Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 17 grudnia 2021

Wyprawa do Raju

    Muzeum Porsche znajdowało się jeszcze bliżej, niż odwiedzone poprzednio muzeum Mercedesa. Zaledwie kilka przystanków kolejką. Trafiliśmy bez problemu. Zresztą, logo muzeum było bardzo charakterystyczne i widoczne z daleka. I nie da się ukryć, bardzo kiczowate.

To zdaje się prawdziwe samochody - bo tu o takie łatwiej niż o rzeźby

     To muzeum różniło się od poprzedniego, choć i tu zastosowano ekspozycję chronologiczną. Trzeba jednak pamiętać, że Porsche nie jest firmą tak wszechstronną jak Mercedes, tylko wyspecjalizowaną w produkcji samochodów z określonego sektora. Stąd też mniej czasu kosztowało nas zwiedzanie, bo mniej było do pokazania.

     Na początku konstrukcje eksperymentalne. Można je nazwać pionierskimi, ale trzeba pamiętać, że Ferdinand Porsche był o wiele młodszy od takich osobistości jak Gottlieb Daimler, czy Carl Benz, którzy stworzyli podwaliny motoryzacji i których popiersia widniały w poprzednim muzeum (obok Otta i Maybacha). Jego konstrukcje były więc późniejsze, a przez to również bardziej zaawansowane i bardziej przypominały samochody niż bryczki bez dyszla. Pozwoliłem sobie uwiecznić jeden z jego pierwszych samochodów. To konstrukcja z 1900 roku. I – uwaga, mocne – wyposażona jest w napęd HYBRYDOWY. Zwróćcie uwagę na masywne przednie koła. Znajdują się w nich silniki elektryczne. Jednostka spalinowa jest niewidoczna – o jej obecności świadczy jedynie chłodnica, czyli ten niewątpliwie przydający mu uroku zestaw mosiężnych, użebrowanych rurek z przodu.

Zwróćcie uwagę na masywne kołpaki w przednich kołach

     Generalnie, pasją Ferdinanda Porsche był napęd elektryczny, czego nie udało mu się w zasadzie wprowadzić do żadnego seryjnie produkowanego pojazdu. Taki właśnie napęd zaproponował do niemieckiego czołgu PzKpfw VI, zwanego Tygrysem, ale niedopracowana jeszcze, a przez to zawodna konstrukcja poległa z kretesem w konkursie z klasycznym napędem. Ulepszoną wersję zastosował później w największym czołgu, jaki kiedykolwiek w historii zbudowano – efekt megalomanii Hitlera – przewrotnie nazwanym Maus („Mysz”). Zbudowano tylko dwa prototypy, jednego nawet nie dokończono. Ten skończony znajduje się dziś w podmoskiewskim muzeum w Rosji. Zapewne jako łup wojenny. Stąd w muzeum znajdowała się jedynie jego makieta.

     Tak, tak, nie można zapominać, że choć Ferdinand Porsche uważany był (i słusznie) za genialnego konstruktora (jest autorem około tysiąca patentów), jego współpraca z nazistami w dziedzinie pojazdów militarnych kładzie się cieniem na jego osobowości. Choć on sam nazistą nie był, żadnych zbrodni nie popełnił (powojenna sojusznicza komisja śledcza nie postawiła mu żadnych zarzutów), a polityką w ogóle się nie interesował, nie przeszkadzało mu to we współpracy i czerpaniu z tej współpracy zysków i zaszczytów. I to nawet wtedy, gdy w jego fabryce zatrudniono więźniów z obozów koncentracyjnych. Na jego usprawiedliwienie mogę tylko wspomnieć, że wtedy w Niemczech ktoś taki jak on miał wybór jedynie między współpracą, a kulką, a on sam zdawał się w ogóle nie dostrzegać nawet tego oczywistego faktu – do tego stopnia wzrok zasłaniały mu jego konstrukcje.

