Starość zaatakowała na tyle, że nie pamiętam już, o jaką zbiórkę chodziło. Zdaje się, że o pomoc świąteczną, aczkolwiek nie była to WOŚP, bo impreza odbywała się w grudniu. Chyba PCK, albo Świąteczna Paczka - pewności nie mam.
W skrócie polegało to na tym, że wolontariusze stali ze skarbonkami w hipermarketach i mieli obowiązek uśmiechać się do klientów w nadziei, że któryś wspomoże datkiem potrzebujących.
Mój Młodszy uznał, że cel jest szczytny i postanowił w tym uczestniczyć, razem z kilkoma kolegami. Aczkolwiek coś mi mówi, że bardziej chodziło mu o własny cel, jakim miało być spotkanie z pewną koleżanką…
Ponieważ Młodszy nic, ale to nic nie bierze na poważnie, musiał oczywiście nam opowiedzieć, jak to odda skarbonkę z pozostawioną w środku pęsetą, która „mu wpadła i nie dał rady wyciągnąć”. Długo zastanawiał się, jak zareagowałby na to organizator zbiórki. Miałem nadzieję, że do swego zadania podejdzie poważniej. Oczywiście, myliłem się…
Ponieważ było zimno, wolontariusze stali tylko po godzinie, po czym się zmieniali. Gdy Młody z kolegą stanęli z puszkami, podszedł do nich starszy człowiek, poruszający się o kulach. Spytał, czy popilnują mu kul, bo gdy weźmie wózek, potrafi się na nim oprzeć i obyć się bez nich. Wozić ze sobą kule to trochę kłopotliwe, sami rozumiecie. Zwłaszcza przez dział monopolowy, gdzie przypadkowe zahaczenie wystającą z wózka kulą o regał, może skutkować poważna dziurą w budżecie domowym. Młody, oczywiście, zgodził się chętnie. Starszy pan ruszył między regały, a Młody stanął ze skarbonką w jednej ręce i kulami w drugiej.
Ale kule nieporęczne. Potrzymał chwilę, spróbował zmienić chwyt - i z trzaskiem wylądowały na posadzce, o mało nie ogłuszając pewnej pani. Próbował oprzeć o ścianę – wywróciły mu się kilka razy.
- Uważaj, bo się potrzaskają te takie te… - kolega wskazał na wystające części nieznanego nazwiska. Młody zerknął, pomyślał i uznał, że te takie te istotnie mogą się potrzaskać, więc wsadził sobie jedną kulę pod pachę. Okazało się, że pasuje na długość, więc nie namyślając się więcej, umieścił obie pod pachami. Od razu zrobiło się wygodniej, gdy mógł się na nich oprzeć. Nogi przestały go boleć…
Starszy pan był w sklepie bardzo długo. Gdy wreszcie wyszedł i dziękując wylewnie odebrał swoją własność i wrzucił datek do grzechoczącej puszki kolegi, bo u Młodego nic już nie chciało się zmieścić. Była pełna.
Młody twierdził później, że była to zasługa wyłącznie jego osobistego uroku, i fakt, że stał o kulach, nie ma z tym absolutnie nic wspólnego – ale jakoś mnie to nie przekonuje.
- Po prostu, zmanipulowałeś ludzi! – oświadczyłem. – Zagrałeś na ich uczuciach! Fakt, nieświadomie, ale i tak nie było to uczciwe.
Młody wzruszył ramionami.
- Jeśli dzięki temu będzie kilku głodnych mniej…
Nie dokończył, bo zasiadł do Counter Srtike’a, gdzie zaczął mordować kolegów z kałacha.
Ot, dobroć z niego wylazła…
_________
* Internetowa strzelanka, gdzie dwie drużyny graczy z całego świata eksterminują się wzajemnie, ze wszystkiego co strzela, wybucha, tnie, kłuje, albo prowadzi do otyłości robi inne nieprzyjemne rzeczy.
:) Dooobry Młody - faceci już tak mają :) bez względu na wiek
OdpowiedzUsuńJak mają? Bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałem.
Usuńciekawe, czy mój Młody nie gra przeciwko Twojemu w tego CS-a?... :))))
OdpowiedzUsuńja Ci powiem, że nie ważne jak, ważne, że Młody przyczynił się do szczęścia innych... :)
Jeśli Twój Młody gra dzień w dzień popołudniami, to niemal pewne, że się spotkali.
Usuńjakbyś przy tym był normalnie... :))))
UsuńMam jednego w domu, to wiem ;)
UsuńTwoja relacja budzi we mnie optymizm. Młody instynktownie postępuje tak, jak należy: opieka dla potrzebujących, śmierć dla wrogów. Jakże to odmienne od rządzącego obecnie państwami naszej cywilizacji zdegenerowanego, lewackiego pokolenia, które realizuje cele dokładnie odwrotne.
