Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


czwartek, 28 stycznia 2016

Już wiem!

     Chyba już wiem, co się ze mną dzieje.

    Od pewnego czasu chodzę spać wcześnie. Zwykle między dziewiątą i dziesiątą już jestem w łóżku, z książką w rękach i czytam sobie do poduszki. Czasem zasypiam o wpół do jedenastej, czasem trochę później.

     Śpię całą noc, jak zabity.

   Gdy o 5:40 Axl szepce mi do ucha*, budzę się bez problemów. Ale sęk w tym, że budzę się potwornie zmęczony. Cały ranek ledwo powłóczę nogami. Koleżanka Małżonka nie może się ze mną dogadać, bo odpowiadam nie na temat. Nie ma ze mną żadnego kontaktu. Budzę się dopiero około dziesiątej. Ale i tak czuję się zmęczony.

    Ogarnęły mnie czarne myśli. Może to początek cukrzycy? Tylko co byłoby powodem? Bo fakt, że jakieś dwa tygodnie temu miałem ogromny apetyt na słodkie i zjadłem sobie kilka łyżeczek Nutelli, chyba nie powoduje od razu uszkodzenia trzustki? Gdybym robił to codziennie, może tak, ale raz na dziesięć lat?

     Może alkohol? Alkohol też niszczy trzustkę, ale też jest to jeden z powodów, dla których staram się z nim nie przesadzać. Dawkuję go sobie oszczędnie. Tylko w weekendy i z umiarem – wino do obiadu, czasem przed nim jakiś aperitif, czasem kieliszeczek nalewki przed telewizorem. To chyba nie jest ryzykowne picie? Ryzykowne zacznie się wtedy, gdy sam, o własnych nogach zejdę z czwartego piętra do piwnicy po butelkę nalewki tylko dlatego, że mam ochotę się napić. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby cokolwiek dało radę mnie do tego zmusić. No, chyba że mi się zwalili nie zapowiedziani goście i nie miałem czym poczęstować.

     Więc może ja po prostu jestem już stary i tak musi być? Ale dlaczego tak nagle?

     Długo nad tym rozmyślałem, ale wreszcie odgadłem przyczynę.

     Ja po prostu jestem wilkołakiem!

    Gdy się biega całą noc po mieście i okolicach, to nic dziwnego, że człowiek budzi się zmęczony. Lubiłem zawsze krwiste befsztyki, na modłę francuską. Lubię tatar – od najmłodszych lat. Czerninę też. I kaszankę. I dziczyznę. W zasadzie wszystko, co krwiste. Dopiero teraz to do mnie dotarło!

    Co za cudowne uczucie! Poczułem w sobie siłę dziesięciu wojowników z Jorvaskr! Nie jestem już zwykłą podstarzałą popierdółką – nareszcie jestem kimś, kto budzi respekt!

     Gorączkowo zacząłem poszukiwać innych dowodów.

    Węch. Czy to nie dziwne, że palacza wyczuwam na kilkaset metrów? Niedawno, jadąc samochodem, narzekałem, że aż mi się niedobrze robi od tych papierosów. Teściowa, siedząca obok, spojrzała na mnie zdziwiona.

     - Przecież nie palisz!

     - Ja nie, ale ten przed nami kopci jak najęty – jęknąłem. – No przecież wali od niego jak z palarni!

   Spojrzała na mnie przerażona i stwierdziła, że mam omamy. Udowodniła mi w stopniu macierewiczowskim**, że to jest absolutnie niemożliwe, żeby normalny człowiek mógł to wyczuć, w dodatku z tej odległości. Normalny może nie, ale wilkołak?

   Ukradkiem zacząłem śledzić lokalną prasę i lokalną telewizję. Szukałem informacji o niewytłumaczonych morderstwach. Czy nie znajdę czegoś tajemniczego? O ofiarach z przegryzionym gardłem, rozszarpanych pazurami, albo bestialsko zmasakrowanych. Nic. Czyli albo policja tak dokładnie izoluje się od prasy, albo… Albo ja sam ograniczam się do zwierząt i wszystko idzie na konto wałęsających się psów. W sumie nic dziwnego – trudno byłoby o inną ofiarę, bo kto się włóczy nocami po polach i lasach? Jeśli już, to jakiś śmierdzący papierochami, żylasty, niedomyty pijak, a tego żaden szanujący się wilkołak nie weźmie do ust. Tylko co ja robię z resztkami? Nie znaleziono nigdzie obgryzionych kości i nie dotarły do mnie informacje o rzekomo grasującej pumie, czy watasze wilków.

     No tak, niedaleko jest schronisko dla psów – zapewne tam to podrzucam. Widać nie jestem byle wilkołakiem, co to tylko chce się nażreć i wszystko ma w pompie – ja jestem wilkołakiem myślącym! Zupełnie jak Angua von Uberwald.

