Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 21 października 2015

Dealer

     Przyznam się, że przy przedłużających się oracjach Łysego Gaduły, coraz mniej podoba i mi się moja praca. Jestem nią coraz bardziej zmęczony. Poważnie zastanawiam się nad zmianą zawodu. Długo myślałem to tym, co właściwie chciałbym robić. Chciałbym... Ale zabrzmiało! Oczywiście, wiem doskonale, co CHCIAŁBYM robić przez resztę życia, ale tu chodzi o to, by na tym zarobić. Za mieszanie nalewek, ani czytanie w łóżku sensacyjnych powieści, nie płacą.

     Kombinowałem jak kasztanek pod górkę, ale pomysłów mam niewiele.
     
   Pisanie? Może mógłbym spróbować, ale wyłącznie jako zajęcie uboczne. Żeby zaistnieć, musiałbym sam najpierw, za swoje pieniądze wydać jakąś powieść, rozreklamować ją, co kosztuje jeszcze więcej, a w dodatku musiałaby ona być na tyle udana, aby stać się bestsellerem. Żaden wydawca nie zaryzykuje wydania powieści zupełnie nieznanego pisarza. W dodatku, wszystkie powieści, jakie stworzyłem, składają się z samych początków. Urywają się mniej więcej w jednej piątej i leżą odłogiem, czekając na moje zmiłowanie.

     Wszystkie moje pozostałe umiejętności są na poziomie zaledwie przeciętnym. Nie wystarczy to do wielkiej kariery. Zresztą, kariera to wcale nie jest moje marzenie. Carrera, owszem, ale bez kariery.

     I z tego wszystkiego wyszło mi, że jedyne zajęcie, dające jako taki profit, czeka na mnie po drugiej stronie - czyli w świecie przestępczym. I znów trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy ja się do tego nadaję.

     Kraść nie dam rady. Ustawionych cwaniaków, żyjących niekoniecznie uczciwie z pracy innych, trudno jest okraść tak, aby tego nie zauważyli. Okradać biednych nie miałbym sumienia.

     Oszukiwać też nie potrafię. Zaraz się czerwienię, robi mi się gorąco, wszystko zaczyna mnie swędzić - zwykle nawet pięciolatka nie udaje mi się nabrać. Tylko się ze mnie śmieją.

     Przetrawiłem trzy noce na rozmyślaniach. Dzięki temu już od trzech dni nie myślę normalnie...

     Aż wymyśliłem. Zostanę dilerem! To jest pomysł!
   
     Nie, nie prochów. Dajcie spokój, nie potrafiłbym żyć ze świadomością, że ktoś przeze mnie cierpi. Muszę znaleźć jakąś niszę. I znalazłem!

     W przyszłym tygodniu złożę zamówienie u znajomej krawcowej. Musi mi wszyć w kurtkę kilkadziesiąt małych kieszonek. W taki sposób, aby z zewnątrz nie było ich widać, nawet jeśli będą pełne, a od wewnątrz, żeby się nie nagrzewały od ciepła mojego ciała.

     A potem wyładuję je Snickersami i pójdę pod szkołę!

29 komentarzy:

  1. Tia.... będziesz dilerował pod szkoła snikersami a wsadzą CIę za pedofilię.Czy wziąłeś to pod uwagę?. No bo wiesz.. odsyłam do dowcipu Klaterka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założę koloratkę - to powinno załatwić sprawę.

      Usuń
  2. Chachacha..., nie masz szans..., ja diluję snickersami, watą cukrową i burgerami. W dodatku nie oszczędzam też kobiet- im sprzedaję pod klubami fitness golonkę, sałatkę z wieprzowiny udającej kurczaka oraz najlepsze praliny z Wawela: malagę, tikitaki, kasztanki, orzechowe, tiramisu. Do tego zajmuję się prawdziwym hard- core'm, ale to ścieżka tylko dla zawodowców. Handluję pod kościołem gadżetami erotycznymi, przez które kobiety nie tracą kalorii podczas seksu. I co Ty powiesz na tak zimnego i bezwzględnego konkurenta..., hę...???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znasz umiaru - i wpadniesz! Poza tym, ile waty cukrowej zmieścisz pod kurtką? Masz kurtkę watowaną?
      Waty nie da się zjeść ukradkiem - wszyscy to widzą i człowiek potem cały się klei, więc nie przewiduję dużego popytu. A burgery można wyczuć z daleka - strasznie śmierdzą.
      Handel gadżetami erotycznymi pod kościołem to najzwyklejsza rzecz na świecie - musisz tylko na nich umieścić obrazek papieża.

      Usuń
  3. aha... to o to chodzi... bo gdy przeczytałem tytuł, to mi się najpierw skojarzyło z narkotykami /czyli np. że będzie o sprzedawcy w sklepie monopolowym/, potem z brydżem /dealer = ten co rozpoczyna licytację (w brydżu towarzyskim rozdał karty)/...
    hm... rozporządzenie o sklepikach szkolnych może miało dobre intencje, ale wyszło jak wyszło... czy jak zwykle do dupy... słyszałem ciekawą wypowiedź dyrektora jakiejś szkoły, który stwierdził, że wali go to zarządzenie, bo z jego szkoły do Żabki jest przez ruchliwą ulicę i nie chce mieć dzieciaków na sumieniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oto, jak człowiek mądry zostanie stłamszony przez głupców o małych rozumkach.

