Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Za co lubię Arabów

     Do niedawna słowo „Arab” kojarzyło mi się z brodatym człowiekiem, prowadzącego wielbłąda po pustyni, zdążającego do małego miasteczka, o wąskich uliczkach i kopulastych dachach , w którym mieszkał pewien chłopiec, imieniem Alladyn.
     Potem koniunktura na skojarzenia nieco się odmieniła i moim oczom zaczął się ukazywać ten sam człowiek, ale już bez wielbłąda, za to z nieodłącznym kałachem pod pachą i obłędną nienawiścią w oczach. Nie powiem, żeby to była sympatyczna postać…
     Dlatego postanowiłem przypomnieć sobie, jak wiele Arabom zawdzięczam.
     Nie, nie chodzi o naukę – w taki dzień, jak dziś, człowiek nie myśli o cyfrach, czy astronomii, no, może jedynie trochę o medycynie. W taki dzień jak dziś, człowiek przypomina sobie, za co naprawdę warto kochać Arabów.
     A jaki dziś dzień? Nie wiem, jak u Was, ale nas wreszcie odwiedził mróz, w dodatku w bardzo nietypowej formie. Otóż, ów mróz występuje jedynie przy gruncie, natomiast w powietrzu już nie. Wskutek tego, z nieba leje się deszcz, zamarza na ulicach i tworzy śliczną i idealnie śliską szklankę. Na spodzie lód, na górze woda. Bez kolców na butach kroku nie zrobisz.
     Już rano, idąc do pracy, słyszałem zewsząd przekleństwa. Otóż, szyby w samochodach pozamarzały w taki sposób, że pokryły się warstwą śliskiego, bo mokrego lodu. I to warstwą dość grubą. Żadna skrobaczka nie mogła mu dać rady, bo nie dość, że ślizgała się po jego powierzchni, to jeszcze nie dawała rady oderwać tak dokładnie przyklejonego lodu. Samochody w świetle ulicznych lamp, skrzyły się milionami diamencików – to zamarznięte krople wody stwarzały taką iluminację.
     Samochody, które właściciele zdołali już poobijać z lodowej pokrywy, zapewne przy pomocy dłuta i młotka, nie miały kłopotów z poruszaniem się – sól drogowa załatwiła sprawę. Za to na chodnikach – zgroza! Ja sam musiałem załączyć ABS. Znaczy to, że musiałem zacząć tak stawiać nogi, aby nie utracić przyczepności. Nauczyłem się tego kiedyś – wystarczy stawiać stopy maksymalnie pionowo, przed zetknięciem z ziemią przyhamowując nieco składową poziomą. Zwalnia to trochę prędkość poruszania się, ale pozwala na w miarę swobodne przemieszczanie z miejsca na miejsce. Pod warunkiem, że idzie się po powierzchni poziomej! Pod górkę wejść się nie da. Z górki trudniej utrzymać równowagę. Ale, o dziwo, udało mi się dotrzeć do pracy jedynie ze skręcona kostką, w dodatku niezbyt boleśnie.
     Nie udało mi się natomiast coś innego – nie udało mi się nie zmarznąć!
     Pomimo ciepłego ubrania, zimny wiatr, połączony z wilgotnym powietrzem, przenikał do kości. W połowie drogi trząsłem się jak galareta. Gdy dotarłem do biura, pierwsza rzeczą, jaką zrobiłem, było przyrządzenie sobie gorącej herbaty i żałość, że nie mam ani miodu, ani cytryny, ani rumu.
     Bo za to właśnie dziś kochałem Arabów najbardziej – sprowadzili do Europy rum!
Skąd wziął się ten trunek, nie do końca dziś wiadomo. Wynaleziono go na Dalekim Wschodzie, prawdopodobnie w Chinach. Do Europy trafił właśnie dzięki Arabom, którzy w Hiszpanii zakładali plantacje trzciny cukrowej. Mimo, iż rum dziś kojarzy się głównie z Karaibami, używana do jego wyrobu trzcina cukrowa, pochodzi ze Starego Świata. Do Ameryki zawiózł ją dopiero Krzysztof Kolumb. Za to zadomowiła się na dobre na Karaibach i tam też szybko zaczęły powstawać destylarnie rumu.
     Początkowo był to bardzo mocny trunek. Jego moc dochodziła nieraz do 80 procent zawartości alkoholu! O żadnym amatorze rumu nie można było wtedy rzec, że ma niewyparzony pysk.
W słynnej scenie z „Piratów z Karaibów” (wbijcie sobie w Google „why is the rum gone”) nie ma ani krzyny przesady – rum palił się znakomicie. Dopiero po sprowadzeniu go do Europy, zaczęto go rozcieńczać, aby nadać mu moc podobną do innych wódek. I tak powstał trunek, który znamy dzisiaj.
     Rum, jak już wspomniałem, powstaje poprzez fermentację trzciny cukrowej lub melasy. Zachowuje jej aromat, choć w różnym stopniu. Istnieje wiele różnych technologii produkcji rumu, zależnie od miejsca jego powstawania. Sposób jego dojrzewania decyduje o tym, jaką będzie miał barwę. Mamy rum biały, dojrzewany w metalowych beczkach, lub szklanych balonach, przypominający nieco białą wódkę o słabym, rumowym aromacie. Jeśli dojrzewano go w dębowych beczkach, otrzymamy rum złoty, lub ciemny, o znacznie silniejszym aromacie i wyraźniejszym smaku. Rum jest znakomitym składnikiem koktajli i innych napitków, zwłaszcza słodkich, że wspomnę tylko Mojito, Cuba Libre, albo Daiquiri.
     Rum ma też znakomite własności rozgrzewające i nie bez przyczyny to on właśnie jest głównym składnikiem grogu – napoju rozgrzewającego, stworzonego z myślą o marynarzach.
     Ja mam swoją prywatną recepturę na napój grogopodobny. To po prostu herbata z rumem. Robię sobie herbatę, dodaję do niej cytryny, słodzę łyżką miodu i wlewam mały kieliszek rumu. Pić póki gorące. Skutkiem natychmiastowym są rumieńce na policzkach – człowiek czuje wyraźnie, że odtaje. Potem pojawia się senność, błogość, ciepełko, a następnie kuksaniec któregoś z domowników, informującego się, kiedy do cholery ewakuuję siędo łózka, bo moje chrapanie zagłusza telewizor.
     Może to zresztą i lepiej, że w pracy nie miałem rumu. Raz, że to nie w porządku używać go w pracy, dwa, że sprzeczne z przepisami, trzy, że niebezpieczne, jak wszystko co odbiera rozum, cztery, żema zdecydowanie negatywny wpływ na wydajność pracy – bo, o ile człowiek nie jest z zawodu testerem pościeli, trudno mu jednocześnie spać i pracować. Ale w domu już sobie pofolguję, bez żadnych zahamowań.
      O ile dotrę w jednym kawałku. Bo z powrotem ma pod wiatr! A przyczepność wciąż ta sama…


