Sentencja


Wszystko płynie... Ale nie sądzę, żebym to wszystko chciał wyłowić!

Informacje dla Gości

INFORMACJE DLA GOŚCI

Ponieważ nikt nie jest w stanie sprawdzać na bieżąco całego bloga, wprowadziłem moderację komentarzy do starszych wpisów. Nie zdziwcie się więc, jeśli Wasz komentarz nie pojawi się tam od razu. Nowe wpisy można komentować normalnie, tak jak dotychczas - bez moderacji.


wtorek, 12 maja 2015

O zdrajcach i sprzedawczykach

     Każdego roku, w maju, przychodzi taki moment, kiedy coraz częściej spoglądam w górę. Uważnie lustruję niebo nade mną, jak dowódca działonu przeciwlotniczego. Czy już są? Czy nadlatują? Kiedy przylecą? Bo, że przylecą, to raczej pewne.
     
     To był piątek, ósmego maja. Wieczór. Wracałem z zakupów i podjechałem po chłopców, aby odebrać ich z treningu. Zerknąłem w niebo...
     
     Są!

     Najpierw przysłoniłem nieco oczy by przyjrzeć się dokładniej. Czy to na pewno to, czy tylko coś podobnego? Obserwowany obiekt nie pozostawiał jednak wątpliwości. Nie było mowy o pomyłce. Wszystko się zgadzało. Rozpiętość skrzydeł, sylwetka, charakterystyczny lot.

     Zrobiło mi się ciepło. Jerzyki! Przyleciały! Idzie lato!
     
     Ale euforia nie trwała długo. Gdy wróciłem do Nowego Miejsca, dużo nie brakowało, a ukręciłbym sobie głowę, tak się rozglądałem. I co? I nic! Nie ma ani jednego.
     
     Jak to tak? To ja czekam na nie z wytęsknieniem, pieśni pochwalne składam ku ich czci, a one tak mi się odwdzięczają? Przyszła sobota - żadnej zmiany. Przyszła niedziela - niebo nadal puste. Przyleciały, ale nie na moje osiedle.

     Dlaczego? Czyżbym w tym roku miał nie usłyszeć ich krzyku, gdy zataczają koła przy moim balkonie? Mają mnie zjeść komary, opluć muchy i pożądlić osy, bo one wyniosły się do innej dzielnicy? Co takiego jest w tej dzielnicy, czego nie ma u nas? Większe muchy? Za większe muchy mnie sprzedały?
     
     Zabolało mnie to bardzo. Stworzenie doskonałe, uwielbiane przeze mnie i wynoszone pod niebiosa, okazało się być zwykłym zdrajcą i sprzedawczykiem. Wybrało nowoczesny, konsumpcyjny tryb życia, zamiast pielęgnować najlepsze tradycje własnego narodu. Stare pokolenie nigdy by na to nie pozwoliło, ale ta dzisiejsza jerzycka młodzież - pożal się Wielki Jerzyku! Mają wypaczone priorytety, tylko im zabawa w głowie i pełny brzuch. Żadnych idei! 

      Gorycz mnie zalała. W pierwszym odruchu chciałem zrezygnować z planów budowy pomnika, jaki zamierzałem im postawić. Miał być wyższy od świebodzińskiego Aragorna i przedstawiać lecącego jerzyka, z otwartym dziobem. Skrzydła miały być ruchome, poruszane wiatrem. Stosując odpowiedni mechanizm, automatycznie zmieniający kąt natarcia w punktach skrajnych, można było sprawić, by poruszały się na zmianę w górę i w dół, napędzając pradnicę. Innymi słowy, byłaby to elektrownia wiatrowa, ale znacznie piękniejsza od tych stawianych byle gdzie wiatraków. Prądu starczyłoby akurat na jego efektowne oświetlenie. Miał przypominać mieszkańcom miasta, kto chroni ich przed komarami, muchami i tymi niedużymi owadami, które wplątują się we włosy i strasznie śmierdzą, gdy człowiek próbuje je stamtąd wydłubać.
     
     No, ale w takiej sytuacji?...

     W poniedziałek, idąc do pracy, o mało nie wpadłem pod samochód, bo cały czas gapiłem się w niebo. No, są, ale nie na moim osiedlu!

      Dziś zaświtała mi iskierka nadziei. Parka krąży nad moim domem. Może przylecą następne?

     Plany pomnika na razie zachowam. Ale to jest ich ostatnia szansa!

14 komentarzy:

  1. Przypomniałeś mi, że u nas od zeszłego roku nie ma jaskółek w chlewie. Mieszkały pod sufitem co roku, wiły sobie gniazdko nad grzbietem krowy, odkąd sięgam pamięcią. W zeszłym roku nie miały już gdzie przylecieć - drzwi zamknięte na kłódkę. Smutno tak, bo kto wie, może przyleciały, niemiło się zdziwiły i poszukały innego domu. Tak mi się przypomniało...

