Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


środa, 9 września 2015

Na frasunek dobry trunek

     Wydarzenia w Polsce idą w tak złym kierunku, że odechciewa mi się wszystkiego – w tym również pisania. Rozumiem, że Polacy chcą pokazać Platformie czerwoną kartkę. Naprawdę rozumiem! Ale za Chiny nie jestem w stanie pojąć, dlaczego dla jednej minuty satysfakcji chcą wściekać się przez następne cztery lata, na rządy biskupów. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że to oni właśnie będą rządzić Polską. Powrócą tematy kary za in vitro, całkowity zakaz aborcji (również w przypadku zagrożenia życia matki!), religia na maturze, polityka kadrowa, rodem z PZPR we wszystkich państwowych instytucjach, wychowanie patriotyczne wg IPN, pisanie historii od nowa, kiedy to dowiemy się, że przez płot tak naprawdę brat podsadzał brata, no i oczywiście wysyp pomników tego ostatniego.
     
     A najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że dokładnie ci sami ludzie, którzy dziś chcą głosować na PiS, za cztery lata będą o nim mówić słowo w słowo to samo, co dziś mówią o Platformie. A może nawet jeszcze gorzej, bo PiS mocniej gra na emocjach i przez to jeszcze większe emocje rozpala.
    
     Ale nic na to nie poradzę. Może rzeczywiście Polacy zasługują na taki zimny prysznic… Wszystko wskazuje na to, że PiS będzie mógł rządzić samodzielnie. Mówicie, że gorzej być już nie może? Oj, sami się przekonacie! Pogadamy za cztery lata. "Bronić demokracji" nie może ktoś, kto nie potrafi zaprowadzić jej nawet we własnej partii. Na razie cieszę się ostatnimi chwilami wolności. Wytrzymam te cztery lata, co mam nie wytrzymać.
     
     A na razie, na smutki postanowiłem się napić. Właśnie zlałem jedną z nalewek i oniemiałem. Jest pyszna! Dla kogoś, kto lubi brandy. Ja lubię. A przepis na nią jest banalnie prosty.
     
     Bierzemy litr przegotowanej wody. Dodajemy do niej litr polihumorku etylowego. Oczywiście, spirytus wyłącznie z legalnego źródła – obłożonego podatkiem, sięgającym 80%. Z czegoś przecież trzeba ufundować te wszystkie podwyżki płac i ogólny dobrobyt, jaki nas czeka w niedalekiej, niebiańskiej przyszłości, gdy tylko prawi i sprawiedliwi dorwą się do stołków. Tak rozcieńczonym pół na pół spirytusem, zalewamy 14 dag suszonych śliwek. Słój zakręcamy i odstawiamy na miesiąc w kąt.
     
     Po miesiącu odcedzamy nalewkę przez płótno i odstawiamy na trochę dłużej – na jakiś drugi miesiąc. Klaruje się bardzo szybko. Potem możemy zupełnie już sklarowany trunek zlać do butelek i odstawić na rok. Najlepiej wynieść do piwnicy, żeby nie kusił.
     
     A po roku możemy poczęstować gości świetnym koniakiem i niech spróbują sami zgadnąć markę!
     
     Przewidywane wyniki zależą od użytych śliwek. Jeśli użyliśmy krajowych – goście nie będą się zastanawiać, czy to prawdziwy Cognac, tylko ile ma gwiazdek. Fakt, że trunków z tych najwyższych półek wcale nie oznacza się gwiazdkami, mało kto zna…
     
     Jeśli użyliśmy śliwek kalifornijskich, znacznie słodszych, nasz trunek będzie bardziej przypominał grecką Metaxę. 
     
     Pamiętamy, jak pijemy brandy? Przede wszystkim, nie schładzamy. Tak, ten trunek pije się ciepły, co nie znaczy, że podgrzewany. Nalewamy go do tzw. "koniakówek", czyli niskich, pękatych kieliszków, o czarkach szerokich u dołu i zwężających się ku górze. Trunku nie lejemy do pełna, nawet nie do jednej trzeciej - tylko tyle, żeby sięgało poziomu, gdzie kieliszek jest najszerszy. Inaczej, jak przy winie, kieliszka nie trzymamy za nóżkę, tylko za czarkę i, ogrzewając ją dłonią, wydobywamy bukiet, który uderza nas w nos. Zresztą, brandy to trunek bardziej do degustacji i wąchania, niż do picia. Potrafię cały wieczór przesiedzieć przy jednym kieliszku, co nie zdarza mi się w przypadku innych trunków. Fakt, że "koniakówki" potrafią być spore, ale ja mam standardowe, które łatwo mieszczą się w dłoni. A chcących dowiedzieć się czegoś więcej, odsyłam do... Nie, nie do Wikipedii! Do "Czterdziestolatka"! W pierwszym odcinku, na samym końcu, Kobieta Pracująca, grana przez nieodżałowaną Irenę Kwiatkowską, wszystko Wam wytłumaczy!
     
     I teraz najlepsza wiadomość. Po podliczeniu kosztów wyjdzie Wam, że taniej tak pysznego koniaku nie dostaniecie nigdzie!