13 komentarzy:

  1. u mnie dokładnie taka sama aura, u góry deszcz, na dole ślizgawka ... z lodem na samochodzie poradziłam sobie bardzo sprawnie, jak już podgrzałam samochód w środku, poodsuwałam wszystkie boczne szyby a warstwę lodu, która została niczym podwójne szkło,i po prostu wypchnęłam na zewnątrz... niektórzy przechodnie myśleli, ze szyby wybijam, ha ha ha ...tylną mam podgrzewaną, przednią polałam ciepłą wodą i całą taflę lodu zepchnęłam na ziemie :)))))
    co do rumu, nie próbowałam do tej pory pod żadną postacią .. a araby kocham za to, że są takimi pięknymi konikami :))))) ... trzymaj się lodu Nit :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też stosuję ten sposób, jesli tylko dam radę dostać się do środka. A czasem nie daję...
      Nie próbowałaś rumu? Chyba żartujesz! To ile Ty masz lat, trzynaście?
      Każdy,kto nigdy nie próbował Mojito, Bacardi Coctail, czy Daiquiri, może już od dziś czuć się kimś gorszym! Co on tam wie o życiu?! ;)

      Usuń
    2. no pięknie, tyle pracowałam nad swoją samooceną a teraz, jednym zdaniem, strąciłeś mnie na dno... dzięki Nit ...

      Usuń
    3. Ha, jak jakiś bóg! Jednym skinieniem brwi strącam ludzi na dno Tartaru! Nie prowokuj mnie, bo jeszcze Ci jakimś pierunem przyłożę!
      Coraz lepiej zaczynam rozumieć polityków...
      Przypomina mi się historyjka z pacjentem u psychologa. Psycholog przegląda wyniki i mówi:
      - Mam dla pana dobrą wiadomość, Nie mma pan zadnego kompleksu niższości, Pan po prostu jest gorszy!

      Usuń
  2. Rum 80-procentowy to wspaniała rzecz! Lata całe przemycałam butelkę rocznie z Cieszyna... Nie do herbaty jednak, a do ciast!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, jak by smakowało Daiquiri na takim rumie...
      Przyznam się, że 80% jeszcze nie próbowałem.

      Usuń
  3. No, zachęciłeś mnie do skosztowania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następna, która nic nie wie o życiu! E, tam, te Wasze falkultety... ;)

      Usuń
    2. Uczyć się trza całe życie. :) A mój fakultet to faktycznie - o kant dupy...

      Usuń
    3. "No bo wy to macie te próbówki, a ja chciałbym inaczej, tak naturalnie... Dwa zwierzątka..."
      A fakultet zawsze ożna wymienic na nowy! W sklepie tego pełno! A, nie, sorry... To fafkulec...

      Usuń
  4. Z doza leku zabralam sie za czytanie, wogole nie pojmujac ze mozna lubiec Arabow ale skoro za rum to bardzo zrozumiale.
    Czyzby "wynalezli" go bo im bylo za zimno? Haha.....
    Gdy w rzadkich okazjach mam tak wlasnie zamarzniete szyby to polewam je woda a reszte zeskrobuje.
    Byle do wiosny, Nitager!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy wiele powodow, by lubic Arabow. Nie zapominajmy, ze w czasach, kiedy my biegalismy po lesie, uzbrojeni w maczugi i odziani w skory, oni budowali miasta, palace, fontanny, parki, dokonywali operacji chirurgicznych i obliczali, kiedy bedzie nastepne zacmienie Ksiezyca. Rumu wprawdzie nie wymyslili, ale przywiezli go do Europy, razem z trzcina cukrowa.
      A sposob z woda nie zawsze dziala - czasem przyroda potraktuje nas z takim rozmachem, ze zwyczajnie sie nie da, co widac w nastepnej notce.

      Usuń
  5. Ja poszłam do lasu na Nordik, to musiałam się poruszac krokiem narciarsko - łyżwowym. a i tak rąbnełam na tyłek aż zadzwoniło ;p

    OdpowiedzUsuń