     Obejrzałem się dokładnie w lustrze. Może znajdę jakieś symptomy? No cóż, na pysku rosną mi włosy, dlatego używam golarki. To niczego nie dowodzi. Może w uszach? Podobno w moim wieku to też normalne, aczkolwiek trudno mi to stwierdzić, bo mój wzrok tam nie sięga.

     Poszukałem innych oznak likantropii. Niechęć do zamkniętych pomieszczeń – chyba, że okno otwarte. Muszę mieć ciągły dopływ świeżego powietrza. To chyba pasuje do dzikiego zwierzęcia, prawda?

     Co jeszcze? Niechęć do miejsc poświęconych. O, to na pewno jest mocnym dowodem!  Jestem chory, gdy muszę iść do kościoła, a do księży odczuwam daleko posuniętą niechęć. Być może całe to kombinowanie z kolędą służy wyłącznie temu, aby żadna kropla wody święconej na mnie nie spadła? No zaraz, a jaka ona święcona? Zwykła kranówa! Ale znów ogarnęły mnie wątpliwości. W dobie święcenia absolutnie wszystkiego, nie ominęło to również stacji pomp, więc woda z kranu jest święcona niejako z automatu.

     W tym momencie aż mi się gorąco zrobiło. A ja myję się w tej wodzie!

   No dobra, ale mycie mi nie szkodzi. Nie wypala mi to skóry, nie parzy, nie pozostawia blizn… Ulżyło mi trochę. Widocznie ksiądz, święcąc stację pomp, użył tego samego wybiegu z kranówą i żadnego święcenia nie było.

    Nareszcie zrozumiałem, dlaczego nie mogę schudnąć, pomimo że jem tak niewiele. No przecież jak się w nocy dziczyzny nawtranżalam, to nic dziwnego! Szkoda, że nie mogę dostać tego na piśmie, bo Koleżanka Małżonka uważa mnie za łasucha.

    Następnego testu dokonałem w kasetce z biżuterią Koleżanki Małżonki. Przecież nawet małe dziecko wie, że żaden wilkołak nie tknie srebra. Srebro parzy go mocniej niż kwas solny. Złapałem kilka wisiorków. Nic… Czyżby jubiler oszukał i zrobił je z aluminium? Uznałem, że to możliwe. Westchnąłem z zadumą. Nie można dziś ufać ludziom. Każdy tylko patrzy, żeby drugiego oszmulić.

   Ukradkiem sprawdziłem, czy pod kołdrą nie ma innych śladów. Resztek błota, liści, trawy… Wiadomo, że takie coś można znaleźć w łóżku wilkołaka. Gdy nieświadomy niczego gania po polach, znosi na nogach różne śmieci.

     Ale nic tam nie było. Niesamowite! Jestem jedynym na świecie cywilizowanym wilkołakiem, który na noc wkłada buty! Widać, nawet wilkołaki ewoluują! I co, kreacjoniści! Łyso wam?

    Postanowiłem, że od późnego lata będę sobie kładł obok łóżka pustą siatkę na zakupy. Jak już ganiam nocami po tych polach, to przy okazji trochę ziemniaków u bambra nakopię. Należy mi się, za redukcję pogłowia dzików na jego polu. 

_______________

*  „Estranged” Gn’R. Wynik mądrego kompromisu. Uznałem, że jeśli ustawię sobie delikatny sygnał, to nie zawsze się obudzę, a jeśli będzie zbyt ostry, przebudzenie będzie bolesne i nabawi mnie nerwówki na resztę dnia. Tak więc najpierw Axl szepce delikatnie swoje „When you talking to yourself…”, a jeśli to nie poskutkuje, Slash dowala taką solówą, że pierze w poduszce się prostuje.

**„ponad wszelką wątpliwość” – tak jak wszystkie kolejne, wzajemnie się wykluczające, teorie zamachu

27 komentarzy:

  1. czyli wychodzi na to, że lunatykujący wilkołak?...
    z tym srebrem to nie jest do końca takie jasne /tak samo, jak z czosnkiem i takim gadżetem z dwóch patyczków skonfigurowanych pod kątem prostym/, nie na wszystkie wilkołaki i wampiry to działa...
    zaś co do wody święconej, to obecnie w powszechnym użyciu jest woda święcona chrzczona, czyli zwykle oszukaństwo... kantują już nawet w rozlewniach ekologicznych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekaw, ile trzeba wlać zwykłej wody do wody święconej, żeby ta straciła swoje właściwości. tylko potrzebowałbym jakiś obiekt, na który ona działa. Nie masz tam jakiegoś diabła pod łóżkiem?

