Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


piątek, 21 marca 2025

Emancypantka

     Kiedy wódz spojrzał na nią, wiedziała już, że została wybrana. Zamachał gnatem mamuta, który służył mu za maczugę i zawarczał.

     - Ty – wskazał palcem. – Ty zjeść i do mojego barłogu!

     Gdyby marzyła o ślubie w białej sukni, przy towarzyszących ceremonii dźwiękach organów, to srodze by się zawiodła. Na szczęście nie marzyła, bo w epoce jaskiniowców nikt sobie niczego takiego nie potrafi wyobrazić. Toteż rozczarowanie było raczej niewielkie. Tutaj samiec brał kobietę za włosy, zawlekał do swojego legowiska i na tym kończyły się ceremonie, a zaczynało przedłużenie gatunku.

     Bała się, ale odważyła się spojrzeć mu w oczy.

     - Będziesz bił?

     Zdziwienie odbiło się na jego brodatej twarzy.

     - No pewnie! – burknął. – Ty teraz moja kobieta. Trzeba bić. Ale za to nie będzie głodna.

     Poczuła gęsią skórkę. Będzie bił! Ojciec też bił, ale ojciec kochał. Nie bił mocno. I tylko jak była nieposłuszna.

     Ale ojca już nie ma. Zjadły go lamparty. Nie miał sił z nimi walczyć. Cóż, stary już był. Miał chyba ze trzydzieści lat, albo i więcej.

     - Ale bić trzeba tylko jak nieposłuszna – odezwała się. – Jak posłuszna, nie trzeba.

     Zmarszczył krzaczaste brwi.

     - Trzeba – huknął i wskazał na Słońce. – Świetlisty bóg chce! Trzeba!

     - A skąd wiesz, że bóg chce? – spytała przekornie.

     Nie zapomniała, by się przy tym uśmiechnąć. Zalotnie się uśmiechnęła! Wiedziała, że wódz, choć poczuje się dotknięty jej bezczelnością, nie o tym będzie myślał, gdy zobaczy taki uśmiech.

     I miała rację. Aż mu się nozdrza rozchyliły. Widać było wyraźnie, jak silną pała do niej żądzą. Jeśli naprawdę myślał o bogu, to momentalnie jego myśli przestawiły się inny tor.

     - Szaman mówił – warknął. – On gada z bogiem. Bóg jemu tak powiedział.

     - A co on tam wie o kobietach – wzruszyła ramionami. – Nic, jego niemoc pochwyciła. Ty mądry, on głupi. Ty przecież wiesz, że on oszukuje. On sam zjada ofiary dla boga. Widziałam! I wielu widziało.

     Otworzył oczy szeroko. 

     - On mnie oszukuje? – wysapał.

     Nie odpowiedziała. Czuła, że nie powinna się teraz odzywać. Ech, chyba przeszarżowała. Jak szaman się dowie o jej oskarżeniu, może ją wydać na żer dla dzikich bestii. Powie, że bóg tak chce – nic łatwiejszego. Powie, że bóg chce ofiary – wszyscy mu uwierzą.

     Zaraz… Ale przecież może to samo zrobić z wodzem! Odważyłby się? Wprawdzie wódz silny i bitny, a szaman chucherko, ale on nie ramieniem walczy, tylko słowem.

     - Tylko nie mów mu, że wiesz – szepnęła. – Jak się dowie, przestraszy się i każe nas zabić. Każe oboje złożyć w ofierze bogu. Żeby inni się nie dowiedzieli. Z nim trzeba delikatnie.

     Wódz pogładził się po brodzie i zmarszczył brwi. Widać było po jego twarzy wielki wysiłek intelektualny. Zrozumieć, o czym ona mówi! Trudne. I co to znaczy „delikatnie”? Może lepiej posłuchać jej rady?

     - Ty mądra – odezwał się cicho. – To nasza tajemnica.

     - Ja mądra – skinęła głową. – Ty będziesz słuchać dobrych rad i dlatego będziesz wodzem jeszcze bardzo długo. – uśmiechnęła się. – Ale bić nie trzeba.

     - Trzeba – podrapał się po głowie. – Jak nie bije, nie szanuje. Będą gadać.

      - To bić lekko – szepnęła. – Żeby nie było złamań. Najwyżej siniaki.

     - Bić lekko – skinął głową zadowolony. – Da się zrobić! A szamanowi nie mówić. Tylko innym ludziom mówić. Ale cicho, żeby szaman nie usłyszał.

     I tak właśnie, w prehistorycznych czasach, narodził się pierwszy polityk. I tak mniej więcej wyglądała pierwsza na świecie batalia o prawa kobiet.



sobota, 8 marca 2025

Droga Pani z blogowiska

     Nie znam Cię.

     Nie wiem, kim tak naprawdę jesteś.

     Nie mam pojęcia, jakiego koloru masz oczy i jak Ci one błyszczą, gdy się uśmiechasz.

     Znam Cię jedynie z słów, które wpisujesz w odpowiednie rubryki. I na podstawie tych właśnie słów, wyobrażam sobie Ciebie. Tworzę w myślach Twój fantom (tak to nazwałem). Kilka razy zdarzyło mi się go nieudolnie narysować, choć moje umiejętności nie pozwalały na pełne odzwierciedlenie tego, co widzę w myślach, gdy wypowiadam Twoje imię.

     W zasadzie nie znam nawet Twojego imienia. Z nielicznymi wyjątkami...

     Wiem o Tobie tylko tyle, ile sama mi o sobie opowiesz.

     Jeśli znikasz na dłużej z blogowiska - tęsknię. I niepokoję się, nie wiedząc co się z Tobą dzieje. Ne jestem wścibski, nie pragnę śledzić Twojego życia. Chciałbym jedynie wiedzieć, czy wszystko z Tobą w porządku.

     Często nie wiem, co robisz na co dzień, jak żyjesz, gdzie mieszkasz, ani jaki widok z okna wita Cię każdego ranka.

     A jednak jesteś mi bliska.

     A jednak myślę o Tobie.

     A jednak cieszę się, gdy Cię spotkam w tym miejscu. Twoja odpowiedź na mój post albo komentarz sprawia mi radość - nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. A może nawet zwłaszcza wtedy...

     Dlatego proszę, przyjmij dziś ode mnie życzenia zdrowia, uśmiechu i ciepła, choć nie znamy się osobiście.


     Miałem tu wkleić obrazek bombonierki z Goplany, zapakowanych rajstop i goździka z asparagusem, ale uznałem, że ten żart byłby odrobinę niesmaczny i mógłby być źle zrozumiany. Wiec goździka nie będzie.