Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 4 listopada 2022

Wpuszczony w kanał

     Gdy dentysta mówi: „Nie będzie bolało” – szykuj się na ból.

     Gdy dentysta mówi: „Trochę zaboli” – szykuj się na straszliwy ból.

     Gdy dentysta pyta: „Dać znieczulenie?” – wołaj „3 x TAK !!!”.

     A gdy dostajesz skierowanie na leczenie pod mikroskopem – szykuj się na nieziemską traumę.

     Dlaczego u dentysty wszystko boli trzy razy mocniej? Nie wiem, może dlatego, że cierpi nie tylko ciało, ale przede wszystkim duma. Człowiek unieruchomiony, z otwartą japą, w której ktoś grzebie jakimś szpikulcem, traci jakieś 20 do 30 punktów autorytetu. I to straszne poczucie bezbronności! I jeszcze te pytania ze strony dentysty, złośliwie zadawane, na które nie da się odpowiedzieć prosto „Ehe” albo „Ee”! No bo odpowiedz mu, gdy spyta Cię na przykład, dlaczego ten ząb w środku jest taki ciemny! Już on doskonale wie, że z gębą wypchaną wacikami i jakimś szpikulcem w zębie możesz tylko wydukać „O ye guo kay”. Tak też odpowiedziałem (znaczyło to: „Bo piję dużo kawy”). Ale chyba nikt wokół nie domyślił się sensu tych słów. Przynajmniej nie są obrażalscy, bo jeszcze zaczęliby się w tym doszukiwać np. obrazy treści religijnych – i dopiero by się narobiło! A w chwili, gdy stomatolog ma nad nami całkowitą i niepodzielną władzę, byłoby to ryzykowne.

     Piszę o tym, bo wczoraj zdobyłem nowe doświadczenie życiowe. Otrzymałem dodatkowe punkty: po +1 kolejno do Cierpliwości, Opanowania i Metafizyki (tutaj ograniczyłem się do wiary w Piekło). Zgłosiłem się bowiem (po 2 miesiącach – takie mamy terminy - i to prywatnie, bo na fundusz nie ma nic) z otwartym zębem trzonowym na specjalny rodzaj leczenia kanałowego.

     Ów specjalny sposób oznaczał, że cała operacja zostanie przeprowadzona pod mikroskopem. Nie wiedziałem, na czym to polega (i wcale nie żałowałem), ale wczoraj się, kurka wodna, dowiedziałem!

     Gdy już usiadłem na fotelu tortur, pani Pomoc Dentystyczna, o przepięknych, czarnych oczach, nacisnęła jakiś guzik i oparcie zaczęło opadać. Opadało i opadało, aż przyjąłem pozycję całkowicie horyzontalną i to jeszcze z głową odgiętą do tyłu. Ciężko mi się oddychało, bo zaczął zatykać mi się nos.

     - Co to ma być? – pomyślałem z przestrachem. – Operacja chirurgiczna? A jak się nie wybudzę z narkozy?

     - Dać panu znieczulenie? – spytała Pani Doktor.

     Kanałowe w obolałym zębie, na który dwukrotnie musiałem przyjmować serię antybiotyków, bo coś tam się paskudziło. Kilkakrotnie musiałem w nocy przyjmować po kilka tabletek przeciwbólowych, bo jedna nie działała. I ona mnie pyta, czy dać znieczulenie? Kiedy już sama myśl o grzebaniu w tym zębie wywoływała ostry ból!

     - Tak, poproszę – jęknąłem resztką sił.

     A po zaaplikowaniu mi zastrzyku, nałożono mi okulary ochronne. Nie nastawiło mnie to optymistycznie. To aż takie odłamki będą tu latały? Mało tego, zaczęto mi wpychać do ust jakiś balonik! Jakąś gumę ochronną, czy coś. W efekcie, przez cały czas – a trwało to prawie godzinę – mogłem oddychać wyłącznie przez przytkany nos.

     I zaczęło się!