18 komentarzy:

  1. z tego wszystkiego powyżej, najbardziej lubię śliwki, a dokładniej, polskie węgierki ... a z moim niewyszukanym gustem nie lubię ani koniaku, ani brandy ani niczego takiego .... :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja analogicznie:).

      Usuń
    2. Czyli dokładnie odwrotnie niż ja. Lubię wszelkie przetwory ze śliwek - w tym opisany powyżej koniak - ale za samymi śliwkami nie przepadam.

      Usuń
  2. Nitagerze ! Ty tylko podajesz przepisy, kusisz, a może byś tak choć łykiem w realu poczęstował? kiedyś obiecywałeś posmakować Twój miód- chyba już doszedł, pamiętasz?
    I ja skromnie pisząc mam nalewek kilka- równie doskonałych, czekają na degustację- są na specjalne okazje. :)
    O polityce się nie wypowiadam, bo szkoda słów.
    Pozdrawiam wesolutko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podtrzymuję obietnicę - jak tylko ludzie znajdą sposób, żeby po światłowodach przesłać gąsiorek miodu, natychmiast go wyślę ;)
      Nie, nie wykręcam się. Ja po prostu w realu nie istnieję. Nitager to twór wirtualny, żyje tylko tak długo, jak długo masz połączenie z internetem. Nie mówię "nigdy", bo nie chcę się z losem zakładać, ale staram się nie mieszać świata wirtu i realnego. Rządzą się zupełnie innymi zasadami, zamieszkują je inni ludzie. Nie mówię, że nie chciałbym Cie poznać - pewnie, że bym chciał. Ale czy chciałbym, abyś Ty poznała mnie? Na pewno jeszcze nie teraz.
      Ale na wszelki wypadek kilka butelek zadekuję tak, żeby nikt nie znalazł. Niech czekają.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. A jakiś przepis na nalewkę z brzoskwiń tych włochatych???Bo mam tego troszkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie robiłem niczego z brzoskwiń. Z moreli - owszem, ale nie wyszła. Musiałem poimprowizować, żeby dała się wypić. Ale z brzoskwiń nigdy nie próbowałem. Proponuję poszukać w necie - jest tam pełno receptur. Ja podaję tylko te, które wypróbowałem osobiście i mogę poręczyć za skutek.

      Usuń
  4. Na rok???????????? Można przez ten czas uschnąć z odwodnienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z odwodnienia? Zawsze myślałem, że to alkohol odwadnia. Proces rozkładania alkoholu absorbuje dużo wody - stąd po nadużyciu tak bardzo chce się pić.
      A wytrzymać się da, tylko trzeba mieszkać na IV piętrze bez windy, a trunki trzymać w piwnicy. Choćby nie wiem jak człowieka przyszpiliło, ta wysokość odbiera wszelkie chęci.

      Usuń
  5. Już wiem, gdzie zarabiasz swoje kilogramy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kieliszka koniaku raz na tydzień? Trzeba było od razu mówić! To po co ja od kilku lat wiecznie chodzę głodny, odwracam wzrok od wszelkich słodyczy, od innych węglowodanów wysokoglikemicznych również, samochód mi już pajęczyną zarósł - a to przez koniak! No proszę!
      Jak cię Ted poczęstuje winem, to też odmawiasz?

      Usuń
  6. No cóż - szykuje się nowe panoptikum w sejmie ( nie poprawiać wielkości pierwszej litery). Z wyników wyborów prezydenckich wynika jasno, że przysłowie "mądry Polak po szkodzie" jest brednią- Polak to istota nigdy nie wyciągająca właściwych wniosków z różnych wydarzeń i permanentnie głupia.Tak naprawdę mnie to już zupełnie wisi kto te wybory wygra , ale dla zasady nie zagłosuję na PiS.
    Lubiłam pewien francuski koniak, choć ma nazwę, która znalazła zastosowanie w pewnym niewybrednym dowcipie.
    A poza tym alkohol to puste kalorie- nie pojesz a tyjesz, więc nie używam.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tylko puste kalorie. To także poezja, muzyka i czyste zatoki, bez kataru. Dla osób w pewnym wieku wskazane jest częste używanie. Używanie, nie nadużywanie! Myślę, że kieliszek na tydzień niewiele wniesie tych kalorii, a ile daje to radości.

      Usuń
    2. Muszę powiedzieć o tym rewelacyjnym sposobie na zatoki swemu lekarzowi.Ciekawa jestem jak zareaguje;)))

      Usuń
    3. No, tu są dwie szkoły. Jedna mówi, że nasączone bukietem powietrze, wciągane nosem, zabija bakterie i dezynfekuje zatoki. Ale jest i druga, która twierdzi, że jeśli bukiet jest tak zniewalający, to zniewala tez bakterie, które gromadzą się w nosie, aby też nim odetchnąć i za Chiny nie da się ich zmusić, aby nas opuściły.

      Usuń
  7. No i już wiadomo na co przerzucić się na następne cztery lata. Byle tylko wątroba wytrzymała.
    Ja ma takie koniakówki do których butelkę rozlewa się na trzy
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tylko bukiet koniaku, ale i bukiet kwiatów się tam zmieści!

      Usuń
  8. Po pierwsze nie wolno mi alkoholu. po drugie nie lubię koniaków. po trzecie śliwki suszone najlepsze są w kapuście... ;)

    OdpowiedzUsuń