Kochani,
Pewnie myślicie, że nic nie robię! Że wieczorem łażę sobie po domu i zbieram wszystkie bąki, jakie uda mi się znaleźć, tylko po to, by rano wziąć w rękę młotek i je dokładnie pozbijać!
Otóż... Macie rację.
Wykorzystując zaległy urlop, zafundowałem sobie dwa tygodnie wakacji. Nigdzie nie wyjechałem - bo na te święta nie lubię wyjeżdżać - ale poleniuchowałem za wszystkie czasy. Nawet w net nie wchodziłem - tylko na tyle, żeby zamieścić nowy rozdział Skyrim, w który opisuję zwoje zmagania w świątyni Czarnygłaz.
Za to syn nauczył mnie nowej gry - takiej strzelanki, w której wciąż mnie zabijają Rosjanie. Wczoraj udało mi się, po wielkim bólu, męce i używaniu wyrazów, przejść drugi etap... A głównie to sprzątałem to wszystko, co inni nabałaganili, naprawiałem to wszystko, co inni zepsuli i w przerwach leżałem na kanapie z książką w ręce. Nadrobiłem zaległości lekturowe.
Podsumowując, rok był paskudny, następny szykuje się jeszcze gorszy, ale nie ma tego złego. Przynajmniej udało mi się przeczytać w nim ponad 40 książek (dokładnie 42). Miałem wprawdzie zamiar zaliczać jedną powieść tygodniowo, ale w przyszłym roku pod tym względem będzie lepiej - bo coś mi się zdaje, że już mi tylko książki pozostaną. Wczoraj wyczytałem, że 19 milionów Polaków w 2015 roku nie przeczytało ani jednej książki. Zabij, nie pojmę.
Mój optymizm skończył się w połowie tego roku, więc moje życzenia też będą skromne. Życzę Wam wszystkim, aby ten nowy rok dał się przeżyć bez większych zmartwień. Na więcej nie liczę, więc może tym razem się tak nie rozczaruję.
Trzymajta się, i pamiętajcie, że, jak śpiewał kiedyś Axl Rose, nic nie trwa wiecznie, nawet zimny, listopadowy deszcz. To taka fajna ballada Gunsów, z beznadziejnym teledyskiem...
Na razie Wasze zdrowie przepijam Mulatką - to taki mój nowy koktajl na ciemnym rumie. Ale o północy wzniosę toast szampanem* za Wasze powodzenie i nasze!
_____________
* No, bez przesady - wytrawnym winem musującym. Dobry Champagne kosztuje tyle tyle, co pełen bak - pijąc go, wciąż miałbym wrażenie, że wlewam w siebie olej napędowy.
Nit, co uważasz, tylko nie znikaj na zbyt długo... :))))
OdpowiedzUsuńSAMYCH PIĘKNYCH CHWIL I SZCZĘŚLIWOŚCI W NOWYM ROKU!!!... jeszcze Polska nie zginęła, póki My i inni, przecież wiesz... :))))
miało być "rób, co uważasz", ale jakoś mi się omskło... :)))
Usuń"Rób co chcesz" - nawet nie wiesz, jak mnie takie coś przeraża. Chyba straciłem już odwagę i bez pewnych ram czuję się nieswojo.
UsuńDziś uzupełnię braki w lekturze Twego drugiego bloga, bo "na wyjezdzie" nie wypadało w cudzym kompie siedzieć- zły byłby to przykład dla dzieciaków, które nie są do kompa dopuszczane.
OdpowiedzUsuńNit, osobiscie spodziewam się w tym roku wszystkiego co najgorsze, bo zbyt dobrze pamiętam poprzednie rządy naszej uwielbianej formacji. Mam tylko nadzieję, że w pewnej chwili, upojeni sukcesem, przegną za bardzo i ockną się młodzi- ci w wieku od 20 do 45 lat, którzy na nich głosowali.
Ale dziś, w pierwszym dniu Nowego Roku życzę Ci by ten rok był nie tylko znośny, ale wręcz bardzo dobry w kwestii zdrowia, układów rodzinnych, weny pisarskiej i byś jak najczęściej się uśmiechał.
Najlepszeg;)
Przeraża mnie pełnia władzy i żadnej odpowiedzialności w rękach jednego, niezrównoważonego człowieka i w głowę zachodzę, jak to możliwe, że nikt inny tego niebezpieczeństwa nie widzi - poza nieliczną grupą.
Usuńw tym nowym roku mija wiek istnienia Legii... nie,nie... nie jestem ani kibolem, ani kibicem gry w pęcherz kulany nogą po trawniku, po prostu wczoraj widziałem napis gdzieś na murze /herb i rok/, to mi się skojarzyło...