     Grzebanie jakimiś drutami, wypalanie (widziałem dym), przepłukiwanie jakimiś chemikaliami (czułem zapach, smaku nie, bo ta guma), wiercenie, dłubanie, piłowanie i inne czynności, bardziej właściwe ślusarzowi niż dentyście. I jeszcze słyszę te uwagi! Gdybym nie wiedział, że sytuacja ani trochę nie przypomina intymnej, miałbym naprawdę robaczywe skojarzenia. I to od samego początku!

     - Załóż panu gumę, bo bez gumy, to tu nie ma się za to zabierać.*

     - Osiemnaście, albo czekaj, dłuższy, dziewiętnaście! Bo nie wszedł do końca. Najpierw czarny, potem niebieski i na końcu czerwony!**

     - Ale co on taki szeroki? Wszystko mi gdzieś wycieka! Daj jeszcze. Jeszcze. I jeszcze!***

     Ja jestem u dentysty, czy w domu uciech?**** A to tylko część uwag, bo większości nie rozumiałem w ogóle. Nawet nie znałem takich słów.

     Piłowanie tymi drutami trwało w nieskończoność. Piłowanie – zdjęcie – piłowanie – zdjęcie – przypalanie – płukanie – zdjęcie – i tak kilka razy.

     Gdy wreszcie zdjęto ze mnie tę gumę i okulary, ledwo żyłem. Gdy podniesiono oparcie do pionu, kręciło mi się w głowie, jak pijanemu. Miałem wątpliwości, czy powinienem siadać za kierownicę. Ale otrzeźwiałem natychmiast, gdy przyszło do zapłaty. Zacząłem żałować, że jednak nie jestem w domu publicznym. Nie znam cen z tej branży, ale pewnie tyle bym tam nie zapłacił. Wczasy w tym roku kosztowały mnie podobną sumę!

     Nigdy więcej… Już prędzej zdecyduję się na rwanie.

     Gdy już cudem dotarłem do domu, rzuciłem się w objęcia Towarzyszki Życia.

     - Nie masz pojęcia, co ja tam przeżyłem! – niemal zapłakałem jej w rękaw.

     - Wiem, też to miałam – odparła bezdusznie.

     Bezczelna!

     Jej zawsze musi być na wierzchu!

_______________________

* To o tej gumie ochronnej, którą mi wsadzono do ust! Zaklejała całe wnętrze jamy ustnej.

** Tu chodziło o jakieś pilniczki, czy druty, które pani wsadzała mi do kanału w zębie.

*** A to już w trakcie wypełniania jakąś gutaperką, czy czymś podobnym.

****To metaforyczna uwaga, bo to co przeżywałem, trudno było nazwać uciechą, nawet przy mocno rozbudowanej wyobraźni.


23 komentarze:

  1. Z własnego doświadczenia wiem, że wizyta u dentysty jest jak małżeństwo. Cierpisz, płacisz i oprócz stresu nic z tego nie masz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, powiedzmy, masz jakąś satysfakcję, gdy jest już po wszystkim. Chociaż nie wiem, czy to odpowiednia analogia.

      Usuń
  2. Powiem Ci, że u mnie kanałowe zadziałało na jakies dwa lata, po czym i tak musiałam ten ząb wyrwać.... Ale mam nadzieję, że byłam wyjątkowym przypadkiem i Ciebie to nie spotka. Znaczy w zasadzie jestem prawie pewna, że to moja kombinacja chorób i leków miała taki wpływ. Bo w tym czasie różne rzeczy mi sie dziwne działy w otworze gebowym szeroko pojetym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam niestety pewne przeczucia - a one zwykle mi się sprawdzają. Nie wiem, skąd się biorą.

