Zawsze w szkole uczono mnie, że struś to nielot. Jest jak nieudany samolot, który nie potrafi oderwać się od ziemi. Nic a nic mnie to nie dziwi, bo do latania potrzebna jest choćby minimalna doza inteligencji. A gdy spojrzeć na ten głupi dziób, opada człowiekowi wszystko. Już wiadomo, że mamy do czynienia z debilem.
Potęga umysłu strusia manifestuje się głównie podczas obskubywania metalowego ogrodzenia z zielonej, polietylenowej powłoki. Nieważne, że nie smakuje. Nieważne, że szkodzi. Nieważne, że niestrawne. Ważne że zielone!
I powiedzcie sami – dalibyście temu stworzeniu możliwość latania? To tak, jakby wyciągnąć opóźnionego w rozwoju szympansa i posadzić go za sterami samolotu! Katastrofa pewna!
Ale nawet wśród strusi są wyjątki.
Jest jeden, prawdopodobnie na pobliskiej farmie. Jastrząb inteligencji, as improwizacji, McGyver pomysłowości. Prawdziwy wojownik nocy.
Na pozór niczym nie różni się od innych strusi. Zapewne bawi go, gdy przybiera na swą inteligentną twarz minę imbecyla i nabiera wszystkich wokół. Nikt go nie rozpozna. Jest niesamowicie sprytny. Swój kamuflaż posunął nawet do tego stopnia, że też udaje obskubywanie ogrodzenia. Wprawdzie nie łyka tego, jak jakiś idiota, ale kto by tam zwrócił na to uwagę.
Gdybym miał zgadywać, po co on to robi, stawiałbym na wywiad. Jak niegdyś rotmistrz Pilecki, dał się zamknąć na farmie, aby obserwować i zbierać informacje – a wszystko to po to, aby świat dowiedział się o obozach zagłady dla strusi.
I jest ich więcej! Przypuszczam, że to jakiś oddział cichociemnych strusi senegalskich, zrzucony przez Greenpeace na tereny naszego kraju.
Raz na jakiś czas, nasz znajomy struś wymyka się niepostrzeżenie z farmy. Zawsze nocą. Poczeka, aż wszyscy zasną i wojskowym, świetnie wyszkolonym sposobem przeskakuje ogrodzenie. Płot prawie trzy metry wysoki, na zwykłego strusia wystarczy, ale struś komandos nie takie przeszkody pokonuje.
A potem…
Teraz uwaga, mocne!
Struś rozpędza się po polu. Biegać umie równie dobrze jak każdy inny przedstawiciel swego gatunku. Ale w pewnym momencie rozpościera skrzydła i… Wznosi się w powietrze!
Cóż, jest to struś. Nie da rady wystartować z miejsca, jak jakiś wróbel. Masa swoje robi. Musi więc startować z rozbiegu. Praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb!
Sztukę nawigacji ma zaliczoną na piątkę. Nie przysypiał na wykładach, to pewne! Potrafi obserwować światła, pojawiające się w mniejszych i większych miejscowościach, zna położenie gwiazd, no i zapamiętał dokładnie mapę okolic. Bezbłędnie kieruje się do umówionego punktu – na pewne osiedle, na skraju miasta. Tam, na jednym z bloków, na czwartym, najwyższym piętrze, musi znaleźć umówiony balkon. Ląduje na nim delikatnie i czeka. Niedługo. Już po chwili zjawia się drugi struś, równie dobrze wyszkolony i siada obok niego na poręczy balkonu. Następuje przekazanie informacji. Ponieważ raport został przygotowany już wcześniej, nie zabiera to dużo czasu. Już wkrótce jeden ze strusi rozkłada skrzydła, pochyla się i, wykorzystując różnicę wysokości, rozpędza się w locie pionowym, by tuż nad samą ziemią złapać siłę nośną i wzbić się w górę. Nasz struś czeka jeszcze kilka minut i robi dokładnie to samo. Po kilku minutach jest już na swojej farmie. Znów przybiera idiotyczny wyraz twarzy i kieruje się w stronę zagrody, gdzie śpią już inne strusie.
A skąd o tym wiem?
Wywnioskowałem!
Bo niemożliwe jest, żeby inne, mniejsze ptaki, w ciągu jednej nocy, tak dokumentnie zasrały mi balkon!
I już wiem, że jednego ze swoich drzewek bonsai już nie odratuję. Niestety, tego najcenniejszego.
widziałam kiedyś przelatujące i zrzucające "desant" łabędzie.... może weź je pod uwagę?... :)))))
OdpowiedzUsuńPS. szkoda drzewka...
