Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


poniedziałek, 22 maja 2023

Szybcy i wściekli

 Dokończenie poprzedniej notki, p.t. "Szklana pułapka".


     Powinno wprawdzie być na odwrót (najpierw wściekli, potem szybcy), ale chciałem użyć chwytliwego tytułu, a złośliwi filmowcy tak to właśnie ustawili.

     Wściekły byłem – przyznaję. Na siebie, na samochód, na producenta, nawet na Koleżankę Małżonkę, choć nic nie zawiniła. A najbardziej na tę wredną, złośliwą i całkowicie nieodpowiedzialną żarówkę, tkwiącą wciąż w szklanej pułapce i nie zamierzającą jej opuszczać.

     Potem trochę ochłonąłem i zacząłem kombinować, jak ją stamtąd wyciągnąć.

     Pierwsza myśl była niedorzeczna – użyć samochodowego odkurzacza. Może i siła ssania była wystarczająca, ale którędy niby miałbym umieścić odkurzacz pod maską? Przecież nawet dłoń wsuwałem tylko do pewnego miejsca.

     Może podłączyć jakiś elastyczny wężyk i zassać odkurzaczem z drugiej strony? Szczerze mówiąc, wątpiłem, czy ten mały odkurzaczyk zdoła wytworzyć siłę ssania na tyle mocną, aby przeprowadzić żarówkę przez te wszystkie zakamarki, więc zostawiłem to sobie jako plan awaryjny. Przyszło mi jednak na myśl, że mógłbym użyć drutu i spróbować ją jakoś wydłubać. Udałem się więc do miejsca zamieszkania, skąd zabrałem kilka kawałków grubego drutu stalowego i kłębek miedzianego.

     Odetchnąłem kilka razy głęboko i wsunąłem dłoń do środka. Posługując się samymi palcami, udało mi się wreszcie wsunąć drut do reflektora, ale za nic nie mogłem podciągnąć żarówki do otworu oprawki. Nie, tak się nie da.

     Wyciągnąłem drut i zrobiłem na końcu coś w rodzaju pętelki. Następna próba. Częściowo udana. Udało mi się nanizać pętelkę na oprawkę żarówki, ale mając znacznie ograniczony zakres ruchu, nie zdołałem jej wyciągnąć. Wręcz przeciwnie – odskoczyła jeszcze bardziej.

     Wszystkie brzydkie wyrazy, jakie wtedy wypowiedziałem, usłyszał tylko podskakujący po trawie kos. Jako że rzecz działa się na parkingu pod blokiem, w wielu oknach pojawił się już tzw. „osiedlowy monitoring”, dokładnie śledzący moje poczynania. Zrozumiałe więc, że musiałem się hamować.

     Rozwinąłem drut na całą długość. Kilka kolejnych prób, kilka nowych skaleczeń dłoni, w końcu udało się złapać tę oprawkę i nawet bez trudu wyciągnąć żarówkę z reflektora. Byłem przeszczęśliwy!

     Niestety, szczęście na tym łez padole jest bardzo ulotne. Przy następnej próbie zamontowania żarówki, ta znowu wyskoczyła mi z oprawki i poleciała jeszcze dalej. Wydawało mi się, że zakląłem bardzo cicho, ale kos, przestraszony, odleciał czym prędzej na inny trawnik, a kilka głów z „osiedlowego monitoringu” skierowało się w moją stronę.

     - Cicho, Nituś – powiedziałem sam do siebie. – Tylko spokojnie! Udało się raz, uda się i drugi. W końcu, wprawa też swoje robi.

     Znów sięgnąłem po drut. Trwało to kilka minut i poskutkowało kilkoma nowymi strużkami krwi, wypływającymi z mojej ręki, ale się udało. Tym razem jednak, nauczony przykrym doświadczeniem, nie odtrąbiłem sukcesu.

     I słusznie, bo złośliwa, aspołeczna i na pewno niepolska żarówka znowu wskoczyła do reflektora. Co ją tam tak ciągnęło? Pewnie opłacona rublami przez Putina, albo podły Niemiec obiecał jej jakąś posadę w UE, w zamian za zdradę polskich interesów narodowych! Zrobiła to, bo nie chce Polski niepodległej, suwerennej i przywiązanej do wartości chrześcijańskich! To właśnie ta zdradziecka żarówka pragnie, by polskie dzieci głodowały, podczas gdy niemieccy przedsiębiorcy będą się bogacili, wyłudzając polski VAT!

