Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 15 listopada 2024

O zadziwiającej zmianie przepisów

      Na razie, tylko planowanej. Chociaż, czy powinna mnie ona dziwić? Był czas przywyknąć przecie, jak mawiała stara Pawlakowa.

     Przeczytałem dziś artykuł o planowanej zmianie przepisów drogowych. Oczywiście, planuje się zaostrzenie kar - to chyba jedyne, co resort sprawiedliwości potrafił zawsze. Tymi zaostrzonymi karami zwykle karane są nic nie znaczące płotki, podczas gdy rekiny śmieją się prokuraturze w nos. Mimo to, zaostrzenie kar występuje w każdym przypadku zmiany jakiegokolwiek przepisu. Mam swoją teorię na ten temat. Uważam, że na formularzu wniosku o zmianę przepisów, ktoś przez pomyłkę na stałe umieścił punkt 1. - Zaostrzenie kar - i nie da się go w żaden sposób stamtąd usunąć.

     Co mnie jednak zbulwersowało, to jeden konkretny zapis. Otóż, za złapanie kogoś na prowadzeniu pojazdu, pomimo zasądzonego wcześniej zakazu, tego kogoś skaże się na... Uwaga, mocne! Dożywotni zakaz prowadzenia pojazdu! Czyli kogoś, kto absolutnie nic sobie nie robi z zasądzonej kary, trzeba skazać na taką samą karę, tylko w większym wymiarze, aby dalej mógł sobie nic z niej nie robić. Ale za to jak brzmi!

     Wyobraziłem sobie przechwałki takich recydywistów:

     - Ty to cienias jesteś! Ty sobie nic nie robisz z pięcioletniego zakazu, a ja - z dożywotniego! I kto tu ma dłuższego?

     Mam pytanie do pana ministra Bodnara - na jaką karę zostanie skazany recydywista, przyłapany za kółkiem, pomimo dożywotniego zakazu? Ma pan zamiar rozszerzyć karę i dowalić mu zakaz prowadzenia również po śmierci? W sumie, wcale by mnie to nie zdziwiło, biorąc pod uwagę fakt, że ów recydywista nie ma innego wyjścia i akurat do tego zakazu będzie musiał się zastosować...

     Niedawno minister sprawiedliwości, niejaki Ziobro, a mam nadzieję, że już niedługo Zbigniew Z., w podobny sposób "walczył" z pedofilią w Kościele. "Zaostrzał kary". Skutek tego był taki, że zamiast uniknąć kary pięciu lat pozbawienia wolności, ksiądz-pedofil unikał kary dziesięciu lat pozbawienia wolności. Ani minuty ów nadęty chłopiec z pistoletem nie poświęcił problemowi unikania kary przez sprawcę przestępstwa, poprzez wyeliminowanie pierwszego kroku - zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.

     A miała być nowa jakość...

wtorek, 5 listopada 2024

Pohalloweenowo

     Mój stosunek do święta Halloween nieco ewoluował w czasie.

     Generalnie, uważam że bezmyślne przeszczepianie obcych nam kulturowo świąt, nie jest zjawiskiem pozytywnym. Choćby dlatego, że traci na tym samo święto, wyprane z wszelkiej głębszej treści. Coś co jest normą np. w USA, u nas wciąż wygląda sztucznie. Z drugiej strony, Halloween to przecież tylko zabawa i dotyczy głównie dzieci, które i tak nie zastanawiają się nad jego sensem, tylko zwyczajnie się bawią. Więc choć początkowo spoglądałem na zjawisko niechętnie, po pewnym czasie wzruszyłem ramionami, zaakceptowałem rzeczywistość i sam zacząłem w tym dniu zaopatrywać się w słodycze, na wypadek wizyty małych stworków nie z tej ziemi.

     Rozumiem jednak tych, którzy takich praktyk nie pochwalają. Ale zupełnie nie rozumiem tych, którzy czują się w obowiązku ukarania jego uczestników, poprzez dodawanie do cukierków gwoździ, szpilek, czy ostrzy z temperówek.

     O tym, czym to może grozić, aż boję się pomyśleć. To przecież może się skończyć nawet śmiercią dziecka! Czy idioci, którzy się tego dopuścili, zdają sobie z tego sprawę? Chcę wierzyć, że nie, ale trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś może mieć aż tak mało komórek mózgowych.

     Najgorsze, że ucierpieć może niczego nie świadome dziecko, któremu nawet przez myśl nie przeszło „niszczenie katolickich wartości”, czy „zanieczyszczanie polskiej, narodowej tożsamości obcymi, satanistycznymi wzorcami”. Ono zwyczajnie chce wziąć udział w zabawie – takie odwieczne prawo dziecka. Naprawdę, drogie bezmyślne jełopy, chcecie mścić się na DZIECIACH?

     Zapewne w zamyśle (zamysł – ale absurdalnie to brzmi w przypadku mezmózgiego palanta!) takie „ukaranie” dziecka miało na celu wymuszenie jego rezygnacji z tej zabawy w przyszłych latach. Dziecko się zniechęci, rodzice przestraszą i zabronią – i cel osiągnięty.

     Ale sam fakt, że idiota ma być w tej grze zwycięzcą, oburza mnie do głębi. Dlatego postuluję nieco inny scenariusz.

     Proponuję, aby w przyszłym roku dzieci starannie segregowały otrzymane słodycze i zapisywały sobie, skąd je zebrały. To niewielka cena w zamian za własne zdrowie i życie. Raz można się poświęcić. A potem, już razem z rodzicami, dokładnie je przejrzały i w przypadku stwierdzenia tzw. „działalności kretyna”, rodzice natychmiast zgłaszają ten fakt na policję. Ale natychmiast, żeby przygotowana zawczasu grupka zaprzyjaźnionych z policjantami dzieci zdążyła dokonać prowokacji i udać się pod wskazany adres. Tam, od razu skończyłoby się interwencją policji i wyprowadzeniem potencjalnych morderców w kajdankach, przy świetle reflektorów.

     Odpowiadać powinni za próbę morderstwa – bo mimo wszystko, trudno mi uwierzyć, że nie zdawali sobie sprawy, jakie skutki może pociągnąć za sobą taki czyn.

     A wszelkiej maści klerykom proponuję zamknąć w tym dniu jadaczki i nie wspominać o „promowaniu satanizmu”, o „oddawaniu się diabłu”, czy o „pogańskich obrządkach” – bo takie zachowanie owych jełopów jest skutkiem również takich wypowiedzi. Niech odbębniają sobie swoje czary, a do cudzych się nie mieszają.