Niemożliwe. Aż tak precyzyjne to bombardowanie nie jest.
UsuńA może masz nad balkonem jakieś ptasie gniazdo, którego nie zauważyłeś? W naszych blokach ptaszydła maja gniazda w otworach wentylacyjnych. Część ADM pozamykała kratkami, ale te pozostałe są bardzo przez ptaki eksploatowane i ludzie z ostatnich pięter narzekają na brudne okna i parapety. Szkoda tego bonzai!
OdpowiedzUsuńNie mam gniazda - a bardzo żałuję, bo sam próbowałem przekonać administrację, żeby założyła budki dla jerzyków.
UsuńZresztą, to musiałoby być gnieździsko, a nie gniazdo. Tak naprawdę głównym podejrzanym są gołębie grzywacze. Kiedyś unikały człowieka, jak mogły. Dziś, gdy idę chodnikiem, nie tylko nie uciekają, ale nawet taki nie chce człowiekowi ustąpić. W końcu ustępuje, ale z jaką miną!
A u nas jakoś wyraznie ich populacja spadła- w tym roku widziałam zaledwie dwie pary. Tych zwykłych, skalnych gołębi też mniej, bo w ub, roku dość często gościł tu jastrząb.Wyparowały też gawrony, bo ADM przycięła szczyty topól, na których zwykle gniazdowały.
UsuńMiłego;)
Czyli jest nadzieja - ostatnio widziałem nad blokiem krogulca i dwie pustułki. Maleństwa to wprawdzie, ale skoro zaczynają pojawiać się drapieżniki, to może w końcu pojawi się coś większego.
UsuńWiedziałam od początku, że to Twój balkon jest miejscem spotkań strusiego wywiadu :))
OdpowiedzUsuńA co znaczy zasrany balkon, to wiem.... Mam za sobą wygraną (!) walkę z białymi, wgryzionymi w kafle plamami. Poprzedni lokator nic z tym nie robił i chyba sam hodował jakieś strusie....
Udało się za trzecim podejściem, mieszanką gloriksu z octem do sprzątania i szczoteczką do zębów....
Mnie się jeszcze nie udało wszystkiego zedrzeć, a drzewka i tak musiałem przesadzić, bo ostatnia wichura porozbijała mi skorupy w drobny mak., Dobrze, że nikomu na głowę nie spadło.
UsuńI to jest to, Nitagerze. Na tej samej zasadzie inny agent przyjmujący dla niepoznaki minę psychopaty dostrzegł, że niemożliwe jest, by podczas podchodzenia do lądowania pewnego poradzieckiego samolotu wpuszczać do kokpitu PiSowską wycieczkę bez uprzedniego założenia delikwentowi kaftana i knebla. I co z tego, że prawa fizyki, że zupełnie niefajnie jest przypieprzyć skrzydłem będąc 5 metrów nad ziemią w brzozę, skoro to przecież niemożliwe, żeby załoga polskiego samolotu popełniła taki błąd, przewożąc w dodatku Pierwszego Pasażera bez klatki bezpieczeństwa (podobnej do tych, w której się przewozi szympansy czy goryle do zoo, tyle że wykonanej ze złota i przyozdobionej biało- czerwonymi chorągiewkami).
OdpowiedzUsuńP.S.
Zupełnie nie wiem dlaczego tak mi się skojarzyło, nie wykluczam, że chodzi o uraz psychiczny, jakiego doznałem obserwując rozwój teorii trotylowych. Korzystając z tego, że będę opublikowany w sieci, pozdrawiam Agenta Antoniego (w skrócie AA) tradycyjnym ECIEPECIE WOLSKO!
Podobno w Poznaniu, z okazji rocznicy Czerwca ma odbyć się "apel poległych pod Smoleńskiem". Paranoja! Czy tylko my widzimy, że rządzą nami debile?
UsuńStrusie nie strusie -drzewka szkoda. Ty dobrze nasłuchuj co mordy drze nad ranem a co wieczorem..I na poręczy balkonu zainstaluj sztuczna figurkę jakiegós ptakożernego ptaka(orlika albo coś)Widzę tutaj takie rozwiązania - te rózne srające omijają taki balkonik..tak na wszelki wypadek bo to nuż jakiś agent wrogiego wywiadu??
OdpowiedzUsuńTo jest myśl! Jakiegoś drewnianego orła! Albo sokoła wędrownego. Który raz na jakiś czas poruszy głową, albo skrzydłami...
UsuńA pomyśl, co by było gdyby krowy latały... :D :D :D
OdpowiedzUsuńDostawy mleka odbywałyby się drogą powietrzną.
Usuń