     To muzeum było bardziej adresowane do takich osób jak ja. Było bardziej techniczne niż poprzednie – skupiło się na patentach i niezwykłych konstrukcjach elementów samochodów. Dla mnie, choćby z racji zawodu, niezwykle interesujące. Fotek nie robiłem, ale pewnie i tak dla większości z Was byłyby one niezrozumiałe. Już sobie wyobrażam te komentarze. Co ten Nit w tym widzi? Dwie rurki, połączone jakimś wihajstrem – no co w tym takiego niezwykłego? A to co? Po prostu wygięty pręt. Nic specjalnego, mój szwagier też ma taki i wiesza na nim wiadro w piwnicy! Wiec postanowiłem skupić się na tej piękniejszej części ekspozycji. I nie, wcale nie chodzi mi hostessy, tylko o samochody. Bo gdyby samochód był kobietą, to tam prezentowały swoje wdzięki same Miss Uniwersum.

     Miłośnicy motoryzacji z pewnością wiedzą, że Ferdinand Porsche był głównym konstruktorem, w zasadzie twórcą Volkswagena (twórcą późniejszej firmy Porsche był jego syn, również konstruktor). Zatem popularnego Garbusa nie mogło tu zabraknąć. Włącznie z przekrojem jego charakterystycznego silnika, czterocylindrowego boksera, w którym można było prześledzić w ruchu wszystkie pracujące mechanizmy. Wersji Garbusa też pokazano niemało. Byłem pewien,  że mam jakieś fotki, ale albo mi się pomyliło, albo skasowałem je razem z pionierskimi konstrukcjami z Mercedesa. Za to później też było czym nacieszyć oko. Oj, było!

     Tym modelem zdaje się jeździła Kelly Mc’Gllis w filmie „Top Gun”. Tylko tamten miał inny kolor.

Porsche 356 - Top Gun  pełną gębą

     Potem zaczęły się pierwsze modele dobrze wszystkim znanej dziewięćset jedenastki.

Porsche 911

     Zawsze podobał mi się też model 944, ale też zawsze marzyłem o czerwonym. Tym razem zmieniłem zdanie. Ten jaskrawozielony samochód przyciągał wzrok jak magnes.

Porsche 944

     Skoro Porsche, nie mogło zabraknąć wyścigówek. To przecież specjalizacja firmy. Te sfotografowałem specjalnie dla Drugorodnego – to bolidy wyścigowe klasy DTM.

Bolidy DTM - w takich ścigał się niedawno Robert Kubica

     No i coś dla mnie. Pamiętam, to był rok 1985. Wtedy to po raz pierwszy Telewizja Polska pokazała transmisję z wyścigów Formuły 1. Pamiętam, że aktualnym mistrzem świata był wówczas Alain Prost, prowadzący biało-czerwonego McLarena z silnikiem Porsche. McLaren stosował ten silnik jeszcze w przyszłym sezonie, w którym Alain Prost zapewnił sobie kolejny mistrzowski tytuł. A oto i samochód, na którym tego dokonał. I to nie TAKI samochód, tylko TEN samochód!

McLaren Porsche Alaina Prosta z 1986 r.

     I dowód na prawdziwość moich słów.

Zbliżenie

     Nie zabrakło i takiego samochodziku i to w skali 1:1. To jednoznaczny dowód na to, że samochód jest kobietą. Przy okazji dowiedziałem się, że ten model w rzeczywistości w ogóle nie istniał. Zbudowano go specjalnie na potrzeby filmu „Auta”. Choć przypomina model 911, ma nieco przerobiony przód, podwyższony dach i skrócony dystans między osiami.

Prawdziwa Sally

     Dalej – same cudeńka! Tego tam naprawdę nie brakowało. Aż chce się otworzyć drzwi, wgramolić za kierownicę, wystawić łokieć i zamruczeć silnikiem. Ale nic z tego. Pandemia!

Czy to nie jest Raj?