     Przestałem liczyć próby. Dlatego nie wiem, za którym razem w końcu się udało, ale dość, że żarówka – jak chciałby Prezes Pan Nasz – została złapana za mordę i siłą umieszczona we właściwym miejscu, w celu reedukacji przez przymusową pracę na rzecz polskiego społeczeństwa narodowo-katolickiego.

     Ledwo dysząc, zakrwawioną ręką wybrałem numer do Koleżanki Małżonki.

     - Udało się – wysapałem. – Jeśli zaraz zejdziesz, jeszcze zdążymy.

     Zdążyliśmy. Zwykle nie przekraczam dozwolonej prędkości, ale gdyby wczoraj złapał mnie fotoradar, nie wiem, czy skończyłoby się na mandacie. Taki byłem szybki! Już nie wściekły – przeszło mi.

     A gdy następnym razem żarówka mi padnie, chyba wymienię cały samochód. Mniej nerwów będzie mnie to kosztowało.


29 komentarzy:

  1. @Nitager,
    Następnym razem po prostu kup polską "Izerę", nasz wspaniały elektryk (jeden z miliona jeżdżących po polskich, nowoczesnych, narodowych drogach?), będziesz go ładować prądem z nowego bloku węglowego Elektrowni "Ostrołęka" i zdążysz wszędzie, czy na CPK Baranów, czy na polski, narodowy prom od stępki Morawieckiego, czy choćby na rejs przekopem mierzei. No..., klaczy pani Shirley Shepherd nie zdążysz kupić kupić, bo dobra zmiana dość szybko zajęła się stadniną koni w Janowie, ale bez klaczy się obejdziesz przecież. I gdybyś podróżując Izerą napotkał najsilniejszą armię Europy, to nie uciekaj, bo to nasi będą, zaciągniesz się, bo mogą potrzebować specjalistów do wymiany żarówek w czołgach. Sam rozumiesz, tysiąc nowiusieńkich K2 Black Panther zamówionych przez Błaszczaka, sam wiesz, co się dzieje, gdy wymieniane żarówki wpadną do reflektora. Może nawet załapiesz się na żarówki do F-35....?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Izerą mam pewien problem - nigdzie nie mogę dostać przedłużacza na tyle długiego, żeby sięgnął z czwartego piętra na parking pod blokiem.

      Usuń
    2. To na nie ma opcji - parkowanie w locie? Przy samym oknie czwartego piętra? Jestem rozczarowana.

      Usuń
  2. Uffff. Bo już się bałam jak to.sie skonczy.
    Radiomuzykant-ka

    OdpowiedzUsuń
  3. Określenie - Stary wkur#iony wydaje się tu również być całkiem na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, zaraz stary! Lekko zdziadziały - ale żeby zaraz stary?

      Usuń
    2. To w końcu jest komplement. Sam mistrz Sztaudynger napisał : Starość nie młodość musi się wyszumieć, bo żeby szumieć trzeba mieć i umieć.

      Usuń
  4. Tylko niezła hulajnoga
    zrobi z Ciebie Pana Boga (szos).
    -------------------------------------
    Kara Ci się należała i należy [to kwestia czasu], bo samochód na pewno nie jest polskiej produkcji, z patriotyzmem i katolicyzmem nie ma nic wspólnego i po poświęcanych szosach jeździć nie powinien.. Podejrzewam, że jest produkcji heretyckiej lub nawet pogańskiej, a Ty go - jak znam podobnych - nawet nie poświęciłeś.Trafiłem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo najszczerszych chęci, nigdzie nie mogłem dostać ani Syreny, ani Mikrusa. Innych polskich samochodów nie ma. I tak, masz rację - nie poświęciłem go, żeby mi nie zardzewiał. Zresztą, ksiądz za pokropek życzy sobie tyle cołasek, że gdy się wykosztowałem na auto i jego naprawę, nie miałbym mu czym zapłacić. Zapłata w naturze natomiast wiązałaby się ze złamaniem sakramentu.

      Usuń
    2. 1. No a "star", a "nysa", a "tarpan", a "san"? A "Pyrkawa super"?
      2. Chyba nie zechcesz we mnie wmówić, że nasi polscy-narodowi-katoliccy Ojczymowie i Macochy Narodu obwożą swoje sempiterny jakimiś obcymi narodowo, kulturowo i duchowo wytworami "cywilizacji śmierci"? Kto Ci w to uwierzy???
      3. Kto złamałby sakrament - zapłatobiorca czy zapłatodawca dobrowolnej - in tuam theoriam -"cołaski"??