      Usuń
  2. Hmm...no wiesz - wyobraziłam sobie jak pożerasz ciemną nocką pieski i podrzucasz do azylu kosteczki( a może ty taki wilkołak co to z kosteczkami razem?)Jeżeli to prawda to kawał dobrej roboty nocą wykonujesz. Nie dziwota ,że potem jesteś zmęczony cały dzień...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pieski pożeram, tylko co najwyżej sarenki, zajączki i dziczki - ja jestem szanujący się wilkołak i poluję tylko na zwierzynę łowną. No, jeszcze na koty, ale to tylko z szacunku dla Alfa, bo kto by tam to jadł...

      Usuń
  3. Ja tam nie wiem... może to przesilenie jakieś. Znajdź w aptece preparat z dobrą dawką żeń-szenia i za dwa, trzy tygodnie przestaniesz być cywilizowanym wilkołakiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeń-szeń, to jest to lekarstwo na wszystko? Dzięki, wolę sproszkowany róg nosorożca. Nie ma skutków ubocznych...

      Usuń
  4. czy to się aby przez internety nie roznosi? bo mam to samo... tyle, że mnie nie budzi Axel, tylko pieseł i jego jęzorek... oraz pęcherz... :)))))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz pecha. Gdybyś był wampirem, czytelniczki marzyłyby, że przyjdziesz do nich w nocy. A jako wilkołak możesz tylko pobiegać w ciemnościach i nakopać ziemniaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... Już widzę Koleżankę Małżonkę, gdyby odkryła, że zadaję się innymi dziewczynami. Wolałbym już sam spotkać wampira!

      Usuń
  6. To jakaś inna infekcja, nie wilkołactwo.Mnie się z kolei popyrtał dzień z nocą- buszuję (nie w zbożu) do 1,00 lub 2,00 w nocy, potem spokojnie zasypiam, budzi mnie fizjologia około 9,00, łykam to co muszę na czczo i...dalej śpię jeszcze z godzinę lub dwie. Następne godziny z lekka dogorywam i tak około 15,00 zaczynam przytomnieć całkowicie. Intelekt mi przy okazji z lekka podupadł i jeśli zdarzy mi się podczas śniadania coś gdzieś napisać w ramach komentowania, to zawsze mam więcej literówek w tekście niż liter.
    Nit, to jest zima i to zima puknięta w głowę, ześwirowana zupełnie a do tego dochodzą dobre zmiany. I jak tu żyć panie premierze, jak żyć???
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, jestem - niestety - człowiek pracujący i 5:45 to najpóźniejsza godzina, o której mogę wstać. Że nieludzka, nie musisz mi tłumaczyć.

      Usuń
  7. Cha, mam to samo!
    Srebro mnie też nie parzy, nawet lubię bardziej niż złoto. Woda żadna mi nie wstrętna, jedynie te krzyże żle odczuwam....Uwielbiam krwiste mięsko, jestem zmęczona po wyspaniu, (trzyma mnie dłuzej - gdzieś do 11-tej), a wczoraj rano znalazłam w łózku jakąś gałązkę zieloną...Wilkołak-Baba?.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu nie? I mówi się "wadera" a nie "baba"!

      Usuń
    2. Nie ubliżasz mi, prawda?..... :-)

      Usuń
    3. Gdzieżbym śmiał. W języku myśliwych tak mówi się o wilczycy. Przyznasz, że brzmi lepiej niż "baba" ;)

      Usuń
    4. Ok, ok......żartowałam sobie.....:-)

      Usuń
  8. No to dla absolutnej pewności proponuję test z łzą dziewicy i będzie spokój...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięcioletnia dziewczynka się liczy? Innej dziewicy nie znam...

      Usuń
    2. Widzę, żeś się przejął, Nitagerku, tandem przestrzec pragnę, że to z mej strony była facecja cokolwiek paskudna, bo gdyby się ów test iście potwierdzić miał, to już bym Cię czytywać nie miał więcej przyjemności, tandem upraszam: zbastuj! :) Nawet jeśliś jest tem potworem, to szczęśliwie mieszkam na tyle daleko, że Cię mogę wielbić z oddali, a gdybyś kiedy pod Wawel zawitał i gościnę moją przyjąć zechciał, to pamiętać też będę, by Cię nie nocować pod tem samem dachem:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. A czosnek sprawdzałeś? ;) Chociaż nie, to jest chyba na wampiry, a nie wilkołaki. ;) nie wiem, nie wiem, pomyliło MISIE... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czosnku jem sporo. Skoro już jestem Polakiem drugiego sortu, to czemu nie mam stać się Polakiem trzeciego sortu?

      Usuń
  10. Witaj Nit:)
    Dawno mnie u Ciebie nie było i taka przemiana nastąpiła !
    Oj, wiele tych twoich "wilkołaczych" cech jest i u mnie, a czuję się 100% kobietą !:)
    Trzymaj za mnie kciuki jutro, czeka mnie trudna rozmowa w pracy.
    Udanego i spokojnego tygodnia Ci życzę, byle do wiosny:)

    OdpowiedzUsuń