      Usuń
  3. No nie wiem, czy nie zepsułeś roboty dentystkom. Po tym dokładnym opisie "za długi, za gruby, nie wszedł cały, coś tu wycieka", to czytelniczki przestaną wypuszczać swych partnerów do gabinetów stomatologicznych. Zdradzę Ci w sekrecie, że masz szczęście, że leczysz zęby w Polsce, a nie w Irlandii, bo to jest jedna z dziedzin, w których współczesna Polska ma nad Zieloną Wyspą przewagę na korzyść obywateli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak jest z tym w Irlandii? Tutaj narzekać mogę jedynie na ceny i terminy. A i tak mam fory, bo mój znajomy jest dentystą i zawsze jak go poproszę, to mi jakieś okienko znajdzie. Tylko tym razem nie mógł, bo tylko jeden gabinet w mieście potrafi robić to, co mnie robiono.

      Usuń
    2. Brak powszechnej dostępności do dobrych usług: Te lepsze gabinety mają ceny nie do przeskoczenia dla ludu. Gorsze gabinety właściwie nie leczą, tylko usuwają zęby, a ryzyko infekcji jest całkiem spore. Gdy pojedziesz do Polski na 2 tygodnie wakacji i planując leczenie w tym czasie 6 zębów, to pomimo zakupu noclegów, wyżywienia, opłacenia przelotu i transportu, i tak zapłacisz dwa razy mniej (pod warunkiem, że nie będziesz się chciał leczyć w Warszawie).

      Usuń
    3. A wiesz może, z czego te ceny wynikają? Ze zbyt małej konkurencji, czy może z wadliwych przepisów, których przestrzeganie przecież czasem sporo kosztuje. Bywają branże, w których usługodawca musi zdobyć szereg certyfikatów, niektóre bardzo kosztowne, co potem ma odbicie w cenach usług.

      Usuń
    4. Oj nie, nie mam pojęcia, a nie chcę zmyślać. Certyfikaty kosztują, to fakt, bez nich się z pewnością nie obejdzie, ale za to wyposażenie gabinetów stomatologicznych w porównaniu do ich polskich odpowiedników jest zaskakująco ubogie. Zaskakująco, bo jak wiesz, byłem wieloletnim pacjentem ichniej onkologii i tam niczego nie brakuje. Ja nawet materac przeciwodleżynowy już po 3 tygodniach leżenia dostałem (to cudeńko kosztuje 8 tysięcy euro).

      Usuń
  4. Dzieki Twej relacji dowiedzialam sie jak obecnie wyglada kanalowa reperacja zebow - bo nie mam z moimi problemow wiec co pol roku robia mi ich przeswietlenie i czyszczenie, to wszystko, a to jest bezbolesne.
    Pieknie Cie wymeczyli, wspolczuje. Komentarze rzeczywiscie dla kogos kto by tylko podsluchiwal bardzo mylace, latwo skojarzyc je z niewiadomo jaka ekscytujaca sesja.
    Oprocz naprawionego zeba zrobil sie inny dodatni skutek uboczny - otrzymalismy wspanialy opis Twej przygody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie kanałowe tak nie wygląda. To było bardzo nietypowe leczenie. Okazało się, że jeden z kanałów jest nie dość że niedrożny, to jeszcze jakoś dziwnie zakrzywiony i zwykłymi pilnikami nie dało się go wyczyścić. Stąd ta nietypowa sytuacja. Zwykle dzieje się to na normalnym fotelu, w normalnych warunkach.

      Usuń
  5. niedawno brany był u mnie pod uwagę motyw leczenia kanałowego w wariancie mikroskopowym, ale po analizie fotki rtg wyszło, że można się bez tego obejść, ogarnąć temat prościej i taniej, bez rwania zresztą również...
    przyznam, że dentofobem byłem długo, już od dziecka, nawet mi to schlebiało, że jest coś, czego się boję... ludzie się boją takich nielękowych uważając ich za psychopatów i choć nie boję się tej "łatki", to nie zależy mi na tym, aby się mnie bano, co najwyżej w jakiś wyjątkowych sytuacjach, gdy to jest faktycznie korzystne... jednak postęp w dziedzinie anestezjologii i terapia behawioralna u "mojej" doktor [RODO] wyleczyła mnie nawet z tego lęku...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, nieustraszeni budzą lęk. Zwłaszcza jako kierowcy ;)

      Usuń
  6. Klik dobry:)
    Aż się dziwię, że nie uciekłeś z tej leżanki tortur.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeżywałem już na fotelu gorsze tortury, ale nigdy jeszcze w takiej sytuacji. No i na leżąco. Nawet gdybym chciał uciec, w tej pozycji byłoby to trudne.
      Uciekać chciałem tylko wtedy, gdy dowiedziałem się ile mam zapłacić.