      Usuń
    3. 1. Ale ja potrzebuję samochód do przewożenia osoby własnej i Koleżanki Małżonki, a nie połowy miasta! Poza tym, nie wiem, co to "Pyrkawa super".
      2. Nie, no skąd!
      3. W tym wypadku - i on, i ja.

      Usuń
    4. Pyrkawa super - autentyczna polska konstrukcja - auto z filmu dla młodszej młodzieży - "Pierścień księżnej Anny" [1970]. Z odwołaniami do....
      Dozwolony do lat 99. Warto...

      Usuń
    5. Widziałem. Fajny film, uważam, że zbyt rzadko emitowany i dlatego niesłusznie zapomniany.

      Usuń
  5. Uff-udało się, to najważniejsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie udało się natomiast wymienić żarówki w drugim reflektorze. Gdyby nie to, już dawno miałbym założone ledy, które mniej się nagrzewają i nie przepalają tak często.

      Usuń
    2. Czy więc nie prościej I TANIEJ zbić reflektor, potem kupić nowy, wkręcić żarówkę i zamontować całość? Jesteście niektórzy jak alumni w seminariu duchownym.. Tylko wam wino mszalne i zakonnice w głowach. Za grosz smykałki technicznej...

      Usuń
    3. Taniej raczej nie. Czy prościej? Cóż, można prościej - wymienić reflektor bez zbijania. Odpadnie jedna czynność. Ale i tak trzeba go wtedy wymontować - a gdy byłby już wymontowany, można tę nieszczęsną żarówkę z niego wytrząsnąć.
      Problem w tym, że aby wymontować reflektor w tym samochodzie, trzeba rozkręcić pół pojazdu i to chyba na kanale.

      Usuń
    4. To kto tu kogo kupił, kto kogo "osiodłał" i kto tu kim rządzi/kieruje?

      Usuń
    5. Jak twierdzi mój syn: kiedy żul jedzie tramwajem, to tramwaj jedzie żulem.

      Usuń
  6. Skoro już nabrałeś wprawy to możesz rozkręcić mały biznes - punkt usuwania żaróweczek, które wpadły do oprawki reflektora.Właśnie sobie uświadomiłam, że jeździłam samochodem (nie jednym) mniej więcej 45 lat i tylko raz musiałam wymieniać żarówkę i to w łatwo dostępnym miejscu - tę oświetlającą tylną tablicę rejestracyjną.
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wydaje mi się, żeby na świecie żyła jeszcze jedna taka ciamajda jak ja, od której żarówki uciekają byle gdzie - choćby i w reflektor.

      Usuń
  7. Mam slabe pojecie o majsterkowaniu samochodowym ale Twoj opis i hece jakie przeszedles brzmia dramatycznie.
    Ale umie wylapac te "cos" ktore sie czasem zdarza samochodom i zglaszam mezowi - on decyduje co sie dzieje i czy sam naprawi.
    Wazne ze sie udalo i zdazyliscie - a teraz juz wiesz zeby z zarowkami nie zaczynac........
    Hej - jade w sierpniu na koncert GN'R! czyz nie wspaniala wiadomosc choc widzialam ich juz trzy razy. Chyba sie nimi nigdy nie nasyce........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wciąż mam nadzieję, że wydadzą nową płytę. Bo to właśnie poświadczy, że na nowo stali się zespołem, a nie tylko "razem grają".

      Usuń
  8. No powiem Ci Nitagerze, że pełna podziwu jestem!
    A patent z drutem plus sprawne ręce, żeby go wykonać to czyste złoto! I do tego udało się zadowolić Koleżankę Małżonkę! :)
    Jak ja lubię happy endy :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... Zadowolić Koleżankę Małżonkę! Czy mógłbym o tym nie opowiadać? Jakoś się krępuję...

      Usuń
  9. To ja Ci powiem tak. Jako że jestem kreatywna i samotna, to naprawiam i montuję sama różne tam. Więc doskonale rozumiem frustrację przy w/w żarówce.
    Natomiast bardzo podziałały na moją wyobraźnię słowa, (owszem, wyrwane z kontekstu...): >... dłoń wsuwałem tylko do pewnego miejsca"<, czy też: >..wsunąłem dłoń do środka"<....
    P.S. Gdybyś akurat w tym momencie myslał to co ja, to pozwalam usunąć komentarz... ale nie musisz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jednak znaczy umysł artysty. Wszędzie doszuka się treści!

      Usuń