     Ale aby trochę złagodzić ten rygor, wystawiono jeden kabriolet, do którego pod warunkiem uprzedniej dezynfekcji można było wsiąść i poczuć się przez chwilę jak milioner. A raczej syn milionera, bo sam milioner nie ma czasu na rozbijanie się takim wózkiem – on musi zarabiać swoje miliony. Zezwolono nawet na chwilowe zdjęcie maseczki i strzelenie sobie fotki. Nie omieszkałem skorzystać z okazji, tylko w jej oficjalnej wersji dorysowałem sobie nieco przystojniejsze ryło, żeby nikogo nie straszyć. Zapewniam jednak, że cała reszta to ja, we własnej osobie.

A to ja w CUDOWNEJ bryce

     Wychodząc z muzeum, jednogłośnie stwierdziliśmy, że przyszły weekend też spędzimy w muzeum.

     - Godzinę drogi stąd jest świetne muzeum techniki!

     - I mają tam Concorde’a!

     - I samoloty z czasów wojny!

     - I pełno czołgów!

     - A jakie wozy!

     - I ile bolidów!

     Jak oni potrafili przekonać! Kolejny weekend miałem więc zaplanowany.


20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Doskonały wybór! Silnik rzędowy, 6-cylindrowy, z przodu, napęd klasyczny na tył. Kiedyś w Kołobrzegu widziałem takiego przerobionego na gaz...

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ale do niego trzeba mieć odpowiedni ubiór - z epoki. Taki z amerykańskich lat 60.

      Usuń
    2. Poszukam w szmatlandzie. Jak dostarczysz mi samochód, to jakoś te ubrania wynajdę.

      Usuń
  3. Rower, proszę... Taki bez zbędnych udziwnień, niepotrzebnych gadżetów i zbytecznych wichajstrów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roverów tu nie ma. To jest Porsche.

      Usuń
    2. Oj, mógłbyś się zdziwić. Inżynierowie z Porsche projektowali m.in. małe urządzenia AGD, np. czajniki elektryczne.

      Usuń
    3. No, ale chyba nie z logo Rovera?

      Usuń
  4. Nine Eleven czyli 911 dla mnie - czarne. Ale czerwone tez bym wziela😉 To byl i jest samochod moich marzen, ktorych z roznych wzgledow nie da sie zrealizowac. Piekne muzeum, ale zebys zzielenial z zazdrosci ( jak i ja zzielenialam) , to ci powiem ze bylam na Genewa Car Show w 2011 - i tam byly takie auta , lacznie z bolidem Hamiltona i calej Formuly 1, ze mozna bylo pasc z zachwytu. I mozna bylo do nich wsiadac! Widok z tamtej imprezy nie do zapomnienia i nie do powtorzenia 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci w sekrecie - dla mnie też 911 czarny. Ale jakby ktoś marzył o tym, aby mi taki wóz sprezentować, brałbym nawet różowy gaciowy.

      Usuń
  5. Doskonały cicerone jesteś! Poproszę o kolejne muzea.

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie, wygląda rajsko, choć gdybym miał wybór, to prywatnie urządzałbym raj samochodami z poprzedniej notki. Nie przepadam za modelami, w których sport wypiera klasyczną elegancję, więc jeśli cabrio, to Morgan, jeśli sportowe coupe, to Aston Martin. Bliższy temu rodzajowi urody jest Mercedes.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno o Astona Martina w Stuttgarcie, więc zachwyciłem się Porsche. Gdybym zwiedzał muzeum w Wielkiej Brytanii, pewnie tez byłbym zachwycony. Generalnie, najbardziej podoba mi się zawsze ta bryka, która jest bliżej. Pewnie z powodu lenistwa.

      Usuń
  7. A mnie się najbardziej podoba jednak ten pomnik-konstrukcja z pierwszego zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Prawda, ma swój urok. Ja jednak najchętniej wyjechałbym tym, w którym siedziałem. Głównie dlatego, że z tego kubełkowego fotela ciężko jest się wygramolić.

      Usuń