      Usuń
  7. Przerabiałem leczenie kanałowe pod mikroskopem. Dentysta wie że odmawiałem mu znieczulenia, więc kiedyś powiedział wiem że Pan jest twardziel, ale dam to znieczulenie. On się chyba wtedy czuł lepiej. Kiedyś zaś zadał pytanie - Pan to się chyba nie boi tej roboty przy zębach? Dlaczego Pan tak myśli? Bo Pan zawsze siedzi taki wyluzowany.
    Poczułem się podziwiany. Co do gadulstwa dentystów to już dawno powiedziałem że oni mają coś z fryzjerów i odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajomy dentysta zawsze twierdzi, że woli leczyć zęby kobietom, albo niewysokim mężczyznom. Wysocy podobno bardzo często mdleją. Nie mam pojęcia, dlaczego. I podobno im większy cwaniak tym szybciej odjeżdża. Tu jestem w stanie się zgodzić - aczkolwiek znam to z wielu innych sytuacji, nie z dentystycznego fotela.

      Usuń
  8. Naszym dentystą jest nasz kumpel. Siadam mu na fotelu i mówię ‚tylko pamiętaj, żeby nie bolało’. A on z miną wytrawnego rzeźnika, strzelając gumą od rękawiczki pyta ‚a bolało cię kiedyś? Jak już odpękamy rytuał on zaczyna się znęcać, ale mu wybaczam bo fantastyczny z niego człowiek😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Nigdy nie bolało? A może po prostu Ty, jako kobieta, znasz inną definicję bólu? Bo zauważyłem, że kobiety bagatelizują, a bawet w ogóle nie zwracają uwagi na takie tragedie jak ból głowy, czy ukłucie się szpilką.

      Usuń
    2. Oczywiście, że bolało, ale ufam kumplowi i wiem, że inaczej nie może mi pomóc. Wybaczam, bo, jak napisałam, fajny z niego kumpel😉

      Usuń
    3. I tak cud, że dentysta potrafi być kumplem. Zwykle nikt go nie lubi.

      Usuń
  9. Miałam i to nieraz takie leczenie-zatem wiem, co mężczyzna musi przeżyć, bo bolało faktycznie.
    Idąc do dentysty nie myślę o bólu, tylko o tym, żebym wreszcie miała coś zdrowego!

    OdpowiedzUsuń
  10. To widzę, że spotkały Cię uciechy niczym z salonu BDSM :))).
    Podobne metody stosuje mój dentysta, na wizyty u którego oszczędzam nieraz cały rok, a na ostatnią porządną operację upiększającą zgryz i przy okazji wygląd klawiatury to nawet dłużej.
    Tej gumy nie cierpię! Staram się prosić o zabieg bez, bo też nie mogę oddychać.
    I całe piłowanie, ścinanie, podgrzewanie tych naprawianych zębów byłoby naprawdę trudne do zniesienia gdyby nie to, że mój dentysta jest nie tylko mistrzem w swoim fachu, ale ma doskonały kontakt z pacjentem, nawet w tym bezwolnym stanie.
    Jego fachowość plus dowcipy przez cały czas trwania zabiegów, przed i po oczywiście też, sprawiają, że wracam do niego chętnie już od lat, nawet jeśli muszę uciułać zawsze pokaźną kwotę na zabiegi. :)
    Tak więc gratuluję, że się przemogłeś i życzę, żeby zabieg okazał się skuteczny.

    OdpowiedzUsuń