    A te niewierne jerzyki-sprzedawczyki? Zamiast bidować w starym miejscu, jako tradycja nakazuje, wolą żyć sielsko anielsko tam, gdzie łatwiej. Wiesz, ilu by natłukło ze złości takim jerzykom?

    PS. Wysłałam Ci maila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w drzwiach nie dało się wywiercić otworu? Takiego, jak, nie przymierzając, w wygódce, żeby było czym oddychać. Jaskółce by to wystarczyło.

      Usuń
    2. Pewnie by się dało, ale nikt o tym nie pomyślał.

      Usuń
    3. I tak dobrze, że nie zrobiono tego po wykluciu się młodych.

      Usuń
  2. Oj też lubię takich stałych bywalców.
    Na mojej wsi regularnie o stałej porze odwiedza mnie dzięciołek, stuka puka zawsze około 15-tej, w porze obiadowej.
    Kiedyś była też stała wiewiórka, ale chyba zginęła śmiercią tragiczną w jednej ze studni...
    A jerzyki - może jeszcze się zreflektują.
    Pomnik zaś możesz zrealizować mimo wszystko - w ostatnim etapie zrobisz głowę. Jak nie przylecą - zamienisz na inną jaskółkę albo wróbla! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy cała reszta do wróbla niepodobna. Do jaskółki trochę, ale nie te proporcje.
      Zresztą, dziś spojrzałem w niebo i zobaczyłem trzy jerzyki, dwa gawrony, kaczkę krzyżówkę i trzy odrzutowce, więc postęp, choć mizerny, jest.

      Usuń
  3. Opowiedziane żartobliwie, ale temat bardzo poważny. Z południa nadciągają gatunki komarów zarażające chorobami tropikalnymi, są bezlitosne i przynoszą nam śmierć. Ocalić mogą nas tylko ptaki, a jerzyki są ich ptasią arystokracją.

    Tym niemniej wydaje mi się, ze nie doceniasz - jak go nazwałeś - świebodzińskiego Aragorna. I od niego moze przyjść ocalenie planety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszelki wypadek kupiłem wczoraj siatki na okna. Jeśli nie wytarabanię się przez okno z czwartego piętra na beton (bo niestety, trzeba to założyć od zewnątrz, to może mnie one ocalą.
      Drugi akapit, ze zrozumiałych względów, nie może do mnie przemówić, bo dla mnie to strefa mitów.

      Usuń
  4. znałem podobną historię, ale o jeżykach... na pewnym działkowisku wszystkie poznikały, bo jedna z mieszkanek kupiła je Whiskasem... a przecież taki jeżyk nie ma rezydować u kogoś pod szopą, tylko robala ma ganiać po wszystkich ogródkach, siec, gnębić i rezać niczym dragon Turka... aspołeczna baba, jak ten Kargul, który przekupywał wspólnego kota...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może na działce coraz mniej, ale za to w miastach coraz więcej. Niestety, najczęściej w postaci "płazińców", czyli rozjechanych zwłok. Jeż uwielbia kręcić się pod miejskimi latarniami. Traktuje to miejsce jak bar szybkiej obsługi. Bo wokół latarni krążą owady. myśląc, że to słońce. Krążą tak długo, aż się zmęczą i opadną na ziemię. A jeż tylko na to czeka.

      Usuń
  5. Nitager, zlituj się! Czy Ty wiesz, co by było, gdybyśmy stawiali pomniki wszystkiemu, na co czekamy? Pierwsza by była Matka Boska Pieniężna, później losowanie lotto, a ileż by było pomników czerwonych, długich, sportowych tramwajów, na które Warszawiacy wyczekują w mroźne poranki. A pomnik obiadu? Stałby przed moją chatą: Wielki, majestatyczny, z wyraźnym zaznaczeniem wiodącej roli chabaniny! Czekam na niego każdego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto Ci broni wystawić pomnik obiadu? To bardzo cenna inicjatywa, zwracająca uwagę na fakt, że coś, co jednemu wydaje się standardem, dla kogoś innego pozostaje w sferze marzeń. Głodne dzieci, wykorzystywani robotnicy w Ameryce Łacińskiej, czy ludność Donbasu - popatrz, jaki może być szeroki odzew! Na pewno znaleźliby się sponsorzy, tylko ktoś musi ich zagrzać do walki. Projekt masz u mnie gratis. Ale dopiero po tym, jak skończę Wielkiego Jerzyka.

      Usuń
  6. U mnie są tylko cztery sztuki... ale nie tracę nadziei, może to jakaś forpoczta i reszta dopiero nadciąga. Zawsze było ich tyle, że na kablach wiszących między blokami siedziały jeden obok drugiego i jedna obok drugiej, gęsto.

    OdpowiedzUsuń
  7. SIEDZIAŁY? To na 100% nie były to jerzyki, lecz najprawdopodobniej jaskółki. Jerzyk siada tylko i wyłącznie w celu wysiedzenia jaj. Odpoczywa w locie.

    OdpowiedzUsuń