OdpowiedzUsuńLegia... Legia... Czy to ma coś wspólnego z Imperium Romanum?
Usuńco ma wspólnego?...
Usuńnp. kule...
znaczy, obecnie za czasów CWKS Legia jest kulanie pęcherza, potem niektórzy kuleją, potem jest ustawka, a po niej znowu niektórzy kuleją...
za czasów Imperium Romanum od razu była ustawka, potem kuleli, czyli faza kulania pęcherza i pierwsza sesja kulenia nie była praktykowana...
/tak więc pewne różnice również były, ale to akurat detal/...
A nie, przepraszam, pokręciłem! To nie Imperium Romanum, tylko ci francuscy żołnierze z brodami, w rzeźnickich fartuchach!
UsuńWszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńI wzajemnie :)
UsuńBez bicia przyznam się, że mnie paskudne uczucia przy lekturze zaczęły ogarniać... Nie pamiętam, żebym tak kiedy i komu czego zazdrościł, jak Tobie, Nitagerze, tego nieróbstwa... :((( Mea culpa, przyznaję, wylazło ze mnie draństwo najgorsze...:((
OdpowiedzUsuńCo do życzeń, to będę ostentacyjnie ascetycznym: nie życzę Ci niczego, czego byś sam sobie nie życzył...
Kłaniam nisko:)
Poleniuchował człowiek, jak nigdy. Aż go to nieróbstwo zmęczyło...
UsuńOby jednak ten rok nie był tak zły, jak się zapowiada. Oby – to życzenia i dla mnie, i dla Ciebie. I dla wszystkich w naszym kraju.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie ogarniam akcji typu „W 2016 roku przeczytam pińcet książek”. Czytanie na ilość? Coś mi widać nie styka między uszami na tej częstotliwości, bo nie rozumiem... Sama czytam o wiele wiele mniej niż kiedyś (pomijam setki tysięcy znaków o medycynie, bo to praca), ale kiedy już siądę do książki, przenoszę się w jej świat, nie licząc stron ani na metry, ani na kilogramy. Czytanie to przyjemność, więc jak to przeliczać?
To nie jest zakład, tylko test. Sam byłem ciekawy, ile powieści czytam rocznie, ale zawsze z dumą podkreślałem, że mocno zawyżam średnią i byłem pewien, że "co najmniej pięćdziesiąt rocznie". Aż w końcu postanowiłem to sprawdzić - i wyszło, że sporo brakuje. Było to bardziej liczenie skutków, niż przyczyna. I daje jako takie wyobrażenie, ile jeszcze będę mógł w życiu pochłonąć - i czy nie nastał czas najwyższy, staranniej dobierać lekturę, bo nikt wieczny nie jest.
UsuńZamiast komentarza najnowsza moja fraszka (sprzed niespełna godziny):
OdpowiedzUsuńNa władzę absolutną
Ele – mele – dudki,
Prezesek malutki,
Główka państwa licha
I mieści się w slipach.
Takie życie sielskie
Na ulicy Wiejskiej.
Tak władza popłaca,
Że wart pacan pałaca.
Problem z prezesem nie polega na tym, że on jest niski, tylko na tym, że on jest mały. Jego emocjonalny rozwój zatrzymał się na poziomie ośmiolatka. To, co robi teraz, robi tylko i wyłącznie na złość tym, którzy na niego nie głosowali, a nie dlatego, że tego wymaga racja stanu, ani nawet nie dlatego, że wymagają tego jego partyjne interesy. Bo jak inaczej wytłumaczyć nominację Kurskiego? Że wazeliniarz? Tych akurat, to on ma na pęczki.
UsuńWspaniałego nowego roku.
OdpowiedzUsuńJa też odpoczywałam, ile to było możliwe.
Do czytania Was dopiero wracam, stąd jestem kompletnie zapóźniona z Waszymi aktualnościami. :)
Ale nic to, miech będzie zdrowie, miłość i kasa, a reszta sama się ułoży :)
Wspaniały raczej się nie zanosi - byle dał się znieść - ale i tak dziękuję.
UsuńDobrego roku życzę.
OdpowiedzUsuńI realizacji tych skromnych choćby marzeń oczywiście
Przychodzi czas, gdy człowiek zaczyna bać się marzeń - ja już chyba przekroczyłem tę granicę.
UsuńNie przesadzaj, teledysk nie był taki zły, a laska miała świetną sukienkę ślubną ;p
OdpowiedzUsuńTeledysk był beznadziejny - w momencie jego nakręcenia Gunsi się skończyli. Zresztą, teledyski to ich słaba strona. Jedyny sensowny był do "Sweet child o mine".
Usuń