżki smalcu gęsiego (ponoć extra zdrowego na wszystko)nie było. No ale po części kulinarnej zapewne zasiądziemy do gry Carcassonne tudzież kilku innych planszówek no i obejrzymy filmy z letnich wojaży zagranicznych. A około północy się przewlokę do swojego mieszkania- tylko 450m do pokonania.
OdpowiedzUsuńAno, podpadła, ale i tak uważam, że to najlepsza ze wszystkich żon. Nie słyszałem o gęsinie na święta - przynajmniej te święta. Możliwe, że w innym rejonie jest taki zwyczaj.
UsuńA my, jak zwykle, zagraliśmy kilka partyjek remika. Jak ja na to czekałem!
Wszyscy potrzebujemy tej bajki, choć raz w roku!
OdpowiedzUsuńPamiętam wyskrobywanie misek po kremach i ciastach, ale nie było wtedy obawy o salmonellę. A święta ludzie wymyślili, by wreszcie porządnie chałupę posprzątać!
Zdrówka i wielu smakowitości, no i uściski dla małżonki!
Tak, to prawda, co roku na nią czekam z utęsknieniem, bo przynajmniej obu chłopców mam wtedy przy sobie. Właśnie się rozjechali... :(
Usuńno właśnie, grzybowa, czy barszczyk?... jak to mówią, są dwie szkoły: falenicka i otwocka, ale obie są zgodne, że trójniaczek, czy nawet krupniczek to jest niegłupi pomysł...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Podobno jeszcze gdzieś jest rybna. Jaka to szkoła?
UsuńU mnie skończyło się na trójniaczku ;)
U mnie w rodzinnym domu byłą na Wigilię grzybowa, u żony barszcz z uszkami. Na zasadzie mieszania kultur mamy u siebie barszcz z uszkami i kapustę z grzybami wg przepisu mojej matki. Wszystkiego najlepszego w te Święta
OdpowiedzUsuńTo zupełnie tak samo jak u mnie. U mnie grzybowa - u Koleżanki Małżonki barszcz. I tak zawsze na wigilię mamy dwie zupy.
UsuńWzorujac sie na niejakim Salomonie we Wigilie gotuje barszcz , grzybowa w dzien swiateczny co wszystkich zadowala.
OdpowiedzUsuńJednak i w mej rodzinie gina tradycje bo w tym roku chca pomidorowa zamiast grzybowej.
Masz racje - we wigilie wszystkie potrawy a przeciez jemy je w ciagu roku, smakuja inaczej - mysle ze z powodu tej specjalnej przyprawy jaka jest choinka, kuchenne zapachy, przyjazd dzieci czy wnukow - to wszystko czyni zwykly obiad bardzo magicznym.
Nigdy nie pilam alkoholu poza kilkoma kroplami przy wielkich okazjach ale gdy to wlasnie Krupnik, w okresie swiat jajokoniak/Adwokat. Lubie rowniez szampan ale musi byc slodki.
Udanych, milych i smacznych Swiat zycze.
teraz Krupnik to już niekoniecznie jest krupnik... producenci nieco zamanipulowali używając tej nazwy i na rynku pojawiła się (2010?) też zwykła, biała wódka z takim właśnie brandem... ergo, trzeba uważać przy ewentualnych zakupach, jeśli chcemy ten konkretny produkt w tradycyjnej wersji...
Usuńp.jzns :)
Nie znoszę słodkiego szampana, ale wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje. Adwokat - lubię, ale bardzo rzadko, jeśli skuszę się na deser lodowy, to lubię sobie go dodać do lodów.
UsuńPKanalia, chyba nie myślisz, że u mnie spożywa się "sklepowy" krupnik? Ja sobie krupnik robię sam, według staropolskiego przepisu (zresztą, przytoczyłem go kilka lat temu na tym blogu). I jest pyszny - tylko ja coraz mniejszą ochotę mam na tego typu napoje.
UsuńW wigilię wszystko smakuje inaczej, to prawda. Wesołych świąt!
OdpowiedzUsuńDziękuję były miłe, jak zawsze. Niestety, skończyły się, chłopcy się rozjechali, a mnie znów dopadły demony. Chyba zaraz pójdę biegać, mimo bolącego krzyża i kolana - bo inaczej mnie pokonają.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńBrawo dla Koleżanki Małżonki! Bez tych wszystkich robótek, które zarządziła, zupa grzybowa byłaby tak pospolita, jak ta w ciągu roku w zwykły dzień, o!
Miłego czasu poświątecznego i radosnego wejścia w nowy rok. Teraz może już być bez robótek.
Pozdrawiam serdecznie.
Spełniły się Twoje życzenia Nit. Było magicznie, a zupa, u nas barszczyk, ogrzała nasze serca.
OdpowiedzUsuń