      Usuń
  4. Za późno Nit, dielrką zajmują się panie ze sklepików. Oficjalnie sprzedają pełnoziarniste tosty, certyfikowane hot-dogi i sojowe jogurty, a pod ladą leżą drożdżówki, batony i kisielki z proszku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można na nie donieść i wykończyć konkurencję. W szkole snickers jest nielegalny, więc będą miały straszne kłopoty. A ja stanę przy bramie. Poza szkołą mogą mi naskoczyć - tam wolno mi mieć ich tony.

      Usuń
  5. Jak je będziesz dilował pod tymi szkołami za darmo, to na pewno wszystkie zejdą Ci tak szybko, że doszyjesz jeszcze kieszonki zewnętrzne ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za darmo? To po co miałbym to robić? Chyba że na początku, żeby ich uzależnić, ale potem będę żądał dychę za batonik,

      Usuń
    2. Od czegoś trzeba zacząć! Zyskasz sławę i sympatię, a to już milowy krok do sukcesu. Potem sami będą chcieli Ci płacić, byle tylko ten baton był OD CIEBIE ;-).

      Usuń
    3. Bo u mnie będzie wykałaczka gratis!

      Usuń
  6. Problem jak z Młynarskiego - Zebyma mógł robić to na co naprawdę zasługuję
    https://www.youtube.com/watch?v=jHxX6GlNvB8
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, a żebym mógł robić to co chcę? Tylko skąd wytrzasnąć tę fregatę z załogą? Tortuga czeka!

      Usuń
  7. Myślę, że zostając dealerem dasz młodzieży przede wszystkim nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeceniasz mnie. Ja po prostu wpisuję się w trend. Teraz czekają nas 4 lata wzajemnej zawiści i równania w dół. Więc skoro ja mam nadwagę, to inni też niech mają!

      Usuń
  8. Po pierwsze, to nie zniechęcaj się. Możliwe, że jest ktoś, kto będzie chciał zapłacić za to, żeby popatrzeć jak leżysz w łóżku i czytasz powieść sensacyjną. Jędrny biust i pośladki pomogą podnieść stawkę.
    A jeśli dzieci przynoszą swoje niezdrowe jedzenie do szkoły, to co to jest? Przemyt?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby Ci to wytłumaczyć, żeby mieć pewność, że mówimy o tym samym?...
      No cóż, w niektórych przypadkach naprawdę trudno o jędrny biust. I nie chodzi o to, że jest mały, tylko że nie ma go w ogóle. Pośladki posiadam wprawdzie, ale nie wydaje mi się, by ktokolwiek chciał je oglądać.
      Przemyt - chyba nie. Już raczej używanie substancji zabronionych i niebezpiecznych. Nie da się zapłacić cła i zjeść hamburgera legalnie.

      Usuń
  9. A jakiś rabacik dla stałych czytelników będzie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A specjalne zamówienia Szanowny Pan z Mnóstwem Kieszonek (SzPzMK) przyjmuje ku uciesze mordki? (*;*) <-- bo muszę ją nakarmić ;)
    Oooo! Mam pomysł! skoro muszę wrócić do szkoły, to nie ma szkolnych powrotów bez szału mojego dzieciństwa - Tamagochi! Mordka byłoby moim zwierzątkiem, a SzPzMK dostawcą żywności, hmm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Tamagochi jedzą snickersy? Bo nie wiem, czy liczyć je jako potencjalnych klientow...

      Usuń
  11. No powiem Ci Nitagerze, że pomysł jest niezły. Snickersy na pewno zejdą! Obyś ich tylko nie przegrzał, bo dzieciaki znają się od najmłodszych lat na jakości! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i tu mam problem, jak tę kurtkę zaizolować. Ale chyba dam radę. W najgorszym razie, będę prowadził sprzedaż tylko z zewnętrznych kieszonek. A potem na bieżąco będę przekładał towar z wewnętrznych do zewnętrznych, żeby na powrót stwardniały.

      Usuń
  12. Zrób przegląd na poprzednim blogu tego, co chciałbyś zobaczyć w swojej książce, a następnie skontaktuj się z www.wydawnictwobialepioro.pl , mail.info.biale.pioro@wp.pl i porozmawiaj co masz dalej robić. Poza tym zajrzyj w moją listę w prawej zakładce na blogu i kliknij na "prawiewszystkiemojepodroze".
    Autorka tego bloga właśnie wydała swą pierwszą i mam nadzieję, że nie jedyną książeczkę, pt. "Zwariowałam".
    Snickersy - okropne paskudztwo! Jakby nie można było po prostu orzechów arachidowych oblać wytrawną czekoladą- jadłam takie, są super. A w sumie zdrowsze, bo arachidy są wskazane na serce a czekolada o minimum 70% kakao też zdrowa jest.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie lubię snickersów, ale skoro młodzież je uwielbia, to nie będę się bawił w żadne własne batoniki.
      A co do wydawnictwa - dajmy sobie spokój. Przecież wiem doskonale, że nigdy się na to nie odważę.

      Usuń
  13. NIt, widzę u Ciebie początki jesiennej frustracji, jak co roku o tej porze.
    I ja myślałam nie raz o zmianie pracy. W moim wieku już nie warto zaczynać wszystkiego od nowa.
    Mam swoje pasje, zainteresowania, które dają mi radość i spełnienie i jest dobrze ;)
    I nalewki robię- także, ale na prezenty raczej, nie na zarobek :)
    Pozdrawiam serdecznie z uśmiechem na nowy udany tydzień, trzym się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frustracja? Ta dopadła mnie dopiero dzisiaj, gdy dotarło do mnie, że pan ciamajda zyskał większość w Sejmie.

      Usuń
  14. Nie masz szans, w szkołach już od dawna dilerzy słodyczy działają. Jeszcze by Ci wtłukli na dokładkę. ;)

    OdpowiedzUsuń