OdpowiedzUsuńŚmierć dla potrzebujących, opieka dla wrogów? - dobre :-))
Usuńjezusicku!!!... opieka nad potrzebującymi i śmierć dla wrogów to przecież czysty laveyanizm :)...
Usuńkażdemu się zdarzy coś rozsądnego powiedzieć, nawet z przeciwstawnych opcji
UsuńSam jestem przedstawicielem zdegenerowanego lewactwa, ale nie zauważyłem, żebyśmy postępowali odwrotnie. Może po prostu wrogów widzimy w innym miejscu, niż Prawdziwi-Polacy-Patrioci (koniecznie wymawiane bez przerw między wyrazami), podobnie jak potrzebujących.
UsuńJak na przedstawiciela zdegenerowanego lewactwa trochę za mało się starasz.
UsuńZa mało? Uważam, że homoseksualiści powinni mieć prawo legalizacji związków na prawach małżeństwa, a nawet dopuszczam sytuacje, w których mieliby prawo do adopcji. Uważam, że religia powinna być sprawą indywidualną każdego człowieka i należy przeprowadzić całkowity rozdział Państwa i Kościoła. Uważam, że religia powinna zniknąć ze szkół. Uważam, że prywatne przedsiębiorstwa pracują lepiej i jestem gorącym zwolennikiem prywatyzacji, przy czym nie patrzę, jakiej narodowości jest inwestor, bo kapitał nie ma narodowości. Uważam, że polskość, jaką proponuje nam katoprawica, polegająca na wzniosłych hasłach, wymachiwaniu chorągiewką i podejrzliwości do wszystkich obcych, to jest nienormalność. Nie mam nic do Żydów, Niemców, ani Rosjan. I jeszcze na dodatek uważam, że nie było żadnego zamachu w Smoleńsku. Mało?
UsuńDziękuję za szczerą wypowiedź.
UsuńUważam, że swoją niechęć do "katoprawicy" wyrażasz prowokacyjnie określając się lewakiem.
Natomiast odnośnie przedstawionych tez: z niektórymi się zdecydowanie nie zgadzam - np. adopcja i małżeństwo dla gejów, z niektórymi się zgadzam, np. ogólne poparcie prywatyzacji ( z wyjątkiem niektórych dziedzin strategicznych, odrzucenie chorobliwej niechęci do wszystkich obcych. Większość tych tez jest ogólna i stanowi punkt wyjścia do dyskusji.
Np. "całkowity rozdział Państwa i Kościoła" - w niektórych państwach wprowadzono nakaz zdejmowania krzyży z budynków kościołów i zakaz chodzenia w sutnnie lub habicie w przestrzeni publicznej. Rozumiem, że nie o to Ci chodzi.
Nie, zupełnie nie o to - raczej o to, by nie wieszano ich np. w Sejmie, albo w urzędach i nie stawiano gdzie popadnie - np. w Brzezinkach.
Usuń"To idzie młodość, młodość, młodość i śpiewa..." - tak mi się śpiewająco i proletariacko skojarzyło, nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńAle reakcja Młodego właściwa!
Pozdrawiam gorąco
Właściwa i bardzo dla niego charakterystyczna.
Usuńnumer z pęsetą super... tak się zastanawiam, co bym zrobił, gdyby to mnie pęseta wpadła?... wbrew pozorom to nie prosta sprawa... oddać taką puszkę do bazy?... samobójstwo... chyba, że tak się da namiąchać, że nie wiadomo, kto którą oddał... można puszkę "zniknąć" i zwalić na nieznanego żoł... stop!... złodzieja... ale co z nią zrobić realnie?... wyrzucić szkoda, to trzeba ją zwinąć do domu...
OdpowiedzUsuńzaraz, zaraz, ale czy żeby zwinąć puszkę trzeba tam do środka wrzucać pęsetę?...
pozdrawiać :)...
Jak wpadnie, to już nie masz wyboru - musisz zaiwanić całą ;)
UsuńW zasadzie nie liczy się jak, ważne, że zapełnił tę skarbonkę i w zasadzie zrobił DWA dobre uczynki, bo pilnowanie kul też przecież rozbojem nie było. Poczucie humoru jak u mnich Tygrysów. uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńZnam kilka osób, które uznałyby to za ohydną manipulację, aczkolwiek mam powody przypuszczać, że jedynie w przypadku, gdyby była to zbiórka na WOŚP.
UsuńJa bym może polemizowała ze słowem "nieświadomie", którego użyłeś w jednym ze zdań pod koniec. ;) Kto wie jak było naprawdę? Tylko Młody! ;)
OdpowiedzUsuń